W pewności niepewność jest w tym, że nigdy nic nie wiesz na pewno.
Pamiętasz tekst Weź życie za rogi?
Od wczoraj mam taką ciężką myśl w głowie, która uwiera mi mózg i czuję przemożną ochotę wybicia jej na klawiaturze. Nie odkryję nowego lądu, gdy napiszę, że niczego w życiu pewnym być nie można. Ani tego, że będziemy zdrowi i długowieczni. Ani czy będziemy mieć jedno dziecko, całą gromadkę bądź wcale. Zagadką jest, kim i z kim zostaniemy na starość, a czyje plecy będziemy widzieć na horyzoncie. Zmieniamy w ciągu swojego życia otoczenie i ludzi, których ośmielamy się nazywać przyjaciółmi.
Wybory, jakich dokonujemy mogą pomagać nam lub utrudniać osiąganie zamierzonego celu. Dowód osobisty nie jest dokumentem potwierdzającym dojrzałość człowieka i jego odpowiedzialność. Prawko nie gwarantuje, że jego posiadacz nie zabije się na pierwszym lepszym drzewie. Obrączka nie warunkuje trwania przy drugiej osobie w zdrowiu i chorobie. Związek nie gwarantuje wierności. Bycie singlem nie jest jednoznaczne z brakiem seksu. Wspólny kredyt mieszkaniowy nie oznacza, że będziecie mieszkać ze sobą wiecznie (choć przez najbliższych 20-30 lat spłacania trzeba się ze sobą 'pomęczyć' ). Przykładów można byłoby mnożyć do wieczora.
Istotą mojej myśli jest, że nic nie jest pewne na pewno. Świat się zmienia a my ewoluujemy razem z nim. Tak zwane oczywiste oczywistości jak pokazuje życie codzienne wcale nie są tak absurdalnie...oczywiste. Znacie zapewne ten stan doskonale: ten moment zawieszenia i momentalny wkurw, bo ktoś zrobił coś, co jest totalnym zaprzeczeniem logiki i klarownego myślenia. Skoro zatem ani ludzie ani świat nie jest pewny i oczywisty, pojawia się pytanie: jak podejmować decyzje w tej całej niepewności? Skoro nie mogę być pewna na pewno, to czy mogę postanowić z pełnym przekonaniem o czymkolwiek o czym pomyślę? Teoretycznie nie. Praktycznie - oczywiście. Tylko ode mnie zależy, czy moje decyzje to efekt chwilowego kaprysu, czy też wałkowanych miliony razy scenariuszy różnych wersji mojego życia i wybór tego, z którym identyfikuję się najbardziej. Ważne jest natomiast, że podejmując jakąkolwiek decyzję, za jej konsekwencje odpowiadam ja. Nie mój facet, rodzina czy znajomi. JA.
Oczywiście od każdej reguły są wyjątki. Z wyjątkami wszyscy wiemy jak jest: potwierdzają regułę.
Wygląda więc na to, że życia nie da się zaplanować od A do Z. Nie da się precyzyjnie wszystkiego wpisać w kalendarz punktując plusy i minusy takiego, a nie innego stanu rzeczy. Nie da się podejmować decyzji ze 100% pewnością, że będzie dokładnie tak, jak chcemy by było. Mimo że przez tą niepewność jest to trudniejsze zadanie, to ma jeden ogromny plus. Czujemy że żyjemy i nasze życie nie jest nudne. A że nie zawsze jest kolorowo i nie rzygamy tęczą? Jest ryzyko - jest zabawa. Większą lub mniejszą pewność dają nam nie zabobony i utarte schematy, a ludzie. Tak, tak - jesteśmy istotami społecznymi, nie lubimy żyć wyalienowani. Podejście indywidualne do człowieka ma zdaje się kluczowe znaczenie w relacji z nim. Gdy wrzucamy wszystkich do jednego worka stają się bezkształtną masą, nacechowaną odpowiednio: pozytywnie lub negatywnie. Podejście indywidualne? Jestem na TAK.
Czy wam też wydaje się, że macie tę życiową pewność, by chwilę później przekonać się, że na pewno jest to tylko iluzoryczne postrzeganie otaczającego świata i sytuacji?
Pozdrawiam
Paulina M
Brak komentarzy: