Kosmetyczne top 6 lipca - kokos, makadamia i aloes

13 sierpnia
Lipiec już dawno za nami. W minionym miesiącu kilka kosmetyków szczególnie przypadło mi do gustu i to właśnie tym produktom poświęciłam dzisiejszy wpis. Zapraszam na moje top 6 lipca!



Lato nie może się obejść bez owocowych akcentów.
W kosmetykach, które stosowałam również się one znalazły. Mile zaskoczył mnie żel pod prysznic z naturalnym peelingiem z orzecha kokosowego Cien z Lidla. Kolorowe opakowanie z widocznymi drobinkami peelingującymi przyciągnęło moją uwagę. Przeciętną wydajność zrekompensował mi piękny zapach produktu. Cocos Nucifera Shell Powder, czyli sproszkowana łupina kokosa znajduje się w składzie dopiero na jedenastym miejscu, a Cocos Nucifera Fruit Extract, czyli ekstrakt z kokosa - na miejscu trzynastym. Mimo że skład produktu jest długi i nie zawiera jakichś wysublimowanych pozycji, to żel w zastosowaniu był świetny. Nie podrażniał, pozostawiał skórę nawilżoną, miękką, nie przesuszoną, z delikatnym akcentem zapachowym. Za cenę 4,99 zł/  300 ml , a niekiedy bywa w promocji za 2,99 zł - naprawdę jest to produkt godny polecenia. Stosowałam wersję kokosową, a wcześniej granatową.   

Pielęgnacja ciała to dbanie o stałe nawilżenie skóry. Tutaj moim ideałem do tego zadania stała się oliwka pielęgnacyjna Babydream z Rossmann. Ma fantastyczny i przede wszystkim krótki skład! Olej sojowy, słonecznikowy, olej ze słodkich migdałów, jojoba i makadamia to samo dobro dla naszej skóry. Długo się nosiłam z zakupem dobrej oliwki, a zupełnie przypadkiem odkryłam taką perełkę. Czytałam na blogach, że dziewczyny stosują ten produkt na włosy do olejowania. Mnie zdarzyło się to zrobić raptem 2-krotnie w minionym miesiącu. Najczęściej stosowałam do bezpośrednio po prysznicu. Jest łagodny dla skóry nawet po depilacji co bardzo mnie cieszy, ponieważ jest na rynku całe mnóstwo oliwek do ciała, które zawierają dodatkowe składniki, których podrażniona skóra nie toleruje. Pięknie pachnie i pozostawia skórę mięciutką. Aktualnie kosztuje ok 14 zł/ 250 ml, ale pamiętam że kupiłam ją w nieco obniżonej cenie.


Pracując nieustannie nad poprawą kondycji moich włosów sięgnęłam w lipcu po szampon przeciwłupieżowy dla wrażliwej skóry głowy od Natura Siberica. Wypatrzony kilka miesięcy temu na półce wyprzedażowej w jednym z hipermarketów, trafił do koszyka, a później czekał na swoją kolej do użycia. Pamiętam, że cena wryła mnie w podłogę, bo kosztował jakieś 9 zł, przy czym jego typowa cena to 15-30 zł w zależności od sklepu. Szampon oparty na piołunie północnym i chrobotku śnieżnym, a także na wyciągu z mchu dębowego ma za zadanie oczyścić skórę głowy, bez mocnego jej wysuszenia. Swoje zadanie spełnia, choć nie nazwałabym go szamponem przeciwłupieżowym. Problematyczna skóra głowy nie uleczy się po zastosowaniu samego szamponu i tutaj nie ma się co oszukiwać. Ten szampon jest fajny do codziennego stosowania, szczególnie w upalne dni, kiedy włosy naprawdę ekstremalnie szybko tracą świeżość. Jest bardzo wydajny - sumiennie używany starczy na ok 2 miesiące.


Wielofunkcyjny żel aloesowy od Holika Holika towarzyszył mi przez cały lipiec. Świeży zapach i uczucie chłodzenia świetnie sprawdziło się w stosowaniu jako nawilżacz do twarzy i ciała w upalne dni. Dodatkowo żel aloesowy stosuję na skórę głowy i na włosy na noc. Dobrze się wchłania, choć początkowo może zostawiać lepki film na skórze. Gdy wykończę to opakowanie wezmę się za własny aloes, który rośnie w doniczce :) 

W pielęgnacji buzi nieodłącznym elementem było jej tonizowanie. Tonik zwężający pory z serii liście manuka od Ziaja rozpoczynał i kończył każdy mój dzień. Działa lekko ściągająco, oczyszcza i tonizuje skórę. Nie jest tak rewelacyjny jak tonik z jagodami acai, który stosowałam wcześniej, ale spełnił swoją rolę. Buzia po aplikacji toniku była uspokojona. Nie zauważyłam drastycznego zwężenia porów czy też efektu mikrozłuszczania, co obiecuje producent, ale też nie skupiałam się na tych potencjalnych efektach działania. Każdorazowo po aplikacji toniku stosowałam wspomniany wyżej żel aloesowy i nie zauważyłam, by stan mojej cery po stosowaniu tego toniku się pogorszył.


Lato bez kokosa to lato stracone! Dlatego też, gdy kończyła mi się woda toaletowa czym prędzej pobiegłam do Yves Rocher po wodę toaletową o zapachu kokosa. Ten maluszek roztacza kokosową woń na wiele godzin. Wody toaletowe od Yves Rocher były już kiedyś w mojej kosmetyczce - świetnie pachniała wanilia, gruszka w karmelu i jabłko z limitowanej serii zimowej. Takie świeże nuty dobrze się nosi w ciepłe, letnie dni i noce.


To już wszystkie produkty, których najchętniej używałam w lipcu. Uprzedzając ewentualne pytania: brakuje tutaj kolorówki, ale bez obaw - malowałam się tego lata :) Zazwyczaj wrzucam na bloga kosmetyki kolorowe, a przecież tak naprawdę bez dobrej pielęgnacji kolorówka nie daje takiego efektu, jaki powinna :) Skóra wysuszona na papier nie jest dobrą bazą pod podkład itd. Być może więcej kolorowych kosmetyków pojawi się w top 6 następnego miesiąca. Któż to wie? ;)



Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.