Gdybym była powietrzem, nie potrzebowałabym kawy.

Siedzę w swoim nowym miejscu. Patrzę na parującą kawę bez mleka. Nie lubię kawy bez mleka. Nie smakuje mi tak bardzo jak wtedy, gdy jest delikatnie rozbielona. Nigdzie się nie spieszę, bo mam urlop- poczekam więc aż ostygnie. Albo pójdę po mleko...


Tak jak nie lubię bezmlecznej kawy o poranku, tak nie lubię złudzeń. Nie lubię stanu, w którym jedna strona karmi cię gnojem, a wmawia, że to ostrygi. Nie lubię, gdy umawiamy się tak, a wychodzi jak zawsze - inaczej. Nie lubię przekładanych spotkań, znikania bez słowa, takiego typowego traktowania jak powietrze. Bo powietrzem to ja nie jestem.
Pięćdziesiątkilka kilo skutecznie trzyma mnie na ziemii. Skutecznie też raz na jakiś czas o tym, jak asfalt jest twardy przypominają o sobie ludzie. Ludzie dla których szacunek do innych osób wydaje się być pojęciem abstrakcyjnym i niewartym uwagi. Więc może nie warto poświęcać swojej uwagi tym, którzy nie umieją tego docenić? O szybki zwrot akcji nie muszę się martwić - przywykłam. Ludzie są bowiem jak bumerangi - zawsze wracają. 

Po mleko nie poszłam - wypiłam czarną, mocną, pełną energii kawę. Oby ta kawa była dziś tym, czego potrzebuję. Kofeina daje moc, daje kopniaka, pobudza do życia. W całej przestrzeni swojego jestestwa regularnie potrzebujemy (choć nikt do tego się nie przyzna) takiego kopa, który mimo goryczki przynosi benefity. Bo wiesz: sam wybierasz jaką pijesz kawę. Możesz pić czarną, z mlekiem, albo taką robioną przez baristę. Złudzenie to taka kawa z sieciówki, z piękną pianką, kaloryczną śmietanką i cukrem. Oczywiście trójwarstwowa i za piętnaście złotych - bo kto bogatemu zabroni? Niby ma być napojem bogów, ale od słodyczy aż cię mdli. Zamiast pobudzenia dostajesz znużenie i senność - bo tak własnie glukozowy strzał z tej kawy na ciebie podziała. Masz wtedy chwilę na refleksję, może trochę złości na samego siebie - bo przecie wydało się miliony monet na coś, co masz ochotę cisnąć na chodnik, albo wylać do zlewu. Najzabawniejszym jednak jest fakt, iż mimo tego magicznego odkrycia, że złudzenie to tylko złudzenie, jesteśmy skłonni i zdeterminowani by powtarzać to wciąż i wciąż, niemalże do znudzenia. Więc i tak najpewniej nie pierwszy i nie ostatni raz pijesz kawę z sieciówki. Nie ostatni raz również rozczarowujesz się ludźmi, którzy dobrze rokowali. Popełnisz te same błędy, na podwalinie których nauczysz się wreszcie czegoś, bądź nie. Ja swoją naukę wyniosłam: mogę pić kawę z mlekiem, ale mogę również bez.  

Miłego dnia. 
    
Pozdrawiam 
Paulina M

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.