Kolana ciasno trzymaj, czyli o ustawie antyaborcyjnej dużo słów

Trudnych tematów ciąg dalszy. Aborcja to temat bardzo dyskusyjny i emocjonujący. Wielokrotnie podkreślałam w swoich postach, jak ważna jest rzetelna edukacja w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego kobiet i mężczyzn. Wychodzi jednak na to, że mamy w Polsce grupy ludzi, które bardziej niż cała reszta pragną uczynić z kobiet przenośne inkubatory bez prawa do własnego zdania w tym temacie. 
Przeczytałam sobie projekt obywatelski ustawy, o której mówi teraz cała Polska. I nie dziwne to, bo projekt straszy. A dlaczego straszy? Czas na merytoryczny wpis o tym, dlaczego ten projekt nie jest tak dobry, jak się jego zwolennikom wydaje. 
Post jest bardzo długi - żeby nie było, że nie ostrzegałam :)
W kwestii zrozumienia, o co tak naprawdę chodzi i skąd moja fiksacja na tematykę tak trudną, że większość ludzi nie umie ze mną na ten temat rozmawiać, odsyłam do wcześniejszych postów:

ZDROWOROZSĄDKOWO O SEKSIE I TAKICH TAM

MUSISZ URODZIĆ, NIE MOŻESZ NIE URODZIĆ - KOBIETA INKUBATOR I BEZMÓZGIE RAKI, CZYLI POLSKI KATOTALIBANAT

INTYMNA STRONA KOBIETY - "BEZ ZNIECZULENIA. JAK POWSTAJE CZŁOWIEK."

Ponadto, każdego zachęcam do zapoznania się z rzeczoną ustawą, którą Fundacja Pro- prawo do życia planuje zmienić raz na zawsze. Ja z ustawą obowiązującą jestem za pan brat - czytałam i analizowałam ją tak długo i namiętnie, że pamiętam, gdzie są średniki i przecinki. Ale nie w tym rzecz. Zapoznałam się z projektem obywatelskim ustawy. Mam nadzieję, że nie wejdzie. Gdyby jednak zadziało się tak, że jednak wejść może (w wygraną PiS też nie wierzyłam, a jednak...), czeka mnie rychła emigracja z tego kraju. Nie inaczej.

źródło

W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę, iż w projekcie zakłada się edukowanie dzieci i młodzieży w kwestiach  związanych ze świadomym rodzicielstwem. Ale... spójrzmy na to, co zaplanowano w projekcie, konkretnie  w art. 4 ust.1 :

Do programów nauczania szkolnego wprowadza się wychowanie do życia w rodzinie
obejmujące wiedzę o zasadach odpowiedzialnego rodzicielstwa oraz wartości rodziny i ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Nauczanie w tym zakresie musi respektować normy moralne rodziców i wrażliwość uczniów. Udział w zajęciach wymaga pisemnej zgody rodziców lub pełnoletnich uczniów.

A teraz rzućmy okiem na oryginał:
Do programów nauczania szkolnego wprowadza się wiedzę o życiu seksualnym człowieka, o zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metodach i środkach świadomej prokreacji.

Co rzuca się w oczy? Ano brak informacji o nauczaniu o środkach świadomej prokreacji, antykoncepcji, etc. Jest za to mowa o moralności, wrażliwości młodych ludzi oraz konieczność pisemnego oświadczenia ze strony opiekuna prawnego o uczestnictwie dziecka w zajęciach. 

Idźmy jednak dalej, bom się dopiero rozkręciła. Jako, że im dalej w las, tym ciemnej, już w kolejnym punkcie projekt obywatelski zrzuca głaz na możliwości dokonania terminacji ciąży. Projekt zakłada uchylenie punktów ustawy 4a, 4b oraz 4c. Co to znaczy? Znaczy to tyle, że nie byłoby możliwości dokonać terminacji ciąży w sytuacji:
* zagrożenia życia lub zdrowia kobiety ciężarnej
* zaistnienia uzasadnionych przesłanek medyczynych bądź diagnozy w postaci wyników badań wskazujących jednoznacznie iż płód jest ciężko i nieodwracalnie upośledzony
* ciąży jako konsekwencji czynu zabronionego  

W skrócie: kobieto, będziesz musiała urodzić. 

Projekt zakłada również zmiany w Kodeksie Karnym. Wskazuje się na nową definicję dziecka oraz daleko idące za tym konsekwencje dla każdego (poza matką), kto chciałby rozwój takiego 'dziecka' postrzymać :
Dzieckiem poczętym jest człowiek w prenatalnym okresie rozwoju, od chwili połączenia
się żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej.

