Mój własny podkład mineralny i nagie zdjęcia

05 kwietnia
Mały.
Własny.
Przede wszystkim - dobry.

Do tego dosyć tani.

Dostosowany do potrzeb mojej cery. Nie spustoszył mojego portfela ceną półproduktów. Jednym słowem ten produkt jest dokładnie tym, czym ma być. Myślę, że każdą kolejną porcję będę sobie nieco ulepszać, aby dojść do tej idealnej wersji produktu mineralnego.


Zapytacie mnie, dlaczego zdecydowałam się na zrobienie podkładu mineralnego, skoro generalnie stosuję płynne podkłady drogeryjne? Zapragnęłam odmiany, ot niespodzianka :)

Wszystkie półprodukty zakupiłam na www.kolorowka.com 
Prostota wykonania tego podkładu tkwi w dobrym wymieszaniu ze sobą półproduktów. Można to zrobić w woreczku strunowym lub moździerzu. Wybrałam woreczek - zwyczajnie łatwiej z niego przesypać gotowy podkład do słoiczka.
Przepis na zdjęciu poniżej, a ilości półproduktów są orientacyjne i pierwotnie przeze mnie zastosowane. Ostatecznie zastosowałam nieco więcej glinki z uwagi na pigment. 



Kilka słów o półproduktach zastosowanych do wykonania podkładu. 
Kryjąca baza do podkładów o satynowym wykończeniu to praktycznie gotowy podkład. Wystarczy do niego dodać kilka komponentów i kosmetyk jest gotowy do używania. Zdecydowałam się na filtr UV, bo jak wiadomo - słoneczko jednak skórze szkodzi. Mica w wersji anti-redness ma za zadanie optycznie pozbyć się zaczerwienień na skórze i skutecznie je ukryć. Glinka jako absorbent wilgoci i tłuszczu miała poradzić sobie z przetłuszczaniem cery i przedłużać trwałość kosmetyku na skórze dzięki swoim właściwościom. Krzemionka optycznie wygładza buzię. 


Podkład delikatnie ujednolica koloryt cery i pozostawia ją lekko zmatowioną. Przykrywa drobne niedoskonałości i rumieńce. Nie matuje na długo sam w sobie, więc przypudrowuję go pudrem mineralnym - również samodzielnie wykonanym :)

A na zdjęciach poniżej, gdzie możecie zobaczyć skórę nagą -  przed aplikacją podkładu, bezpośrednio po oraz kilka godzin od nałożenia podkładu. Zdjęcia robione w lutym, świeżo po zmajstrowaniu podkładu. Stosuję go już prawie 2 miesiące i jestem zadowolona. 

Przede wszystkim - to co odróżnia ten podkład od każdego drogeryjnego - jest jego nie inwazyjność w stosunku do mojej cery. Nie czuć go na skórze, choć wiem, że jest zaaplikowany. Nie pogorszył stanu mojej cery. Jedyne nad czym muszę popracować z tym podkładem, to dopasowanie pudru tak, by utrzymać mat na dłużej.

Widać różnicę, nieprawdaż? 
Kto nie wierzył, że mam rumieńce - łapka w górę ;)


Eksperymentujcie z kosmetykami - z tej kreatywności niejednokrotnie wychodzi coś naprawdę fajnego :)



Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.