Poznaj Szwecję w pigułce - odwiedź Karlskronę #1

03 maja
Nie tak dawno temu zasypałam was na instagramie fotkami z pobytu nad morzem. Bałtyk jest piękny z każdej strony - zarówno po stronie polskiej jak i szwedzkiej.
Od bardzo dawna chciałam popłynąć promem na jakąś wyspę bądź do innego kraju. Okazja nadarzyła się, gdy wypatrzyłam na Grouponie atrakcyjną ofertę - przeprawa nocna promem z noclegami i jednodniowym pobytem w Karlskronie dla 2 osób w cenie 359 zł. To niezły deal, ponieważ taka cena obowiązuje w cenniku Stena Line dla jednej osoby. Nie musiałam namawiać mojego mężczyzny na taki trip - to urodzony podróżnik. Zarezerwowaliśmy termin i od razu kupiliśmy bilety do Gdańska. Wybraliśmy się weekendowo do Szwecji. Pomyślałam też, by napisać krótkiego (albo i nie) posta o tej wyprawie. Sprawa kosztów, tego co nam się podobało, a co byśmy zmienili - wszystko w dalszej części postów. Dlaczego końcówka "-ów". Otóż po głębszej analizie treści zdecydowałam się podzielić wpis na dwie części. Wiecie zapewne, że mogę pisać w nieskończoność, ale chciałabym jednak wypracować sobie umiejętność rozsądnego dzielenia przekazywanych tutaj treści. W pierwszej części co nieco o samej przeprawie z Polski centralnej nad morze i kosztach z tym związanych. Znajdą się też zdjęcia z samej Karlskrony. Zapraszam w podróż weekendową nad morzem i na morzu.

Warszawa- Gdańsk- Gdynia- Karlskrona


Prom wypływał z Gdyni o 19:30 w piątek. Z uwagi na konieczność odebrania kart pokładowych i boarding musieliśmy być na miejscu najpóźniej 2 godziny przed wypłynięciem. Zdecydowaliśmy się więc na całodzienne zwiedzanie Gdańska z ewentualnym pobytem na molo w Sopocie. Ze stolicy do Gdańska wyruszyliśmy tak naprawdę jeszcze przed 6 rano. Pobudka o 4 - czyli deficyt snu na dobry start dnia. Podróż na lotnisko w Modlinie - szybko i sprawnie Kolejami Mazowieckimi. Bilet lotniskowy to koszt 17zł za osobę, przy czym z peronu wsiadasz do autobusu, który podrzuca cię pod sam terminal. Dla mnie rewelka. Korzystałam nieraz i uważam, że to dobre rozwiązanie. Bilety lotnicze Warszawa- Gdańsk zarezerwowaliśmy bodajże tego samego dnia, co bilety na prom- zapłaciliśmy 19 zł za osobę. Na lotnisku w północnej części Polski byliśmy przed 9. W Gdańsku jest doskonała wręcz komunikacja, a pod terminalem są biletomaty. Transfer z lotniska do centrum miasta zajmuje ok 30 minut. Kocham naszą cywilizację za biletomaty! Gdańsk jest piękny, ale po południu musieliśmy pojechać do Gdyni. Z Sopotu oczywiście nic nie wyszło - nasze umiejętności planowania legły chwilowo w gruzach. Udało nam się odwiedzić kilka miejsc w mieście i zrobić zakupy na prom.

No cóż - Gdynia to nie Gdańsk... Niby Trójmiasto powinno być skomunikowane i jest...ale tylko w zakresie poruszania się międzymiastowo. Gdynia nie ma biletomatów, a same bilety miejskie można kupić albo w kioskach (szczęście), albo u kierowcy (pech, bo musisz kupić pakiet 5 sztuk ulgowych za 7,50zł albo bilet 1-godzinny za 4,60zł). My z Gdynią się nie polubiliśmy przez te perturbacje komunikacyjne. Na terminal promowy dojechać można specjalną linią autobusową 4F lub autobusami miejskimi zwykłymi, które startują sprzed dworca. Polecam zakupić sobie od razu bilety miejskie jednorazowe na podróż powrotną z terminala do innych części miasta. Podróż na sam terminal to kolejne 30 minut z Dworca Głównego w Gdyni. Najpierw odebraliśmy nasze karty pokładowe. Bardzo miła pani z obsługi na terminalu promowym poinformowała nas o wszystkim i odpowiedziała na nasze zapytania. Zrobiliśmy sobie długi spacer po okolicy wraz z obiadem. Okolica terminala promowego to głównie estakady. Nieco dalej znajduje się kościół, Biedronka i Pizzeria Da Grasso. Niedaleko terminala jest stacja paliw, ale nie łudźmy się, że kupimy tam bilety miejskiej.


