Wybrałam najlepiej jak umiałam

08 lutego

Plany na ten rok.


Nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, że mamy nowy rok- a skoro mamy za sobą styczeń to rozpoczęło się intensywne bombardowanie -z mediów społecznościowych, z rozmów ze znajomymi- treściami pt. "nowy rok nowa ja", "lista marzeń" i tak dalej i tak dalej. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że należałoby odpowiedzieć sobie tak wewnętrznie w środku szczerze na pytanie: 

Na ile te marzenia, nazwane pragnienia ze stycznia zostaną zrealizowane do końca grudnia danego roku? 

Nie jestem pewnie tutaj odosobniona, bo również na przełomie lat styczeń/luty zawsze jawił mi się jako miesiąc, w którym wiele rzeczy można rozpocząć. Tylko czy tak naprawdę to nie jest oszustwo? Czy to nie jest wygodne, by mówić sobie że początek roku jest taką wyjątkową okazją do tego by coś rozpocząć? Tak naprawdę każdy dzień może być tym wyjątkowym. Każdego jednego dnia możesz zacząć coś nowego: możesz zacząć czytać książki albo przestać robić rzeczy które obiektywnie rzecz ujmując działają na ciebie destrukcyjnie. Możesz wszystko, a pytanie zasadnicze brzmi: czy tego chcesz? Czy to jest naprawdę twoja potrzeba? Czy identyfikujesz się z tym co robisz?

Z tego też względu - z tego wszystkiego co napisałam powyżej od dłuższego czasu nie nazywam rzeczy, które chciałabym zrobić jakimiś marzeniami tylko identyfikuję je jako cele. Cel w odróżnieniu od marzenia wydaje się być bardziej namacalny, realny, a przez to potencjalnie łatwiejszy do osiągnięcia, niż jakieś wyimaginowane marzenie, które jak się nie spełni to przecież nic się nie stanie- bo jest to tylko marzenie, a nie cel. 


Jakie więc jakie wobec tego wymyśliłam sobie cele na bieżący rok? Poza rzeczami oczywistymi jak doskonalenie się w bieganiu, moim celem jest nauczyć się podciągania na drążku.  Na każdym etapie mojego życia, kiedy byłam mniej lub bardziej aktywna fizycznie, podciąganie na drążku stanowiło element znienawidzony. Sukcesywnie więc był pomijany przeze mnie. Ta nowa umiejętność- ten cel ściśle łączy się z rzeczą oczywistą, czyli bieganiem. Łączy się też z rozszerzeniem repertuaru związanego ze zwiększeniem ilości jakościowych treningów. Wszystko to po to, by po prostu być dłużej w lepszej formie i tą aktywnością fizyczną połączoną ze zdrowym stylem odżywiania, higieną snu, dbaniem o emocje, chciałabym budować sobie taką bezpieczną przyszłość, w której tak długo jak to będzie możliwe chcę być samodzielna, niezależna, nie potrzebująca pomocy ani asysty w codziennym życiu. Bo być może mając trzydzieści parę lat o tym nie myślimy ale uważam, że za te 20 czy 30 lat będę samej sobie bardzo wdzięczna za to, że mimo że czasami mi się naprawdę nie chciało to wyszłam na ten trening, pobiegałam, porobiłam przysiady-spacery-rowery-baseny-cokolwiek co pozwoli mi się później zestarzeć godniej. 


W zakresie samego biegania na celowniku jest w tym roku powrót do regularności w bieganiu. Mogłoby się wydawać, że przecież sporo tego biegania w ubiegłym roku było. Może faktycznie wrażenie jest jakie jest, ale twarde dane mówią co innego: w ciemności byłaś, nic nie widziałaś. Jak optymistycznie zestawiłam sobie statystykę biegów za 2022 i 2023 rok, tak szybko gorycz rozczarowania zmazała z mojej twarzy uśmiech triumfu. Taka niby biegaczka, a jakoś biednie z tym bieganiem, można byłoby pomyśleć. 



Można heheszkować, ale pokazanie tej statystyki obnaża bardziej niż roznegliżowane fotki. 

Z powodzeniem na ten moment wcieliłam również w żyćko pożeranie...książek. Od dłuższego czasu widzę coraz wyraźniej, jak mocno przesiąknięty jest świat social mediów i coraz mniej mi się podoba czas, jaki spędzam na przewijaniu Instagrama i tym podobnych aplikacji. Mam w biblioteczce kilka książek i chciałabym zakończyć ten rok z minimum dwunastoma pozycjami przeczytanymi. 


Przekonamy się za jakieś 11 miesięcy, jak dobrze (lub godzej) mi poszło ;)


1 komentarz:

  1. Your blog has enriched my life in countless ways, and I'm truly thankful.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.