Jak nie oszaleć?
Nie maluj paznokci.
Nie farbuj włosów.
Nie używaj kosmetyków, które lubisz.
Chciałoby się rzec, że lepiej w ogóle nie oddychać, nie żyć, nie funkcjonować. A wszystko dlatego, że jesteś w ciąży. To jest ten stan, w którym wszyscy lepiej od Ciebie wiedza, co jest dla Ciebie dobre. Mówią to wszystko z troski, którą doceniasz. A jednocześnie, gdy kolejny już raz słyszysz, że masz dbać o siebie, to nie wiesz, cytując klasyka "lewa, czy prawa ręka, by pacnąć z całej siły?"
Aktualnie dużo się dzieje. Nie ćwiczę póki co prawie wcale, ale już niebawem powrócę do regularnej aktywności w nieco zmienionej formie niż to było jeszcze w kwietniu.
Z nieskrywanym przerażeniem czytam relacje kobiet jeszcze do niedawna ciężarnych o ich ocenie sytuacji i wykonywaniu badań w trakcie ciąży. Z jednej strony mamy mnóstwo pań, które wykonują wszystkie badania, nie szczędzą pieniędzy na to, by ocenić prawdopodobieństwo wystąpienia u płodu wad genetycznych. Test Pappa, NIFTY, Harmony - można przebierać jak w ulęgałkach. Z drugiej strony barykady są za to kobiety, które albo robią badania z doskoku, albo co gorsza - nie robią ich wcale. Biochemia wyszła źle, a USG fatalnie/ Nie zrobię nic więcej, to na pewno pomyłka! takich komentarzy jest w sieci mnóstwo. Powtórzę raz jeszcze: przerażające jest to, jak wiele kobiet absolutnie nic z tym nie robi! Schemat tych wypowiedzi zazwyczaj jest taki, że piszą je te z kobiet, których dzieci mimo nie wykonania żadnych dodatkowych testów, amniopunkcji, etc. urodziły się zdrowe. Tak jakby przekonywały same siebie i próbowały przekonać inne, że skoro one mają dziecko zdrowe, a nie decydowały się sprawdzić, czy rzeczywiście płód rozwija się dobrze - to inne kobiety też mają na to szansę. I mają. Ale nie zawsze tak jest i trzeba brać na to wszystko poprawkę i nie zawierzać temu, że skoro Kasi, Zosi i Marysi się udało, to uda się i mnie.
Zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie również stawianie znaku równości między zaangażowaniem w stan swojego zdrowia w ciąży, a chęcią "zabicia dziecka"? Że niby jak wyjdą ciężarnej źle badania, to hyc poleci na skrobankę? No litości. Ocena tego, czy płód ma wady genetyczne, jak bardzo są one poważne i czy są letalne to nie jest kwestia jednej wizyty, czy jednego USG.
Tak się zastanawiam, który typ zachowania pozwala przejść przez ciążę w jak najmniej stresujący sposób? Wbrew pozorom odpowiedź nie jest taka oczywista. Z jednej strony świadomość pewnych zagrożeń jest stresująca i może być traumatycznym przeżyciem. Z drugiej jednak strony, jak mniemam, niewyobrażalnym bólem musi być świadomość, że można było wiedzieć wcześniej, rozszerzyć nieco diagnostykę - a naprawdę nie żyjemy w ciemnogrodzie i zarówno w badaniach laboratoryjnych jak i obrazowych można się dogrzebać pewnych nieprawidłowości.
Moje podejście do zdrowia jest takie, że wolę wiedzieć, niż nie wiedzieć. Znać opcje, przyczyny i konsekwencje. Być świadomym i przygotowanym na różne możliwości. Jeśli ktoś ma inny sposób postrzegania tych spraw - jak dla mnie jest ok. Nikt nikogo nie będzie umoralniał, szkalował ani obrażał. Niech każdy z nas robi to, co dla nas najlepsze i co nie krzywdzi innych :)
Po pierwsze - gratulacje :), a po drugie - ile osób, tyle podejść, czy to do kwestii ciąży czy innych. Najważniejszy zdrowy rozsądek :)
OdpowiedzUsuń