Słowo na piątek: Nawet nie czujesz, że ludziom matkujesz.

20 listopada
Doszłam ostatnio do wniosku, że ludzie są dziwni. Ja jestem dziwna. W długie i samotne wieczory, a umówmy się nie mam ich zbyt wiele, nie mogę zasnąć bo moja głowa wręcz eksploduje od pomysłów na najbliższe dni, czy miesiące. Oczywiście rano zazwyczaj już nawet o tym nie pamiętam. Wczorajsza refleksja była właśnie taka: ludzie są dziwni. 



No bo spójrzmy na to wszystko z tej prostszej strony: kiedy kogoś poznajemy, uczymy się z nim obcować i obchodzić. Nie ma zbytnio znaczenia czy poznajesz swojego szefa, koleżankę z pracy, z uczelni, czy swojego faceta, albo faceta swojego brata (swoją drogą nie mam brata, więc smuteczek). Sprawdzasz, na ile możesz sobie przy tej nowej osobie pozwolić. I drogi są dwie: albo komuś wejdziesz na głowę, albo nie. Zresztą każdy to robi każdemu- wystarczy spojrzeć na to jak dziecko testuje rodzica, opiekunkę, babcię i ciotkę. My, dorośli robimy tak samo. Dodatkowo jeszcze często matkujemy swoim znajomym, partnerom życiowym, współpracownikom. matkowanie i pielęgnowanie ludzi z którymi się przebywa jest zdrowe, o ile ma ograniczony wymiar. Gdy przesadzamy - zaczynamy otaczać się pipami i osobami nieporadnymi życiowo. Czasem bowiem lepiej byłoby być matką, która ceni sobie utrwalanie schematu dziecka samodzielnego i pozwolić ludziom z naszego otoczenia na popełnianie błędów. Trzymanie ludzi pod kloszem nie uczyni ich silniejszymi. Porażki- jak najbardziej. 

Zmierzając do meritum moich wieczorno-nocnych rozważań w centrum pościeli: ludzie są dziwni, bo pozwalają sobie na pozbawianie innych samodzielności, a potem dziwią się, że tej samodzielności u nich brak. 




Pozdrawiam 
Paulina M

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.