Nie wiem jak was, ale mnie na biologii uczono troszkę inaczej o tym, kiedy postaje człowiek i kiedy mówimy o ciąży, dziecku i płodzie. 
Wątpliwość budzi też zmiana w punktach Kodeksu Karnego w kwestii odpowiedzialności karnej za terminację ciąży, bądź inne działania zagrażające płodowi, o pardon, 'dziecku'. Według projektu wedle propozycji na zmianę artykułu 152:
§ 1. Kto powoduje śmierć dziecka poczętego, podlega karze pozbawienia wolności od 3
miesięcy do lat 5.

§ 2. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

§ 3. Odpowiada w granicach zagrożenia przewidzianego za sprawstwo czynu określonego w § 1 także ten, kto udziela pomocy w jego popełnieniu lub do jego popełnienia nakłania.

§ 4. Nie popełnia przestępstwa określonego w § 1 i § 2, lekarz, jeżeli śmierć dziecka poczętego jest następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia matki dziecka poczętego.

§ 5. Jeżeli sprawcą czynu określonego w § 1 jest matka dziecka poczętego, sąd może zastosować wobec niej nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.

§ 6. Nie podlega karze matka dziecka poczętego, która dopuszcza się czynu określonego w § 2.
Ustawodawca nie obciąża matki dziecka poczętego karą za śmierć dziecka poczętego. jednakże w punkcie 2 wskazuje na możliwość nieumyślnego przestępstwa. Być może wniosek, który mi się nasuwa jest na wyrost, ale czy nie byłoby przypadkiem tak, że w sytuacji śmierci dziecka poczętego, do której przyczyniła się matka, poniesie ona karę uzależnioną od poziomu umyślnego działania przeciwko życiu dziecka poczetego. Jaka ta kara miałaby być? Niewiadomo.
Projekt zakłada również zwiększenie wymiaru kary za spowodowanie rozstroju zdrowia doprowadzającego do zagrożenia życia dziecka poczętego. 

Uzasadnienie projektu ustawy otwieraja cytaty. Cztery z nich, a jest ich siedem, to słowa JP II. Inicjatywa obywatelska powinna być w moim odczuciu wolna i niezależna od wyznania, czy sympatii wobec ugrupowań. Wskazuje się w uzasadnieniu na fakt, iż w ustawa w obecnym kształcie niejako fazoryzuje kobietę ciężarną ponad dzieckiem. Uznaje za niekonsytucyjne podejście, w którym aborcja jest dokonywana w sytuacji, gdy zagrożone jest życie matki, zaznaczając że nie we wszystkich przypadkach aborcja jest jedynym  działaniem mającym ochroniż życie matki. Czyżby autorzy projektu sugerowali, że aborcja to pójście na łatwiznę? Że niby lekarze nie szukają dalej i głębiej, tylko zgadzają się, by kobiety masowo terminowały swoje płody?Pachnie...bzdurą. Cytuje się wielokrotnie fragmenty orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, które wyrwane z kontekstu i wrzucone odpowiednio dają wydźwięk taki, jakiego chce autor. A poniżej moje perełki z uzasadnienia projektu obywatelskiego:
Nie można bowiem decydować o posiadaniu dziecka w sytuacji, gdy dziecko to już rozwija się w fazie prenatalnej. Innymi słowy, nie istnieje prawo do nieurodzenia dziecka. W efekcie wskazana przesłanka zezwalająca na przerwanie ciąży nie jest usprawiedliwiona żadną wartością, prawem ani wolnością konstytucyjną. Co więcej, o ile zgwałcenie stanowi zachowanie przestępne i karygodne, a jego ofiara przeżywa cierpienie tak fizyczne jak i psychiczne, to koncentrując się na zagadnieniu sytuacji psychicznej ofiary zgwałcenia, nie można tracić z pola widzenia problemu jeszcze jednej – równie ważnej – osoby, czyli dziecka, które w żaden sposób nie ponosi winy za czyn, który jego ojciec wyrządził jego matce. W sytuacji dokonania aborcji, powstaje jeszcze większe zło, bowiem dziecko staje się kolejną ofiarą tej dramatycznej sytuacji.

Czyli musisz urodzić, nawet jako matka-  ofiara gwałtu. Nieważne kto cię gwałcił, ważne że jesteś ciężarna.  

