Kolorowe absurdy po Czarnym Poniedziałku

11 października
Przeszło tydzień po Czarnym Poniedziałku nadal głośno jest o kobietach w Polsce. Wkurzone obywatelki i obywatele wyszli dumnie na ulice. Razem. Ponad podziałami. W deszczu manifestowali swój brak zgody na pozbawienie nas kobiet naszych podstawowych praw. A cóż ja usłyszałam przez ostatni tydzień?


Najpierw dowiedziałam się, że to zabawa i prawa kobiet nie są ani problemem, a już na pewno nie poważnym. Tak dyplomatycznej odpowiedzi udzielił nam wysoko postawiony pan z siwą już czupryną. Najpewniej od problemów kobiet w Polsce nie posiwiał, skoro szacunku do płci pięknej mu ewidentnie brak. Sam rzeczony dyplomata tłumaczył się potem ze swoich słów. Śmieszno- żałosne próby usprawiedliwienia swojego stanowiska, od którego odcięła się sama pani premier przyprawiły mnie jedynie o większy niesmak.  

Chwilę potem, gdy kurz jeszcze po poniedziałku nie opadł, Mr Qkiss orzekł, że kobiety powinny wiedzieć komu się dawało i ile razy się dawało. Dał pan czadu, nie powiem. Jeśli jeszcze przed wyborami patrzyłam na pańskie obietnice z minimalną nadzieją, z iskierką szansy, że może pan i inni ludzie z charyzmą coś w naszym kraju zmienią. No cóż - cieszę się, że nie zagłosowałam za panem. Wstydu byłoby na pół wsi. To, żeś pan żonaty i dzieciaty jak widać nie nauczyło pana szacunku do kobiet. I na cóż mi te przeprosiny dnia następnego? Laurkę wystawił pan sobie sam. Poza tym, prywatną sprawą moją i innych dam w tym kraju jest, komu dają i jak często ;)

Pani Krystyna oznajmiająca, że Episkopat łaskawie pozwolił partii rządzącej odrzucić projekt Ordo Iuris... Serio?! Ale tak serio serio?! Czy partia to taka (uwaga słowo brzydkie) pizdeczka za przeproszeniem, co to musi się kogoś ważniejszego zapytać o zdanie zanim samodzielnie decyzję podejmie? Czy to dziecko, co to usilnie trzyma się maminego rąbka spódnicy, bo samo nie może niczego uczynić, mimo nastu już lat? Ale czego mogę się spodziewać po kimś z tytułem profesorskim, kto z ław sejmowych wita obywateli z sałatą w buzi? 

Dziś dowiedziałam się również, że prokuratura zainteresowała się Czarnym Poniedziałkiem. Nagle oczy prokuratury patrzą na nas kobiety jak na potencjalne zbrodniarki. Na mnie to wrażenia nie robi, bo wystarczająco źle mówi o nas PiS, mówi Ordo Iuris i wszystkie środowiska pro-life. Nie od dziś wiadomo bowiem, że wg nich osoby, które uznają, że np. taka kobieta ma prawo mieć wybór i sama decydować o swojej płodności to szmata największa jest, dziwka co się puszcza na prawo i lewo, ladacznica z osiedla i zło wcielone. Chyba bardziej musicie się postarać, żeby nas obrazić. Choć do obrażania nie zachęcam, bo to domena ludzi słabych, co brakuje im argumentów. 
 
Największą niespodzianką minionego tygodnia były jednak inne słowa. Obejrzałam sobie kilka programów, w których poruszano temat terminacji ciąży. Zapraszano różne persony, znane mniej lub bardziej. Dziwnym zrządzeniem losu schemat całego programu wyglądał analogicznie niezależnie od zaproszonych gości. Osoby reprezentujące zwolenników całkowitego zakazu aborcji badź sympatyzujące z nimi odbiegały od tematu, nie pozwalały wypowiedzieć się swoim współrozmówcom, przerywały i wtrącały się. Wyglądało to bardzo niegrzecznie i niekulturalnie. Poziom profesjonalizmu oceniłabym na mierny, tym bardziej że wszyscy ci ludzie występują publicznie. A tutaj nagle wchodzą do telewizji i zachowują się jak bydło. Sorry, ale taka jest prawda. Wystarczy obejrzeć odcinek "Tak jest" z Magdaleną Korzekwą-Kaliszuk i Jackiem Wilkiem.  Ciężko jest mi patrzeć obiektywnie na kogoś, kto pytany o metody zapobiegania niechcianej ciąży mówi, że:

Praktyczne zabezpieczanie się przed niechcianą ciążą to jest czystość przedmałżeńska i wierność małżeńska. To jest najbardziej skuteczna metoda.

Nie dość, że sobie ten cytat zapisałam, to jeszcze pogrzebałam co nieco jego autorce. No i czego ja się mogę spodziewać po byłej prowadzącej "Ziarno"? Mogłabym spodziewać się, że jednak ludzie nie idealizują świata i widzą go takim, jaki jest. Różnorodnym. Żyjemy, przynajmniej na papierze, w państwie świeckim i nie można nikomu narzucać działania zgodnego jedynie z doktryną i religią, którą ktoś tam wyznaje. Co jeśli ktoś nie chce ceremonii małżeństwa, albo ta instytucja budzi jego niechęć, obrzydzenie, wpisz co chcesz? Nie jest dla mnie partnerem do rozmów ktoś, kto nie zauważa, że świat to nie tylko katolicy, którzy kroczą razem przez życie nie poddawani żadnym próbom. Dziwnym zrządzeniem losu to wg niektórych badań właśnie katoliczki zasilają podziemie aborcyjne i fundują sobie skrobanki. To niewierni mężowie co tydzień lecą do komunii udając bogobojnych mężów i obywateli. Nie przeszkadza im to nie mieć za grosz szacunku do swoich matek, żon, ani córek. Ot kolejne pokolenia służek w ich życiu. 

Nie uważacie, że te wszystkie obrazki doskonale pokazują, jak mało kobiety w Polsce znaczą? Ludziom się chyba wydaje, że mamy jakiś ciemnogród, czy dupogród i nikt nie będzie oponował przeciwko obrażaniu płci pięknej i ingerowaniu w jej naturę, płodność i godność. Politycy, prawnicy, zwolennicy całkowitego zakazu aborcji traktują nas jak idiotki, które nie potrafią samodzielnie myśleć i decydować za siebie. Czują ogromną potrzebę prowadzenia nas tak jak matka prowadzi dziecko we mgle. Tyle, że do macierzyństwa nas nie zmusicie. 



  

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.