Zimowa pielęgnacja - moje wybory
Zimą zmieniam swoje rytuały pielęgnacyjne i wszystkich zachęcam do tego samego.
Przede wszystkim zależy mi na ochronie przed zimnem i wiatrem - co już na tzw. dzień dobry sprowadza się do tego, by nie pomijać stosowania kremów ochronnych. O ciepłym ubraniu, dostosowanym do warunków pogodowych chyba specjalnie nie trzeba przypominać - ale ten post dotyczy pielęgnacji, a nie trendów mody zimowej, więc sami rozumiecie...:)
Zimą chętniej niż w innych porach roku używam kremów do rąk. W zasadzie zimą krem do rąk to taki must have - a gdy zima się kończy, często gęsto krem również idzie w odstawkę albo jest zdecydowanie rzadziej przeze mnie stosowany. Aktualnie stosuję rokitnikowy krem do rąk z Planeta Organica. Produkt ślicznie pachnie i wchłania się bardzo szybko. Uczucie nawilżenia dłoni i ich wypielęgnowania jest odczuwalne jeszcze przez jakiś czas po aplikacji. Noszę go w torebce i smaruję regularnie.
W codziennej pielęgnacji twarzy ogromną rolę odgrywa krem na dzień. Utrata wody spowodowana niską temperaturą i wiatrem skłania mnie ku temu, by sięgać po produkty o bardziej treściwym składzie. Stosowałam wiele różnych kremów do twarzy i w sezonie jesienno-zimowym najlepiej sprawdzają się u mnie kosmetyki o lekko tłustej formule. Nawet niekoniecznie muszą się mocno wchłaniać - co jest doskonałe pod makijaż. Najważniejszym kryterium przy wyborze kremu jest dla mnie, by nie był to krem wodny. Taki bowiem sprawdzi się wyśmienicie ale w sezonie wiosenno-letnim na mojej skórze. Na ten moment stosuję krem wzmacniający z ekstraktem z czerwonego wina oraz witaminą C rodzimej marki Bartos. Nie jest to tłuścioch, ale u mnie się sprawdził tegorocznej zimy. Więcej o tym produkcie przeczytacie w notce poświęconej odkryciom urodowym tego roku.
Poza kremem na dzień bardzo ważna jest też pielęgnacja wieczorna i nocna regeneracja skóry. Po demakijażu obowiązkowo stosuję hydrolat lawendowy Cztery Szpaki. Do regeneracji zaś używam olejku z orzechów makadamia. Bardzo go lubię i chętnie do niego powracam. Tłusta formuła, która nie zapycha porów, mocno nawilża i pomaga łagodzić ewentualne podrażnienia i stany zapalne skóry to dokładnie te parametry kosmetyku, które sprawiają, że stosuję go chętnie. Czasem kupuję jakąś wersję drogeryjną - aktualnie jest to olejek od Venus. Wcześniej zaopatrywałam się w olejek w internetowym sklepie z półproduktami kosmetycznymi - Zrób Sobie Krem. Wklepuję w buzię i tak naoliwiona idę smacznie spać.
Olejki służą mi nie tylko do regeneracji buzi. Olej konopny Efektima stosuję w wieczornej pielęgnacji ciała w roli balsamu, do włosów zaś jako produkt do ich olejowania- nakładany przed myciem włosów. W pielęgnacji włosów postawiłam na podwójne odżywkowanie, zgodnie z metodą OMO. Dzięki temu moje włosy dobrze znoszą niskie temperatury. Czapka zresztą jest obowiązkowym elementem mojej garderoby, co oczywiście poza ochroną przed zimnem i wiatrem nieco kołtunić może kosmyki. Szczęśliwie lubię związane i upięte włosiska, więc kołtuny nie są mi straszne.
Do pielęgnacji ciała poza wspomnianym olejem konopnym stosuję na dzień krem modelujący Natura Siberica z linii Faroe Islands. Orzeźwiający zapach i szybkie wchłanianie to zdecydowanie to co lubię w tego typu produktach. Zaczęłam go używać, gdy skończyłam masło do ciała przeznaczone do pielęgnacji dla przyszłych mam, a że miałam go w zapasach kosmetycznych postanowiłam zużywać stopniowo zachomikowane na później kosmetyki. Natura Siberica jak zawsze nie zawiodła i produkt na ten moment spełnia moje oczekiwania. Po ciąży będę stosować go zdecydowanie intensywniej. Dodatkowo mam do wykończenia lotion do ciała Green Leaf, który wskoczył do kosmetyczki zdaje się podczas kwietniowego wyjazdu do Malborka. Sukcesywnie pozbywam się próbek i małych opakowań, by mieć więcej miejsca w łazience. Ten gagatek naprawdę fajnie się wchłania, nie zostawia tłustej warstwy na skórze, nie ma jakiegoś mocno wyczuwalnego zapachu.
Poza kremem na dzień bardzo ważna jest też pielęgnacja wieczorna i nocna regeneracja skóry. Po demakijażu obowiązkowo stosuję hydrolat lawendowy Cztery Szpaki. Do regeneracji zaś używam olejku z orzechów makadamia. Bardzo go lubię i chętnie do niego powracam. Tłusta formuła, która nie zapycha porów, mocno nawilża i pomaga łagodzić ewentualne podrażnienia i stany zapalne skóry to dokładnie te parametry kosmetyku, które sprawiają, że stosuję go chętnie. Czasem kupuję jakąś wersję drogeryjną - aktualnie jest to olejek od Venus. Wcześniej zaopatrywałam się w olejek w internetowym sklepie z półproduktami kosmetycznymi - Zrób Sobie Krem. Wklepuję w buzię i tak naoliwiona idę smacznie spać.
Olejki służą mi nie tylko do regeneracji buzi. Olej konopny Efektima stosuję w wieczornej pielęgnacji ciała w roli balsamu, do włosów zaś jako produkt do ich olejowania- nakładany przed myciem włosów. W pielęgnacji włosów postawiłam na podwójne odżywkowanie, zgodnie z metodą OMO. Dzięki temu moje włosy dobrze znoszą niskie temperatury. Czapka zresztą jest obowiązkowym elementem mojej garderoby, co oczywiście poza ochroną przed zimnem i wiatrem nieco kołtunić może kosmyki. Szczęśliwie lubię związane i upięte włosiska, więc kołtuny nie są mi straszne.
Do pielęgnacji ciała poza wspomnianym olejem konopnym stosuję na dzień krem modelujący Natura Siberica z linii Faroe Islands. Orzeźwiający zapach i szybkie wchłanianie to zdecydowanie to co lubię w tego typu produktach. Zaczęłam go używać, gdy skończyłam masło do ciała przeznaczone do pielęgnacji dla przyszłych mam, a że miałam go w zapasach kosmetycznych postanowiłam zużywać stopniowo zachomikowane na później kosmetyki. Natura Siberica jak zawsze nie zawiodła i produkt na ten moment spełnia moje oczekiwania. Po ciąży będę stosować go zdecydowanie intensywniej. Dodatkowo mam do wykończenia lotion do ciała Green Leaf, który wskoczył do kosmetyczki zdaje się podczas kwietniowego wyjazdu do Malborka. Sukcesywnie pozbywam się próbek i małych opakowań, by mieć więcej miejsca w łazience. Ten gagatek naprawdę fajnie się wchłania, nie zostawia tłustej warstwy na skórze, nie ma jakiegoś mocno wyczuwalnego zapachu.
A jaka jest Twoja pielęgnacja zimowa?
Brak komentarzy: