Przegląd moich pomadek Catrice

25 czerwca
Autentycznie jest mi wstyd, że ten dzisiejszy post powstaje tak późno. Grubo ponad rok temu robiłam małe review pomadek od Golden Rose. W swojej kosmetyczce poza kolekcją GR mam również kilka pomadek od Catrice. Każda z nich jest inna i każda jest piękna. To właśnie pomadki z Catrice będa bohaterkami  tego wpisu.


Z Catrice mam okresy wzlotów i upadków. Było kilka produktów, które bardzo mi podeszły, ale było kilka takich, które się u mnie nie sprawdziły.

Jeśli jednak chodzi o pomadki, tutaj generalnie rozczarowań nie ma. Pamiętam, że pierwsza pomadka, którą kupiłam z Catrice miała specyficzny, nudziakowy kolor. Pięknie wyglądała w opakowaniu, ale już na moich ustach niespecjalnie ten sam piękny efekt się utrzymywał. Nie zniechęciło mnie to jednak do poszukiwania innych kolorów i innych linii w marce Catrice. Z rzeczoną pomadką nie rozstałam się - przerobiłam ją na balsam do ust, dodając ją do wazeliny i olejku ze słodkich migdałów. Zużyłam ją w całości.

Aktualnie mam w swojej pomadkowej kolekcji 3 odcienie marki Catrice. Aktualnie w ofercie jest linia Ultimate Colour. Moje perełki są z poprzednich linii i nie wiem, czy są nadal wszystkie są dostępne :(


Ultimate Shine Gel Colour w pięknej, nienachalnej czerwieni, czyli numerek 020 Red od Bad. Ta jedna pomadka ze wszystkich jakie z szafy Catrice do tej pory do mnie trafiły, ma największą tendencję do uciekania z ust. Szybko się ściera, ale nie robi przy tym nieestetycznych plam. To ładna czerwień, która w obiektywie aparatu może wydawać się lekko pomarańczowa. Zapewniam jednak, że pomarańczy tutaj nie znajdziemy.

Ultimate Shine Gel Colour w odcieniu fioletowym to 080 Russian Violette. Głębia koloru, poziom napigmentowania tej pomadki i jej trwałość na ustach sprawia, że bardzo ją lubię. W zasadzie ta pomadka robi cały makijaż, bo przy tak intensywnych ustach można sobie odpuścić rzucający się w oczy...makijaż oka właśnie. 

Z zamiłowania do różu nie mogło zabraknąć numeru 140 z serii Ultimate Colour, czyli Pinker-Bell. Wydaje mi się, że ten odcień można nadal kupić - warto pogrzebać nieco w szafach Catrice. Pomadka dobrze trzyma się na ustach, nie rozmazuje się. Tutaj też mamy mocny pigment, który pozostaje z nami na długo.

Pomadki od Catrice w moim odczuciu nie są tak trwałe, jak wszystkie opisane perełki z Golden Rose. Zwłaszcza po tłustych posiłkach potrzebują małej poprawki. Z drugiej jednak strony pomadka to pomadka, ma prawo się zjadać,  rozmazać i migrować - o ile nie migruje poza obrys ust, bo niekoniecznie makijaż a'la Joker mi się podoba :)  


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.