Odprawa i wyprawa promem

Około 18 zameldowaliśmy się na promie. Promy są ogromne! Zdjęcia nie oddają tego, jaki to kolos! Sama odprawa jest bajeczna i w niczym nie przypomina odprawy na lotnisku. Czy to dobrze, czy źle - niech każdy ocenia sam. Na plus zdecydowanie jest fakt, że na pokład promu można wwieźć własne jedzenie. Są na promie oczywiście restauracje i sklep, natomiast ceny są dość wysokie i nie zachęcają. A jeść wszak trzeba. Jedyne co przy odprawie denerwuje to poziom i zachowanie innych rodaków, którzy wybierają się w podróż. Typowe cebulaki niestety. Ale o tym jeszcze będzie kilka słów przy okazji tej relacji. Na prom można zabrać ze sobą rower, a nawet auto.
najlepsze widoczki masz wtedy, gdy jesteś z tyłu ;)
W sklepie promowym wybór alkoholi jest ogromny: od piwa, przez wódki i wina, aż do whisky z wyższej półki. Dla każdego coś się znajdzie. Wybór słodkości też jest duży, ale że rzadko jadam nie zwróciłam zwyczajnie na to uwagi. Kosmetyki - niby teoretycznie w sklepie obowiązuje bezcłówka, ale ceny są podobne do tych w stacjonarnych drogeriach. Płacić możemy walutą polską lub szwedzką - zarówno gotówką, jak i kartmami płatniczymi. Podczas rejsów odbywają się w sklepie promowym loterie, gdzie za los o wartości 10zł można wygrać atrakcyjne produkty z asortymentu. Nam niestety szczęście nie dopisało.
Moją uwagę w sklepie zwróciły informacje, również w języku polskim, traktujące o tym, że wszystkie kradzieże są zgłaszane organom ścigania. Dla mnie to dość oczywiste, ale śmiem podejrzewać, że istniała realna potrzeba takich komunikatów w takich miejscach. Zresztą obserwując współtowarzyszy tej podróży nic mnie już nie zdziwi...
Karlskrona o poranku

Najważniejsze na promie są jednak... miejsca do spania. Karty pokładowe to imienne karty do zakupionych kabin. Znajdują się na nich nasze dane osobowe, tj. imię i nazwisko. Poza tym na karcie jest informacja o pokładzie i kabinie. Nam się trafił pokład 7 - i dobrze, bo jakoś specjalnie nie bujało nami na wodzie. Nasza kabina była klasyczna: 2-osobowa, bez okna, z własną łazienką. W wyposażeniu pościel i ręczniki. Wszystko czyste i świeże. Na promie do Szwecji nie mieliśmy w kabinie tv, ale w drodze powrotnej- na innym promie- już tak. Kanały zarówno polskie, jak i szwedzkie. Coś niemieckiego tez by się znalazło. W każdej kabinie jest też radio. Komunikaty głosowe są prezentowane w trzech językach: polskim, angielskim i szwedzkim. Podróż trwa kilkanaście godzin. W piątek wieczorem wypływając z Gdyni o 19:30 można się spodziewać dopłynięcia do Karlskrony już w sobotę ok. 7:45. Polskę pożegnaliśmy pięknym zachodem słońca. Na sobotni jego wschód nie udało nam się wstać.
Karlskrona
Po 6 rano obudził nas... Rod Stewart w utworze "Sailing". Stena Line o poranku prezentuje swoim klientom ścieżkę muzyczną, która ma cię obudzić i pobudzić do życia. Poważnie zastanawiam się, czy nie ustawić tego jako budzik :) Szybkie prysznice i ogarnianie się - kabiny powinniśmy opuścić lekko po 6- stąd też budzenie globalne na promie. W praktyce jednak sprzątanie zaczyna się chwilę po 7. Szwecja przywitała nas ciepłym powietrzem i prażącym słońcem. Z terminalem promowym w Karlskronie jest podobnie jak w Gdyni - niezbędny jest transfer do innych części miasta. Przy realizacji naszego kuponu z Groupona dokupiliśmy sobie vouchery na transport do centrum miasteczka. Koszt w jedną stronę to 12 zł za osobę.

Koszty

Gdy już postawiliśmy stopy w centralnej części Karlskony, czas na małe podsumowanie finansowe.

Bilety lotnicze: 2 x 19 zł
Bilety lotniskowe, czyli transfer na lotnisko: 2 x 17 zł
Bilety (trój)miejskie: 12 zł + 6 zł = 18 zł
Bilety promowe: 359 zł
Voucher na transfer Terminal-Centrum: 2 x 12 zł
Łącznie: 473 zł



W drugiej części relacji z weekendu w Szwecji: Czy w Szwecji jest drogo? Co robiliśmy w Karlskronie? Gdzie pojechaliśmy, gdy wróciliśmy? Czy nam się podobało? Czy wybierzemy się ponownie?



Pozdrawiam 
Paulina M

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.