Naturalna, czyli właściwie jaka?

20 sierpnia

Garnier - Dbaj o siebieOd kilku lat widzę ten trend w mediach  - a może jako młoda kobieta dopiero od niedawna zaczęłam zwracać na to uwagę, jak wielką wagę przywiązuje się do wyglądu. 

Świadomość bycia kobietą i akceptacja siebie taką jaką jesteś nie powinna sprawiać,że przestajesz o siebie dbać. Wygląda jednak na to że granica między kobietą naturalną a zaniedbaną zaczyna się zacierać. Smutne,że wypracowanie kompromisu między jednym a drugim wizerunkiem współczesnej kobiety,którym zresztą jesteśmy non stop bombardowane ,osiągalne jest nadal przez nieliczne z nas.
Mamy środek lata - jest to właśnie okres zrzucania ciuchów przez kobiety i eksponowania wszystkiego, co posiadamy. Rozumiem poczucie spójności z posiadaną figurą i chęć pokazania, że czujesz się dobrze w swoim ciele. Nie rozumiem jednak permanentnej choroby wśród kobiet - syndromu braku lustra w domu i odrobiny samokrytyki. Eksponowanie ciała niezadbanego nie jest manifestacją samoakceptacji - jest za to manifestacją niechlujstwa i braku dobrego smaku. Podobno o gustach się nie dyskutuje, ale jak Cię widzą, tak Cię piszą. Naprawdę nie jest trudne zwyczajnie o siebie dbać. Nikt nie zmusza kobiet do stosowania botoksu, do zamęczania się godzinnymi ćwiczeniami , czy przestrzeganiem drakońskich diet* . Tę krzywdę robimy sobie same. Łudzimy się, że lepszy wygląd, lepsza sukienka, makijaż i buty sprawi, że nasze życie również będzie lepsze. Prawda jest natomiast taka, że nasze życie będzie dla nas wystarczająco dobrym, gdy czujemy się spójne ze swoim ciałem, gdy naprawdę lubimy i kochamy siebie i nie katujemy się by na siłę się zmieniać. Dbanie o formę , racjonalne, zdrowe żywienie zapewni nam nie tylko dobry wygląd, ale przede wszystkim zdrowie. Zdrowie, które w piramidzie naszych prywatnych celi życiowych spada z piedestału i ustępuje dążeniu do perfekcji, doścignięciu ideału, który jest wytworem nie wyobraźni, a Photoshop'a. I tak oto, w XXI wieku, współczesna młoda kobieta jest bombardowana wizerunkiem idealnej kobiety. A kobieta idealna to aktualnie taka, która nie boi się eksperymentów z makijażem i fryzurą, jest zadbana ale naturalna i lubi swoje ciało. I wszystko byłoby ok, gdyby kobiety nie brały tego tak dosłownie do siebie i nie przesadzały w byciu kobietami. O ile fryzurę czy make-up można szybko i łatwo zmienić, o tyle praca nad sylwetką to proces złożony i długotrwały. I tu dochodzimy do punktu, gdzie współczesna kobieta akceptuje siebie taką, jaka jest. W dobrym guście jest eksponowanie swoich atutów, a ukrywanie mankamentów figury. Ale nie... kobieta nazbyt akceptująca siebie i nazbyt naturalna nie będzie bała się założyć szortów, które ledwo zakrywają pośladki - bo mimo, że ma cellulit w stopniu zaawansowanym ( a każda kobieta widziała w życiu przynajmniej raz taki cellulit, chociażby na zdjęciu ) , to przecież uwielbia swoje ciało i chce się podzielić takimi widoczkami z całym światem. Ale może cały świat nie ma ochoty oglądać jej pośladków i nóg w takim stanie? Ona uważa, że jest naturalna - świat, że zaniedbana. Są kobiety, które notorycznie mają przetłuszczone włosy - jest to widok co najmniej niesmaczny. Ona jest naturalna - ale chyba tylko wg samej siebie. Są też kobiety, które stawiają na sztuczne rzęsy, botoks w ustach, solarium i tipsy - najlepiej wszystko razem upakowane w jedną kobietę w tej samej jednostce czasu. Ona uważa, że jest zadbana - społeczeństwo, że pretensjonalna. 
Można byłoby uznać, że nikogo nie powinno interesować, kto jak się ubiera i co pokazuje. Niemniej jednak człowiek jest istotą społeczną, nie żyje w odosobnieniu, nie prowadzi życia samotniczego i ciągle, każdego dnia od dnia narodzin do śmierci podlega ocenom ludzi, których spotyka na swojej drodze. Nie każda z tych osób wyrazi swoje zdanie na temat drugiego człowieka - ale każda przeprowadzi ten dialog we własnej głowie i wyciągnie wnioski, na których to będzie opierać cały swój stosunek do danej persony. 
Można być naturalnym i zadbanym równocześnie i być postrzeganym normalnie. Wystarczy tego chcieć. 


