Pieszo przez Pragę, piwo i wszystkie koszty, czyli urlop w pigułce #2

07 sierpnia
Mój wyczekiwany urlop dobiegł końca. Dobrze jest odpocząć od wszystkich zobowiązań. Wstawać w okolicy południa, nie musieć sztywno trzymać się rozkładu dnia. Odpoczywać i nie spieszyć się, nie pędzić za czymkolwiek. Wdzięczna jestem samej sobie, że nie pokusiłam się o jakieś górnolotne obietnice i zadania do wykonania, gdy się urlopuję. Przyznam szczerze, że leżałam plackiem przez ostatnie dni mojego wypoczynku, jadłam jedzenie dalekie od mojego meal prepu i nie codziennie byłam na siłowni. Ale żeby nie było - nie zapomniałam, że posty same się nie napiszą. Dziś pora na drugą część praskiej przygody :)




Z pierwszego wpisu o tegorocznym, ultrakrótkim wypadzie do Pragi dowiedzieliście się, czym tam dotarliśmy i jakie koszty ponieśliśmy. To już mój drugi pobyt w Pradze, choć tym razem poruszałam się głownie pieszo. I zakochałam się w Pradze w wydaniu letnim. Poprzednio odwiedziłam to miasto w listopadzie 2013 roku. Było pięknie i pogoda z reguły dopisywała, ale... to nie to samo. Dopiero teraz wyciągnęłam z wyprawy tyle, ile powinnam.

po bruku tylko w sportowych butach

Jeśli już przy pieszych wędrówkach jestem to muszę napisać o oczywistej oczywistości, jaką są buty. Wzięłam ze sobą moje buty treningowe Nike Free 3.0 i sandałki. Oczywiście w tych sportowych przełaziłam ponad 20 km zaledwie w dwa dni. Sandały przydały się na powrót, bo zarówno w Czechach jak i kraju były tropikalne upały w tamtym czasie. Każdego dnia wyruszaliśmy z hotelu metrem do stacji zlokalizowanych bliżej centrum miasta (np. Namesti Republiky). Bilet 30-minutowy to koszt 24 koron. Staraliśmy się kupić od razu większą ich ilość, by nie martwić się potem brakiem biletu albo drobnych na nie.

Najlepszy plan to brak planu na sobotę

Obowiązkowym punktem podczas pobytu w Pradze jest tamtejsza Starówka. Żadne polskie stare miasto nie wygląda tak jak to w stolicy Czech. Wąskie długie uliczki, kamienice z ceglanymi dachówkami i brukowane ulice sprawiają, że to miejsce jest magiczne. Kierując się od Bramy Prochowej, która stanowi niejako symbol Pragi trafiamy na Stare Miasto i piękny astronomiczny zegar. 
zegar astronomiczny

Zegar astronomiczny Orloj to piękne dzieło ukazujące położenie ciał niebieskich, a także godzinę. Stworzony w XV wieku i umieszczony na ścianie ratusza przyciąga tłumy. Co godzinę od 8 do 20 rozpoczyna się spektakl, gdyż zegar posiada część animacyjną z przesuwanymi figurkami. Gdy już człowiekowi udaje wydostać się z tłumu gapiów spod ratusza, przemieszczać się można niemalże w każdym kierunku. Praga oferuje mnóstwo tras spacerowych. My wybraliśmy się na Most Karola. XIV- wieczna konstrukcja łącząca oba brzegi Wełtawy to kolejne kultowe miejsce na mapie turysty. To jeden z najstarszych mostów kamiennych w Czechach. W sezonie turystycznym, szczególnie w weekendy bardzo ciężko się tamtędy spaceruje przez tłumy. Iście dantejskie sceny dzieją się na moście, gdy dziecko zgubi rodzica, albo partner partnerkę. A że ani ja ani moja druga połówka za tłumami nie przepadamy, na drugi brzeg rzeki przeszliśmy innym mostem. Zrobiliśmy sobie wycieczkę w stronę Zamku na Hradczanach, natomiast do samego zamku nie weszliśmy. Będzie jeszcze okazja, bo do Pragi na pewno wrócimy :) Podziwialiśmy piękne czerwone dachy i panoramę Pragi tamtego dnia.
Wełtawa

Niedziela nie dla leniwców

Jeśli kto myśli, że w mieście takim jak Praga można nie robić nic, pić piwo cały dzień i objadać się trdelnikami albo lodami o smaku absyntu...ten nie jest w błędzie. My jednak mieliśmy inny plan. Szybkie śniadanie rano i przemieszczanie się metrem do centrum. Stamtąd wyruszyliśmy zaopatrzeni w wodę (co w Pradze może wyglądać dziwnie, bo poza wyznaczonymi fragmentami dzielnic piwo można pić wszędzie w obrębie Starego Miasta) mostem Legii. Upierałam się, że na Wzgórze Petrin nie da się wejść pieszo, co najpewniej wynika ze wspomnień po poprzednim pobycie. U stóp wzgórza znajdują się czarne posągi - to pomnik ofiar komunizmu. Ujrzawszy kolejkę do kolejki linowej na szczyt poszukaliśmy sobie trasy pieszej. Okazało się, że takowa istnieje, ma się dobrze i nie tylko my nie jesteśmy leniwi, by tamtędy chodzić. 

wieża widokowa oraz lody o smaku absyntu, których nie spróbowaliśmy :(

Na szczycie znajduje się 60-metrowa stalowa wieża widokowa, stanowiąca replikę wieży Eiffel'a pomniejszoną 5-krotnie. Wejście na nią jest oczywiście płatne. Ze wzgórza rozciąga się piękna panorama zabytkowej części Pragi. Przy wejściu na wieżę widokową znajduje się minibar z napojami wszelakimi w dość wysokich cenach. 
serca wyryte w piasku

Pospacerowaliśmy po ogrodzie i ruszyliśmy spowrotem w kierunku Hradczan. Przemierzyliśmy Josefov, czyli żydowską dzielnicę i byliśmy znów niemalże w początkowym punkcie naszej podróży. Minęliśmy Rudolfinum- audytorium muzyczne skąd rozlegała się piękna muzyka. Orkiestrze paradującej w niedzielne popołudnie i odgrywającej fenomenalne melodie przerwało nagłe urwanie chmury. W ten sposób spędziliśmy kwadrans wraz z innymi turystami pod dachem. Jedną ulicę dalej znajdują się muzeum żydowskie oraz żydowski cmentarz. Po obiedzie zdecydowaliśmy się na zakup pamiątek. Wybór padł na piękne kufle do piwa. Warto takich kufli poszukać na targach, a nie w sklepach z pamiątkami. Różnica cenowa na jednej sztuce to ok. 30 koron. Nam udało się zakupić je po 250 koron/sztuka. W sklepie z pamiątkami, gdzie nas zauroczył wiernym odwzorowaniem zabytków Pragi ten sam produkt kosztował prawie 300 koron/sztuka. Tak samo jest ze wszystkimi innymi pamiątkami. Wchodząc do pierwszego lepszego miejsca z suwenirami możesz stracić kupę kasy nie kupując tak naprawdę niczego konkretnego. Przy dość niskich cenach alkoholu i jedzenia koszty pamiątek naprawdę mogą zaskakiwać. 

Piwo piwo,czy to moje paliwo?

Czeskie piwo nie zadowoli tego, kto lubi piwo pić po to, by się nim upić. W asortymencie sklepów i restauracji z reguły można dostać niskoprocentowe wersje złotego napoju z dodatkiem chmielu. Nie dziwi mnie zatem tak duże jego spożycie w Czechach. Piwo jest smaczne. Nawet podobała mi się jego niska moc, bo w odróżnieniu od polskich popularnych piw są one zdecydowanie słabsze i rzeczywiście spożywanie ich w ciągu dnia nie zrobi ci krzywdy, nie sprawi że będziesz zmęczony życiem i nie upijesz się jednym kufelkiem. Piwo jest w Czechach bardzo tanie. Za półlitrowy kufel piwa Kozel w restauracji w centralnej części Pragi zapłacimy ok 35-39 koron (5-6.5 zł). Podkreślam: to jest cena piwa w lokalu. W stolicy naszego pięknego kraju nad Wisłą raczej w takiej cenie dostaniemy wodę niżeli alkohol. W supermarketach praskich cena piwa jest śmiesznie niska. Aż kusi, by kupować. 
Gdyby ktoś wybierał się do Pragi i chciał spróbować fajnego ciemnego piwa to polecam odwiedzić Restaurację Snyt. Lokalizacja tuż obok hotelu w którym się zatrzymaliśmy, blisko Areny O2. Zdecydowanie najlepsze piwo ciemne, jakie piłam w swoim życiu (a kilka ciemnych piw mam już za sobą) to piwo Daemon. Jest lekko słodkawy, a jego receptura sięga XIV wieku. Ceny również przystępne - duży kufel to koszt 35 koron (5 zł). 

Ile to kosztowało i czy było warto?


Tak jak napoje alkoholowe są tanie, tak i generalnie produkty żywnościowe nie kosztują wiele. Podatek VAT w Czechach wynosi 15%. To dużo i mało zarazem. Tak czy inaczej dla turysty z Polski koszty wyżywienia i napicia się alkoholu są bardzo znikome. Teraz czas na małe podsumowanie kosztowe. Pierwotnie wymieniliśmy większą sumę na czeskie korony. Jednakże okazało się, że wzięliśmy zwyczajnie za dużo i wróciliśmy z koronami do kraju. Nie wiem czy byliśmy tak oszczędni, czy po prostu wydawało nam się, że wydamy więcej. Koszty przedstawione poniżej dotyczą 2-osobowego tripu :)

Transport (samolot,transfer,bus): 450,38 zł
Hotel (3 noclegi): 440 zł 
Waluta: 450 zł (ok. 2600 koron). 
Podsumowanie: 1340.38zł
Koszt na 1 os.: 670.19 zł 

Z puli wymienionych pieniędzy kupiliśmy pamiątki, opłaciliśmy koszty transportu po mieście i rzecz jasna żywiliśmy się i delektowaliśmy piwem. Udało mi się kupić jakikolwiek kosmetyk, co było trudne z uwagi na powrót samolotem i ograniczenia w pojemności kosmetyków. Szczęśliwie poruszając się pieszo potrzebowaliśmy tylko biletów do i z centrum. Koszty biletów na naszą dwójkę wyniosły 288 koron (ok. 48 zł). Kufle na piwo kosztowały 500 koron (ok. 83 zł). Kwota całościowa wydaje się spora, to fakt. Wydaje mi się jednak, że gdybyśmy zarezerwowali pierwszy lepszy hotel i byli wygodniccy i lecieli bezpośrednio samolotem, nie zamknęlibyśmy się w 1000 zł za osobę. Jedno jest pewne: przy następnym pobycie w Pradze mogę absolutnie nie brać żadnych kosmetyków tylko po to, by wydać extra kasę na kosmetyki z Manufaktury. To czeska firma kosmetyczna z tradycjami, która specjalizuje się w wytwarzaniu kosmetyków z winogron, chmielu, śliwek etc. Kiedy byłam w Czechach kilka lat temu, przywiozłam sobie szampon piwny. Był rewelacyjny! Teraz odwiedzając salonik Manufaktury uwagę zwrócił szampon ze śliwką węgierką. Pachniał fenomenalnie- gdy otworzyłam opakowanie do testowania czułam się, jakbym była w sadzie pełnym śliwek. Niestety nie było mniejszej pojemności niż 200 ml, więc wróciłam na tarczy. Gdy chcesz zrobić wrażenie na kobiecie, która lubi dobre naturalne kosmetyki, przygotowywane z myślą o konsumencie to Manufaktura oferuje ich wiele. Nawet dla samych tych kosmetyków warto odwiedzić Czechy. Starówka, piwo i kosmetyki naturalne to fajne trio na letnie wypady. Jeśli jeszcze nie byliście w stolicy Czech to serdecznie polecam!    



Pozdrawiam
Paulina M

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.