Ale są ciekawsze rzeczy, bo czyny zabronione to czyny wszelakie:
Natomiast w przypadku czynów zabronionych, kiedy do stosunku płciowego dochodzi zgodnie z wolą biorących w nim udział, w ogóle nie sposób mówić o motywie w postaci ochrony prawa matki do decydowania o posiadaniu dzieci, ponieważ dotyczy on osób, które dobrowolnie podejmują się współżycia seksualnego.
Prosta interpretacja powyższego cytatu jest taka, że nawet jeśli dziecko zgadza się na stosunek płciowy z dorosłym i zajdzie w wyniku takiego działania w ciążę, nie ma możliwości o dokonaniu aborcji, ponieważ wyrażenie zgody na odbycie stosunku płciowego, nawet w sytuacji gdy jest to czyn zabroniony w ocenie autorów projektu nie jest niczym złym ani zdrożnym. A ja naiwnie sądziłam, że autorzy raczej plasują się jako grupa trzymająca kolana razem i czekająca do ślubu. A tutaj proszę - takie kwiatki. Założenie chyba było takie, by pokazać elastyczność. Chcieli dobrze, a wyszło jak zawsze. 

Jako jedyny pozytywny punkt w całym projekcie można uznać jedynie fragment dotyczący obowiązku zapewnienia pomocy ze strony samorządu rodzinom, w których dzieci dotknięte są nieodwracalnymi i ciężkimi upośledzeniami, bądź gdy dziecko poczęło się w wyniku czynu zabronionego. 



Optymistycznie wyglądają w uzasadnieniu korzyści finansowe dla budżetu po zmianie ustawy. Według autorów projektu NFZ mógłby rocznie zaoszczędzić nawet 2,5 mln zł. Oszczędności, jak wskazano, przekazanoby na pomoc materialną dla rodzin, o których pisałam akapit wyżej. Szkoda, że nie wzięto pod uwagę faktu, iż aborcji Polki dokonywały i dokonują nie tylko legalnie i nie tylko w kraju. Statystyki oficjalne nie odzwierciedlają stanu faktycznego, o czym możemy przeczytać w wielu pozycjach fachowej literatury. Ale oni i tak wiedzą swoje.


Przebrnęłam przez projekt i wyraziłam swoje zdanie. Mam ogromne obawy co do zasadności wprowadzania tak dużej zmiany. Nie godzę się na bycie inkubatorem. Nie chcę nie mieć możliwości decydowania o sobie. Nie chcę bać się, że za rok a może dwa nie będę mogła zakupić tabletki antykoncepcyjnej, bo farmaceuta nie sprzeda mi jej z uwagi na ryzyko, że gdyby przyjąć że byłabym ciężarną, jego działanie zaszkodziłoby płodowi, a on oglądałby świat zza metalowych krat. Nie chcę zastanawiać się, ile razy będę zmuszona napychać kieszenie lekarzy ginekologów na wizytach prywatnych, by mieć możliwość przeprowadzania badań prenatalnych o ile takowe byłyby dostępne po tych radykalnych zmianach. Nie wiem kto się podpisał pod tym projektem ustawy. Nie wiem, czy ci którzy tak bardzo go popierają naprawdę zatrzymali się i zastanowili przez moment, że tutaj nie chodzi o nich. Tu chodzi o nas wszystkie. O wszystkie kobiety, którym chce się odebrać prawo do decydowania o tym czy i kiedy będziemy miały potomstwo. I nie, nie jest dla mnie kompromisem zasiłek dla dziecka, gdy urodzi się dziecko z gwałtu. Nie fascynuje mnie perspektywa zasiłku dla dziecka upośledzonego. My nie jesteśmy zachodnioeuropejskimi krajami, gdzie socjal jest na wyższym poziomie niż u nas. Fundacja zawiadamia, iż skutkiem społecznym będzie wzrost demograficzny. Zakłada przy tym, że zmiana ustawy nie wygeneruje skutków gospodarczych, a czym zgodzić się nie mogę. Jeśli pesymistycznie założymy, że przy tym wzroście demograficznym, jakiego spodziewają się pomysłodawcy, jakieś 70% to będą dzieci upośledzone w stopniu ciężkim, to jakie będą wydatki państwa na tych obywateli? Jakie przychody ci obywatele wygenerują? Jakie koszty poniesie państwo? Czy da się wycenić cierpienie rodziców związane z wychowaniem i trwaniem u boku takich dzieci? To są pytania, na które sam każdy powinien sobie odpowiedzieć.

Jeśli trzeba, my kobiety, powinnyśmy wyjść na ulice naszych miast i zamanifestować przed tak NIEdobrą zmianą.   

Pozdrawiam
Paulina M

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.