* Pomijam oczywiście skrajne przypadki relacji kobiet z socjopatami ( partnerzy, rodzina ) , którzy swoimi komentarzami i oczekiwaniami sugerują i wręcz żądają od kobiet zmiany nawyków żywieniowych i wywrócenia swojego świata do góry nogami i zmiany w osobę, jakiej obraz wykreował sobie wspomniany socjopata. Tylko jednostka chora na umyśle jest bowiem przekonana, że przymus jest najlepszą formą współpracy z bliską sobie osobą. 


Osobną i nadal zadziwiającą dla mnie kwestią jest zaniedbanie się kobiet pozostających w związkach.
Zaniedbanie się wzrasta wprost proporcjonalnie do stażu relacji. Rachunek jest zatrważający . Tak wiele kobiet przestaje o siebie dbać, gdy tylko ustabilizują swoje życie emocjonalne, iż można się tym naprawdę zasmucić. Jest to smutne tym bardziej,że mężczyźni, w wyniku tak pojętej naturalności kobiet i ich zaniedbania, zaczynają rozglądać się za godnym zastępstwem dla swoich partnerek i znajdują je będąc nadal w związku. Nie jest to regułą, ale jesteśmy tylko ludźmi i nasza odwaga jest bardzo wybiórcza. Ludzie mają odwagę, by zdradzać, nie mają odwagi, by odejść. Jakie są powody zaprzestania dbania o siebie kobiet w stałych związkach? Wypadałoby zapytać kilka z nich. Swoją opinię mogę opierać jedynie na obserwacjach i rozmowach - w większości z kolegami , nie z kobietami. Wygląda na to, że kobieta która jest już jakiś czas w związku potrafi zrezygnować z aktywności fizycznej na poczet wspólnego wieczoru filmowego z ukochanym, przy lampce wina i włoskim pysznym jedzeniu. Nie twierdzę, że to złe - wręcz przeciwnie - uwielbiałam takie wieczory i nigdy nie widziałam w tym nic złego. Potencjalnie kobieta zakochana, a przynajmniej zafascynowana mężczyzną, jest w stanie pójść na kompromisy - zmienić swój rozkład zajęć, zrezygnować z zajęć które kolidują z budowaniem wspólnego gniazda, próbować innego jedzenia, dostosować się np do nocnego trybu życia partnera. Kobieta w związku często nie czuje potrzeby podkreślania swojego pięknego ciała makijażem czy świetnym ubraniem, bo uważa, że jedyna osoba , która powinna to widzieć, widzi to codziennie. I tu jest błąd  - bo czy kobieta ubiera się dla mężczyzn, czy robi to dla siebie? A może robi to dla ocen innych kobiet? A może wszystko po trochu? Nikt nie wie, co nam kobietom, siedzi w głowie, gdy otwieramy szafę. Kobieta rezygnuje z siłowni, przestaje się malować, a szpilki lądują w pudle z niepotrzebnymi rzeczami. Niezdrowy tryb życia, alkohol i inne używki, brak aktywności fizycznej  - kilkanaście tygodni czy miesięcy takiego życia, a waga i lustro prawdę jej powie. Nic więc dziwnego , że mężczyzna powoli traci zainteresowanie swoją partnerką. To, że mężczyzna jest w związku nie oznacza, że stracił wzrok , albo nagle stał się ułomny fizycznie i nie reaguje na bodźce wzrokowe. Wręcz przeciwnie - on widzi wszystko ,a tym bardziej gdy partnerka staje się, jak to określił jeden z moich znajomych, zapuszczona, zaczyna więc rozglądać się za kimś atrakcyjniejszym. W kobietach mierzi mnie jedno - robienie sobie emocjonalnej papki z mózgu. Im się wydaje,że jak ich wybranek je widział nago o poranku bez makijażu, z nieumytymi zębami i nieuczesaną i nie uciekł w popłochu, to może takie widoczki oglądać codziennie do końca świata. Ale on nie chce tego oglądać . I Ty, kobieto, chyba też nie chcesz. Kobietom wydaje się, że przywiązanie, miłość, akceptacja ze strony partnera zaślepia go na tyle, by była ona dla niego atrakcyjna zawsze. A prawda jest taka, że atrakcyjniejsza była dla niego jego własna kobieta jakieś 5, 6, a może 10 kilogramów temu. Tyle tylko, że większość mężczyzn ma na tyle dobre i miękkie serce, że nie powie kobiecie prosto w twarz, że straciła w ich oczach, bo się zapuściła. Niewielu jest ludzi odważnych i szczerych na tyle, by usiąść i porozmawiać o wszystkich problemach, a już szczególnie w związkach. 

Niech będzie jasnym, podsumowując, że nie propaguję przedkładania wizerunku ponad inne cechy, jakimi dysponujemy. Zauważam jedynie,że wygląd ma znaczenie, a przesada w żadną stronę nie jest wskazana. 







Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.