Pitu pitu o PITach, czyli rozliczenie z przebojami
Wypełnianie deklaracji online to świetne rozwiązanie. W zeszłym roku rozliczyłam się ekspresowo jak to miałam w zwyczaju od kilku sezonów. Haczyk polegał na tym, że miesiąc później dostałam papierową wersję swojej informacji o dochodach od byłego pracodawcy wraz z PIT 8C, którego nie dostałam uprzednio mailem. Żeby było śmieszniej, zdążyłam dostać zwrot przed złożeniem deklaracji. Uświadomiła mnie o tym rodzicielka, gdy dostałam wewanie z US do zwrotu nienależnie wypłaconego świadczenia. Bo ja, tak bardzo zorientowana w swoich finansach osoba, przeoczyłam zwrot podatku na swoim koncie.
W tym roku rzecz ma się inaczej. Mam jednego PITa, więc rozliczenie powinno pójść gładko. Zaplanowałam na dziś tyle uciech cielesnych i kulinarnych.
A dupa!
Przyzwyczajona do PIT Pro, narzędzia do rozliczenia podatku, ochoczo zabrałam się do wpisywania w tabele moich milionów. Wszystko przebiegało szybko i sprawnie, gdyby nie fakt, że narzędzie ma ustawione preferowane OPP, na którą przekazywałam swój 1% podatku. A w tym roku mam inny plan na przekazanie skromnych funduszy. I już jest problem, już jest dramat.
Sięgnęłam więc po inny program do mojego PITa. Rachu ciachu i znów przykra niespodzianka. Tym razem weryfikacja była negatywna, sugerująca mi błąd w danych. Błąd, którego nie ma. Deklaracja nie zostanie wysłana.
Weź człowieku wydrukuj swojego PITa i zanieś do do urzędu.
Mniej więcej tak brzmiał komunikat systemowy. Spadówa parówo, pomyślałam. Nie po to wypełniam PITa elektronicznie, żeby się bimbać do urzędu i patrzeć na urzędniczki na przerwie kawowej albo tuż po niej.
Trzeci program również mnie wkurzył. Niby rządowy, niby taki dobry, bla bla bla. Nie wyrzucił błędów ani nic, spokojnie mogę wpisać dowolną organizację pożytku publicznego i przekazać im pieniążki, ale...No właśnie, coś musiało się za przeproszeniem 'zesrać'. Nigdzie nie mam możliwości dodania danych do przelewu nadpłaty mojego podatku. Owszem, do tej pory wpływał na konto. Mam zachciankę jednak, by w tym roku zacne hajsy, które otrzymam (ave umowo zlecenie!) poszybowały na rachunek, z którego ich nie rusze. Niech procentują, niech rosną. Ale nie urosną, bo nie mogę zmusić tej głupiej aplikacji do dodania jakiegokolwiek załącznika do mojego rozliczenia.
I tak oto tonę w złej energii. Bo niby PIT to takie pitu pitu. Do swojego PITa zasiądę raz jeszcze, bo bez walki się nie poddam. Mam nadzieję, że wam bezproblemowo udaje się nakarmić waszym PITem Ministerstwo Finansów.
Pozdrawiam
Paulina M
Ja też wypełniam pit online i dla mnie to jest spore ułatwienie. Wcześniej jak próbowałem sam sprostać formularzom, to niestety również robiłem dosyć częste przerwy... :P. Ja w ogóle nie rozumiem, jak podatek, który rozlicza wiele milionów Polaków, od prostych pracowników po elity, może być tak skomplikowany...
OdpowiedzUsuń