O matko! 40 tygodni za nami
To pytanie przewijało się niezmiennie od kilku tygodni.
Czas na podsumowanie ostatnich kilku tygodni mojej fascynującej przygody z brzuszkiem. Na pewno będzie mi go z jednej strony brakowało. Z drugiej jednak Borówka pojawiła się na świecie, jest ze mną bardzo blisko - choć wiadomo, że nie tak blisko jak będąc wprost pod serduszkiem.
Między 35. a 40. tygodniem ciąży dzieją się rzeczy magiczne. Pojawiają się ni stąd ni zowąd słoniowe stópki na przykład. Nie przewidywałam nawet przez jedną jedyną sekundę, że moje stopy mogą wyglądać jak kolumny antycznego posągu. A jednak! Wystarczyło, że więcej się poruszałam - a ruszałam się ekstremalnie dużo w porównaniu do wcześniejszego etapu ciąży - bah, opuchlizna przychodziła. Szczęśliwie po kilku godzinach w pozycji horyzontalnej wszystko wracało do normy i mogłam znów cieszyć się tym, że mam kostki, ha!
Mizofonia, o której pisałam na Instagramie to taka upierdliwość ciążowa, dość nietypowa być może, bo trwająca do samego jej rozwiązania. Niska tolerancja na dźwięki sprawiła, że życie codzienne nabrało zupełnie innych barw. To męczące, kiedy prawie nikt nie jest w stanie zrozumieć, że nawet głośne kichanie osoby będącej obok powoduje narastający niepokój i generuje dyskomfort. Natłok osób i bodźców naprawdę był bardzo dotkliwy i dziwne, że jakoś przebrnęłam chociażby przez wykończenie mieszkania i święta.
Borówka przez ostatnie pięć tygodni przed rozwiązaniem obróciła się kilkakrotnie. Raz leżała sobie głową do dołu, a raz głową do góry. Ostatecznie jednak przyjęła pozycję właściwą dla siebie. Jedyne, czego się obawiałam, to umiejscowienia w statystyce ok. 1% kobiet, u których położenie dziecka do porodu jest poprzeczne. Wiadomo bowiem nie od dziś, że jak coś dziwacznego ma się wydarzyć i przydarzyć, to pewnie trafi na mnie:)
Ostatnie 2 tygodnie ciąży umknęły mi bardzo szybko! Niesamowity przypływ energii na samym finiszu ciąży to też coś, co jest dla mnie nowością - tym bardziej, że przed świętami było naprawdę kiepsko. Spędzam czas na gotowaniu, sprzątaniu, porządkowaniu różnych rzeczy. Udało mi się chociażby zaplanować do przodu kilka wpisów na blogu, byście nie odczuli braku mojej obecności gdy nadejdzie moment wyborówkowania.
Ciąża z perspektywy siedzenia w fotelu i spoglądania na Maluszka śpiącego słodko to nadal stan, który wspominam miło. Mimo wszystkich upierdliwości, które ewentualnie mnie spotkały, nienawistnych spojrzeń, fali niedyskretnych pytań i moralizatorskich tekstów dotyczących tego, co powinnam, a czego nie - to było fascynujących 9 miesięcy. Teraz jednak najlepsze przede mną: macierzyństwo. Rodzicielstwo. Dam się mu ponieść, niech mnie pochłonie ;)
Dziękuję, że byliście ze mną przez te 40 tygodni, śledząc na bieżąco mój odmienny stan :)
Ciąża z perspektywy siedzenia w fotelu i spoglądania na Maluszka śpiącego słodko to nadal stan, który wspominam miło. Mimo wszystkich upierdliwości, które ewentualnie mnie spotkały, nienawistnych spojrzeń, fali niedyskretnych pytań i moralizatorskich tekstów dotyczących tego, co powinnam, a czego nie - to było fascynujących 9 miesięcy. Teraz jednak najlepsze przede mną: macierzyństwo. Rodzicielstwo. Dam się mu ponieść, niech mnie pochłonie ;)
Dziękuję, że byliście ze mną przez te 40 tygodni, śledząc na bieżąco mój odmienny stan :)
Brak komentarzy: