Redhead, czyli o hennie kilka słów

15 marca
Kobieta zmienną jest.
Blondynka. Brunetka. Szatynka. Rudzielec.
Been there, done that.
Zmęczona co miesięcznym rytuałem farbowania włosów produktem drogeryjnym zaczęłam poszukiwania czegoś delikatniejszego. Szampony koloryzujące nie wchodziły w grę - szkoda było mi czasu na zastosowanie tego typu preparatów. Od ponad roku starałam się wrócić do naturalnego koloru włosów po uprzednich dwóch latach szczęśliwego rudzielca. Mówią, że rude to wredne - w przypadku farb do włosów zdecydowanie tak jest! Mimo farbowania włosów na kolor nieco ciemniejszy od moich naturalnych, rudy pigment dawał o sobie znać po ok. 2 tygodniach. Czas powiedzieć temu dość!

Przekopałam internet w poszukiwaniu odpowiedzi. O hennie firmy Khadi czytywałam na blogach urodowych już od roku. Producent obiecuje wzmocnienie włosów dzięki zawartości ziół ajurwedyjskich. Sięgnęłam po Orzechowy brąz Khadi, który miał nadać włosom chłodny odcień brązu bez czerwonych tonów. Produkt otrzymujemy w kartonowym pudełku, w którym czai się folia, a w niej proszek, który magicznie zmieni nasze włosy. Dodatkowo otrzymujemy też czepek i parę rękawiczek. Z tych ostatnich rzadko korzystam - wolę lateksowe cudeńka doskonale dopasowane do dłoni, co zdecydowanie ułatwia pracę z farbami. Proszek należy rozrobić z wodą w odpowiedniej temperaturze podanej na opakowaniu. Dla henny Orzechowy brąz jest to ok 50st. Mikstura powinna mieć konsystencję gęstej śmietany  i być pozbawiona grudek. Nakłada się ją podobnie jak zwykłe farby, na umyte i osuszone włosy. Istotnym jest fakt, że henna w odróżnieniu od farb drogeryjnych nie nałożona bezpośrednio na dane pasmo włosa nie ufarbuje go. Przy farbach chemicznych nawet jeśli przez nieuwagę pominiemy jakiekolwiek pasmo - po rozmasowaniu mieszanki istnieje duże prawdopodobieństwo, że jednak farba 'chwyci' włos. Tutaj jednak trzeba mocno uważać - źle rozprowadzona henna jest gwarancją czupryny w ciapki. Hennę w tym konkretnym odcieniu trzyma się na włosach ok 2 godzin. Po tym czasie należy ją zmyć samą wodą z pominięciem środków pielęgnacyjnych i stylizacyjnych przez ok dwa dni. Te dwa dni są kluczowe, bo henna rozwija się, nabiera właściwego odcienia. Dla niektórych nie do pomyślenia jest fakt, by nie umyć włosów codziennie. Zioła zawarte w hennie lekko podsuszają skórę głowy, dzięki czemu te 48 h bez mycia włosów nie jest taką męczarnią. Co innego próba rozczesania włosów bezpośrednio po zabiegu farbowania.
Splątane włosy + Zapach siana =Dramat
Ale...
Henna wszystko wynagradza. Już po pierwszym myciu włosów po farbowaniu można cieszyć się pięknym odświeżonym kolorem (u mnie nie była to drastyczna zmiana, bo celowałam wtedy w odcień zbliżony do naturalnego), widocznie zwiększoną objętością włosów i blaskiem.
Ostatnio postanowiłam zaszaleć z henną Naturalną Khadi. Planuję wrócić do lekkiego rudego odcienia. Do czasu, kiedy byłam rudzielcem zawsze wracam z radością - mam masę wspaniałych wspomnień z tego okresu. Niestety utrzymanie intensywnej barwy włosa w takim kolorze jest trudne. I męczące. I kosztowne. I znudziło mi się. To było wręcz frustrujące. Dlaczego? Za każdym razem odcień moich włosów, mimo farbowania jedną farbą, był nieco inny. Nie po to kupowałam farbę w tamtym konkretnym odcieniu, żeby miesiąc w miesiąc mieć feerię barw. Miarka przebrała się, gdy zamiast pięknego rudego odcienia miałam na głowie... burgund.Ale o tym kiedy indziej. Henna Naturalna Khadi to produkt, który nadaje włosom odcień czerwieni. Intensywność zależy zarówno od koloru wyjściowego włosów, jak i techniki przygotowania. Można iść na łatwiznę (tak jak ja) i przygotować farbę podobnie jak poprzednią z tym wyjątkiem, że temp. wody to 80st. Można też pobawić się z przygotowanie henny, zakwaszając ją, odstawiając na 12h w ciepłe miejsce i dopiero wtedy farbować. Drugą metodę najpewniej wypróbuję za 2-3 miesiące, gdy aktualny kolor lekko się wypłucze. Po farbowaniu muszę przyznać, że do rudzielca z moich wspomnień bardzo mi daleko. Niemniej jednak - jestem zadowolona. Byłam świadoma, że nie osiągnę farbą naturalną efektu współmiernego do farby drogeryjnej. Karmię moje włosy dobrymi składnikami, więc odwdzięczają mi się niezłą kondycją. Miłe zaskoczenie: włosy po tej farbie wcale nie były splątane ani suche!
Poniżej porównanie obu farb Khadi:

Khadi ma specyficzny zapach siana, który pozostaje z nami wyczuwalny przez pierwsze 2 dni po farbowaniu. Kolor wypłukuje się stopniowo, a im bardziej odcień farby jest bliższy naturze, tym rzadziej będziemy po nią sięgać.Zresztą tutaj nawet odrosty nie rzucają się tak w oczy jak w przypadku produktu drogeryjnego.
Cenę produktu mogę uznać za atrakcyjną - ok. 28zł. Ktoś może sądzić, że to dużo. Tak, to jest dużo w porównaniu do farb Joanna, czy Marion, albo L'Oreal. Z tymi wszystkimi markami miałam styczność i niestety wszystkie wypadają blado w stosunku do henny w perspektywie długofalowej współpracy. Farbę można dostać praktycznie w każdym sklepie internetowym z kosmetykami indyjskimi bądź naturalnymi.
Hennę polecę każdej osobie, która będzie miała ochotę pobawić się z farbą innego rodzaju.



O hennie bardzo ciekawie i przystępnie pisze Idalia na swoim blogu, o tutaj.
Warto poczytać, szczególnie zanim jeszcze kupimy farbę.

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.