Duet absolutnie doskonały- podkład Revlon Colorstay i Puder Ryżowy Paese

29 listopada
Znalezienie dobrego podkładu do twarzy to nie lada wyzwanie. Wbrew pozorom nie wystarczy wejść do pierwszej lepszej drogerii, wziąć przypadkowy produkt i od razu trafić na ten, który zostanie z tobą na długo. Czasem tak się zdarza - wypada wtedy pozazdrościć szczęścia i  oszczędności czasu.
W swoim 27-letnim życiu miałam okazję, by na buzi zagościło mnóstwo marek kosmetycznych. Były egzemplarze podkładów droższych (np. Double Wear od Estee Lauder, czy też podkład mineralny w pudrze od L'Oreal z pędzelkiem kabuki który niemiłosiernie podrażnił mi skórę) jak i tańszych (Bell Perfect Skin, Lirene, Soraya, Kobo, Maybelline, Rimmel i wiele innych). Niektóre okazały się być naprawdę godne uwagi. inne zaś wylądowały w koszu. 
Aktualnie poszukiwania dobrych produktów są naprawdę bardzo proste. Zamiast bazować jedynie na reklamie produktu, czy zapewnieniom sprzedawcy o jego rewelacyjnych właściwościach, wystarczy zajrzeć do zasobów sieci. Znaleźć tam można mnóstwo recenzji na blogach kosmetycznych, albo też komentarzy do produktu w zakładce na portalu wizaz.pl. Zawsze żartuję, że jeśli produkt nie znajduje się na wizażu, to najpewniej nie istnieje. 
Ja swój doskonały duet znalazłam kilka lat temu. 
Revlon Colorstay to kultowy już podkład. Nie trzeba go specjalnie reklamować, bo każda kobieta, która się maluje i której zasoby internetu nie są czarną magią wie o czym piszę. Producent naprawdę postarał się, by ten konkretnie produkt mógł trafić do ogromnego grona konsumentek. Stworzył podkład w dwóch wariantach, zależnie od typu cery: do cery tłustej i mieszanej oraz normalnej i suchej. Zaskakuje też mnogość odcieni w obydwu wariantach produktu. Ciężko jest nie znaleźć koloru dla siebie. Gdy kupowałam swój pierwszy podkład tej marki, kolor wybrałam sobie losowo. Wybór padł na 110 -IVORY jako najjaśniejszy z palety. Ciężko było o szafę Revlon w drogeriach stacjonarnych, nie było zatem możliwości przetestowania produktu przed zakupem. Kolor okazał się dobry na miesiące zimowe i wczesną wiosnę, latem jednak wyglądałam trochę za blado. Zakupiłam wówczas kolejny kolor, tym razem 150-BUFF. Tutaj zaskoczyłam się nieco negatywnie- ten odcień jest bardzo ziemisty i przy mojej tonacji wyglądam, jakbym powstała z martwych. Ideałem okazał się odcień 180-SAND BEIGE. Miałam okazję sprawdzić go na sobie przed zakupem i to był doskonały wybór. Poza tymi trzema kolorami posiadam jeszcze 220-NATURAL BEIGE, który sprawdza się doskonale przy letniej opaleniźnie. Spotkałam się z opiniami dotyczącymi ciężkości tego produktu, skłonnościami cery do bycia kapryśną po długotrwałym stosowaniu Revlon Colortay. No cóż, u mnie nic takiego nie zadziało się. Z przerwami na inne marki kosmetyczne produkt stosuję od 3-4 lat. Jego ogromnym plusem jest konsystencja i niesamowita trwałość. I owszem, Revlon CS będzie miał różne wykończenie na twarz zależnie od użytego narzędzia aplikacji. 
Przez narzędzie rozumiem:
- dłonie, czyli czysta klasyka
- pędzel flat top
-pędzel języczkowy
- zwykła gąbeczka
- gąbki typu Beauty Blender
Każdy używa narzędzia, które lubi i które daje mu najlepszy efekt na buzi. Nie uważam, żeby podkład dawał efekt maski, ale to najpewniej zależy od narzędzi aplikacji i ilości produktu nakładanego na twarz. Jeśli ktoś preferuje wylewanie 1/3 butelki na dłonie, a potem wklepuje to wszystko w twarz, to nie może się dziwić, czemu wygląda jak na zajęciach w akademii plastycznej. Mam wrażenie, że przy podkładach dobrze jest postępować wg zasady mniej, znaczy lepiej. Poza lepszym efektem na twarzy generujemy mniejsze zużycie jednostkowe, zapewniając sobie większą uciechę z produktu. Wydajność tego podkładu też jest godna uznania. Mimo tak negatywnie ocenianego przez blogosferę opakowania nie wpływa to na tempo zużycia. 30 ml podkładu starcza mi na 8-18 miesięcy używania. Nieźle, prawda? Stosunek jakości do ceny przy takiej wydajności produktu też wygląda bardzo dobrze. Stacjonarnie za podkład Revlon Colorstay trzeba zapłacić ok 70 zł. Szczęśliwie w prawie każdej drogerii internetowej cena nie przekracza połowy tej ceny. Właśnie tam najrozsądniej jest się zaopatrywać w ten podkład. Niekoniecznie na allegro - bo nigdy niewiadomo, czy użytkownik sprzedaje ci produkt oryginalny, a w sklepie internetowym właśnie. 

Ale dobry podkład to nie wszystko...To właśnie puder sypki zwieńczy dzieło i zapewni efekt pięknej, zdrowo matowej cery. Dlaczego piszę zdrowo matowej? Nie lubię błyszczenia się - skóra zapewnia mi to naturalnie na co dzień. Najlepszy puder sypki pod słońcem, który będę wychwalać pod niebiosa to Puder Ryżowy Paese. Ostatnio zauważyłam, że producent zmienił nieco opakowanie. Nie jestem pewna, czy nie zmieniła się również jego cena, choć tak jak w przypadku odkładu Revlon - w drogeriach internetowych można puder Paese znaleźć taniej niż stacjonarnie. Rozpisywałam się o nim w czerwcu tego roku, o tutaj. W mojej ocenie tego produktu nie zmieniło się kompletnie nic. To puder, który każda posiadaczka cery mieszanej powinna mieć w swojej kosmetyczce. 
Połączenie podkładu Revlon Colorstay i Pudru Ryżowego Paese zapewnia mi takie wykończenie, jakiego zawsze oczekiwałam: zdrowy mat, w żadnym wypadku nie płaski. Taki który staje się dobrą bazą do wykonania reszty makijażu. Wizażystką nie jestem, ale w obrębie własnej twarzy wiem, co jest dla mnie dobre. Nie wiem tym samym, czy do własnego ślubu pozwolę komukolwiek na ingerencję w swój wizerunek w tym ważnym dla mnie dniu. Naoglądałam  i naczytałam się już mnóstwa gorzkich żali panien młodych, które oddawszy się w ręce makijażystek płakały w środku, w samych sobie. Wszystko tylko i wyłącznie dlatego, że zostały pomalowane tak, jak nigdy nie chciały. Mam jeszcze czas do namysłu nad makijażem w dzień, kiedy będę żoną na poważnie, ale jedno wiem na pewno: mój doskonały duet podkładu i pudru sypkiego na pewno zagości na mojej twarzy. 

Jakie są wasze duety absolutne wśród kosmetyków?
Bez jakiego kosmetyku kolorowego nie wyobrażacie sobie makijażu?


Pozdrawiam
Toss

1 komentarz:

  1. Ja uwielbiam połączenie podkładu Rimmel Wake Me Up właśnie z pudrem sypkim Paese :) A makijażu nie wyobrażam sobie bez eyelinera :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.