Trening i odżywianie #15 czyli ostatnie rowerowe przejażdżki

Zamieniłam autobus na rower. Mam go jakieś 15 lat, może więcej. Wymagał konserwacji, choć muszę przyznać, że dłuższy czas jeździłam z hamulcem tylnym pracującym na jakieś 5% i przednim o nieco lepszej sprawności, acz niedoskonałej jak cały rower zresztą.


Absolutnie uwielbiam jeździć rowerem. Do mojej pracy w jedną stronę trasa do przemierzenia to ok. 5 km. Na uczelnię i siłownię dwukrotnie więcej. To najlepsze, co mogłam zrobić dla swojego ciała. Ducha zresztą też. Po miesiącu prawie bez treningów, a jedynie z kilkoma przejazdami rowerem ubyło mi tu i ówdzie po centymetrze. Jakież było moje zdumienie, gdy w serwisie nie chciano zabrać mojego roweru, bo to stary rozklekotany rumak, który już nie będzie jeździł lepiej. Jestem bardzo wdzięczna serwisowi, bo pan Tomek był szczery i powiedział, że nie podpisze się pod serwisowaniem sprzętu, który nie nadaje się do serwisowania. W czasach, gdy większość patrzy tylko na hajs to godna podziwu i pochwały postawa, że jednak bycie fair wobec klienta jest cenniejsze niż złotówki w firmowej kasie. Skłoni mnie to do poczynienia inwestycji ku nowemu rowerowi i pozbyciu się, z bólem serca, roweru, który kupiłam połowę życia temu. Wszystko przemija, niestety

Aktualnie jeszcze postaram się reaktywować sprzęt, by przynajmniej dociągnąć do końca sezonu rowerowo, ale życie może poturlać kółka mojego roweru w stan wiecznego spoczynku...



Tutaj pytanko do Was. Czy możecie polecić mi miejski rower w rozsądnej cenie, który posłuży mi długie lata? Coś sprawdzonego, na miejskie drogi i ścieżki :)



Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.