Filozofia na szpilkach: Gdzie diabeł nie może, tam tłum z różańcem popchnie, czyli o wolności religijnej, której nie ma.
Chciałam skomentować artykuł na fanpage Gazeta.pl a w sumie wyszedł mi z tego post.
Moje rozczarowanie sięgnęło zenitu. Naprawdę zaczynam myśleć, że jednak żyjemy w Ciemnogrodzie, a nie państwie europejskim o dość wysoce rozwiniętej kulturze.
Dziś portal Gazeta.pl opisuje demonstracje na warszawskim Mokotowie związane z czytaniem sztuki "Golgota Picnic"- artykuł znajduje się tutaj. Spektakl w reżyserii Rodrigo Garcii ponoć obraża uczucia religijne polaków, jest obrazoburczy i jest kpiną z męki Chrystusa. Spektakl był wystawiany w wielu państwach i wszędzie budził emocje. Ciekawi mnie ilość negatywnych opinii o sztuce, szczególnie, że większość osób niepochlebnie wypowiadających się o niej nie miało okazji jej obejrzeć. Ci, którzy chcieli obejrzeć lub posłuchać, mogli nie mieć na to szansy, bo dzikie tłumy fanatyków religijnych szturmują wszystkie miejsca, w których spektakl ma się odbyć. To już jest przegięcie. Tu trzeba powiedzieć STOP.
Co z wolnością religijną? Wolność mamy, ale tylko na papierze. Art.53 Konstytucji zdawać mogłoby się jasno precyzuje, co nam w związku z wyznaniami wolno. To takie mylne. Przykładów wybrałam sobie kilka, poza opisanym powyżej.
To czy jesteś katolikiem czy nie nie ma większego znaczenia dopóki nie zamierzasz zakładać rodziny.
Wolność religijna to życie w zgodzie z własnymi przekonaniami. Niestety radość nigdy nie trwa długo, bo zawsze ktoś brutalnie sprowadzi cię na ziemię. Jak to? Ano tak to: nie po katolicku jest nie brać ślubu kościelnego ( ale ustalanie cennika za ślub, czyli co "łaska nie mniej niż 1200zł" brzmi fair?). Nie po katolicku jest nie chrzcić dziecka. Nie po chrześcijańsku jest nie prowadzić dziecka do pierwszej komunii. Wszystko sprowadza się do tego co pomyślą sobie inni ludzie - twoje zdanie nie ma tu najmniejszego znaczenia. Nie liczy się to, że z TYM KONKRETNYM bogiem ci nie po drodze. Ani to, że nie praktykujesz wiary. nie modlisz się, a do kościoła chodzisz tylko przy okazji spotkań rodzinno-towarzyskich. Ale pamiętaj: to nie ma żadnego znaczenia, co myślisz i w co wierzysz- nawet jeśli w boga nie wierzysz, znajdzie się ktoś, kto będzie próbował ci wcisnąć, że w niego wierzysz.
Jesteśmy państwem świeckim, bynajmniej na papierze. W życiu i kościele tego nie widać. Jestem świadoma, że sensacja zawsze lepiej się sprzedaje, więc większosć nagłówków z wyznaniem w tle wybija się na pierwsze pozycje. Nie twierdzę absolutnie, że ta czy inna wiara jest zła. Nie ma złej wiary - są jedynie złe czyny i złe interpretacje doktryn religijnych. Religia jest wszędzie. Wgryzła się w politykę i nie odpuści. Niegdyś po cichu, teraz już w pełnej krasie pełno jej w placówkach opieki zdrowotnej. Kontrowersyjna klauzula sumienia podzieliła środowisko nie tylko medyczne. Prawo boskie ponad każdym innym prawem. To smutne, że ciężarna ofiara gwałtu trafiająca na lekarza hołdującego życiu niezależnie od sytuacji poczęcia, jest skazana na wątpliwej jakości opiekę i odwrotnie proporcjonalnie do czasu, jaki spędza pod opieką ww. lekarza jej szansa na aborcję maleje. To smutniejsze tym bardziej, że cała otoczka takiej ciąży to dramat - skazanie kobiety na donoszenie takiej ciąży gwarantuje rysę na psychice. I nie, nie jest tak, że kobieta po aborcji ma ogromną traumę i jest uboższa duchowo - nie ma na to żadnych dowodów ani wyników badań. Z kolei badań na niehumanitarność i okrucieństwo takiego postępowania z oiarami gwałtów można znaleźć mnóstwo. Najsmutniejsze jest to, że nie jesteśmy tak cywilizowani jak inne kraje i nie wiemy i wiedzieć nie będziemy, czy lekarz, do którego uczęszczamy jest pewny swojej diagnozy, czy też naciąga lekko fakty, żeby kierować naszym zdrowiem w tylko sobie znanym wymiarze.
Innym przykładem, również smutnym są szerzące się afery pedofilskie z udziałem księży, czy też przemoc wobec dzieci stosowana przez osoby duchowne. Człowiek jest tylko człowiekiem i każdy popełnia błędy. Dziwnym jednak trafem ani środowisko katolickie, ani sami skazani nie wyrażają skruchy za czyny popełnione. Ale najgorszym jest oburzenie wiernych na stan rzeczy taki jakim jest. Oni nigdy nie wierzą, że ksiądz czy siostra mogliby czegoś takiego dokonać. Wszyscy są winni tylko nie osoba duchowna. Tyle, że jeśli sąd skazuje taką osobę prawomocnym wyrokiem, to naprawdę szansa na pomyłkę jest niewielka. Tym bardziej, że nawet wśród sędziów zdarzają się osoby głęboko wierzące, które z pewnością same nie dowierzają faktom i czynom popełnionym przez przewodnika duchowego.
Religia cenzuruje nam też obszar kultury i sztuki. Nie raz nie dwa były protesty dotyczące 'szatańskich' muzyków, bluźnierczych obrazów czy wulgarnych i niechrześcijańskich projekcji kinowych.
Takie historie pokazują, że świat i ludzie są niedoskonali. Pokazuje również to, że w naszym kraju stawia się na piedestale wiarę, co niejednokrotnie zaburza klarowność myślenia i podejmowania ważnych dla państwa decyzji. Polecam likwidację zryczałtowanego podatku duchownym - dziura budżetowa się zmniejszy, księża może poczują się bardziej jak statystyczny mieszkaniec tego kraju i każdy będzie szczęśliwszy. I może skończy się "co łaska nie mniej niż (wpisz kwotę, która podniesie ci ciśnienie)".
Brak komentarzy: