Job interview, czyli reprezentuję siebie.

13 lutego
Czytałam ostatnio o tym, że 'słoiki są nie do zaorania'. Że mogą pracować niezliczoną ilość godzin, że chcą się szybko wspiąć na szczyt. Podobno generalnie są lepszymi pracownikami od mieszkańców dużych miast....



No nie powiem, coś w tym jest. Ale może od początku... W stolicy jestem od lat 9. Od 8 lat pracuję w zasadzie bez przerwy. Przez cały ten okres poznałam mnóstwo ludzi: bardziej lub mniej pracowitych, zdolniejszych i tych mniej zdolnych, mądrzejszych i mądrych inaczej. Mieszkańców tego pięknego miasta nad Wisłą, tych rodowitych Warszawiaków z dziada pradziada znam generalnie niewielu. Nie wynika to aboslutnie z faktu, iż o rodowitych mieszkańcach 'stolycy' mówi się, geenralizując oczywiście, że to ludzie, którzy na 'dzień dobry' mają łatwiej i mają wygórowane oczekiwania. Najzwyczajniej w świecie obracałam się raczej w gronie osób związanych z moimi studiami albo pracą albo jakimś tam swoim życiem towarzyskim. Pod wzgledem tego ostatniego szczerze brakuje mi tamtych czasów :) Ale do rzeczy... 

Dzisiejszy wpis jest kontynuacją notki sprzed dwóch miesięcy o pracodawcach, na których nie warto tracić czasu. Post dotępny tutaj


Rozmowa kwafilikacyjna to prawdziwe pole do popisu dla kandydata na dane stanowisko. Celowo pomijam część związaną z budowaniem swojego wizerunku poprzez sensowną konstrukcję swojego CV - idąc na rozmowę ten punkt mamy już odhaczony. O tym zresztą będzie osobny post w niedalekiej przyszłości. Uczestniczyłam w kilkudziesięciu rozmowach o pracę, ale tylko w kilku jako potencjalny przyszły pracownik w danym miejscu. Do tej pory pracę zmieniałam raz. Bardzo mnie taki stan rzeczy cieszy i nie spieszno mi do zmian w tym temacie. To co o rozmowach kwalifikacyjnych warto powiedzieć, nie zaskoczy pewnie nikogo. Albo zaprezentujesz się dobrze, albo nigdy więcej nie przekroczysz progu danej firmy. Pracodawca naprawdę nie robi ci łaski, że poświęca 10-30 minut, a nawet więcej na poznanie twojej osoby. To transakcja wiązana: on chce sprawdzić, jakim człowiekiem jesteś i być może jego nowym pracownikiem; ty chcesz wreszcie znaleźć pracę, która przywróci stabilizację finansową i nada lepszy sens codziennemu wstawaniu skoro świt. Brzmi prosto, prawda? Takie w istocie jest. Niestety uwielbiamy komplikować sobie życie. Moglibyśmy być zawodowymi narzekaczami - tylko że nie za to nam płacą. 

Jeśli chcesz znaleźć pracę i udajesz się na rozmowę kwalifikacyjną, myślę, że pomocne będzie poniższe zestawienie. Oto co ci może zaszkodzić, a co pomoże zdobyć pracę tam, gdzie chcesz ją zdobyć ( tam gdzie nie chcesz zresztą też, heh):


Każdy z tych punktów mogłabym rozwinąć szczegółowo. Nie zrobię tego jednak, bo cenię sobie czas swój i swojego czytelnika. To zbiór dość oczywistych zasad (nie)działania na własną korzyść. O zgrozo, z każdą z nich miałam pośrednio styczność in real life. Za każdym razem mnie to jednak zadziwia. Poważnie. Zawsze zadaję sobie milion pytań: jak można się tak zachować? Jak można przyjść tak ubranym na rozmowę o pracę (a nie rekrutowałam do burdelu), albo skąd taka a nie inna postawa wobec byłego, jak i potencjalnego szefa, przed którym właśnie kandydat siedzi i robi maślane oczy. 
Bądźmy realistami - z roszczeniową postawą możesz od razu przestać rozsyłać CV i nie marnować czasu pracodawcy. Bo szef to też człowiek i nie sprawia mu frajdy marnowanie czasu na kogoś, kto i tak za moment zrezygnuje, bo kasa nie taka, zespół nie taki, a do awansu nie wystarczy podlizywanie się przełożonemu. Czasem ludzie skreślają się sami, nie mając nawet odwagi zadzwonić, że jednak rezygnują z rozmowy. Jeśli już dzwonią - warto to potraktować jako oznakę dojrzałości i dobrego wychowania. Ale gdy się myśli, jak wielu kandydatom do jakiejkowiek pracy brak tych dwóch najważniejszych cech...dramat. Oni po prostu na rozmowę nie przychodzą. Takie proste. Kropka. Zgaduję, że karma is a bitch, więc gdy będzie im mocno na pracy zależało, magicznie nie będzie odzewu z tych setek życiorysów napisanych w pocie czoła.

Chcesz siebie zaprezentować? Świetnie, to zrób to dobrze. Nie baw się w fałszywą skromność, bo nie o to tutaj chodzi. Jeśli masz się czym pochwalić - zrób to. Jeśli odniosłeś porażkę to też możesz o tym wspomnieć w kontekście wyjścia z danego projektu (który dajmy na to zawaliłeś). Jesteśmy tylko ludźmi i nie jesteśmy nieomylni. Skoro szukasz pracy to znaczy, że albo poprzedni pracodawca (z)rezygnuje z ciebie, albo ty z niego. Niezależnie od sytuacji masz prawo oczekiwać godnego traktowania na rozmowach  o pracę, ale to musi działać w drugą stronę. Nie szanujesz pracodawców - nie możesz liczyć, że oni będą szanować ciebie. To tylko tyle i aż tyle zarazem. 

CV w dłoń, eleganckie portki na tyłek i marsz na rozmowę. Zrób dobre wrażenie i daj się poznać jako pracownik, którego szef będzie pragnął (ale tylko na płaszczyźnie zawodowej). 





Pozdrawiam
Paulina M

3 komentarze:

  1. Wezmę Twoje rady pod uwagę jak będę szukać pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiasz w samo sedno :)
    Czasem mam wrażenie, że to o czym teraz napisałaś powinni wbijać do głowy w szkole, byłoby później łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że z powodzeniem można byłoby wyrzucić z programu nauczania naprawdę zbędne przedmioty i nauczyć młodzież, jak wejść dobrze w dorosłość.

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.