Przegląd moich pomadek Catrice
Autentycznie jest mi wstyd, że ten dzisiejszy post powstaje tak późno. Grubo ponad rok temu robiłam małe review pomadek od Golden Rose. W swojej kosmetyczce poza kolekcją GR mam również kilka pomadek od Catrice. Każda z nich jest inna i każda jest piękna. To właśnie pomadki z Catrice będa bohaterkami tego wpisu.
Z Catrice mam okresy wzlotów i upadków. Było kilka produktów, które bardzo mi podeszły, ale było kilka takich, które się u mnie nie sprawdziły.
Jeśli jednak chodzi o pomadki, tutaj generalnie rozczarowań nie ma. Pamiętam, że pierwsza pomadka, którą kupiłam z Catrice miała specyficzny, nudziakowy kolor. Pięknie wyglądała w opakowaniu, ale już na moich ustach niespecjalnie ten sam piękny efekt się utrzymywał. Nie zniechęciło mnie to jednak do poszukiwania innych kolorów i innych linii w marce Catrice. Z rzeczoną pomadką nie rozstałam się - przerobiłam ją na balsam do ust, dodając ją do wazeliny i olejku ze słodkich migdałów. Zużyłam ją w całości.
Aktualnie mam w swojej pomadkowej kolekcji 3 odcienie marki Catrice. Aktualnie w ofercie jest linia Ultimate Colour. Moje perełki są z poprzednich linii i nie wiem, czy są nadal wszystkie są dostępne :(
Ultimate Shine Gel Colour w pięknej, nienachalnej czerwieni, czyli numerek 020 Red od Bad. Ta jedna pomadka ze wszystkich jakie z szafy Catrice do tej pory do mnie trafiły, ma największą tendencję do uciekania z ust. Szybko się ściera, ale nie robi przy tym nieestetycznych plam. To ładna czerwień, która w obiektywie aparatu może wydawać się lekko pomarańczowa. Zapewniam jednak, że pomarańczy tutaj nie znajdziemy.
Z zamiłowania do różu nie mogło zabraknąć numeru 140 z serii Ultimate Colour, czyli Pinker-Bell. Wydaje mi się, że ten odcień można nadal kupić - warto pogrzebać nieco w szafach Catrice. Pomadka dobrze trzyma się na ustach, nie rozmazuje się. Tutaj też mamy mocny pigment, który pozostaje z nami na długo.
Pomadki od Catrice w moim odczuciu nie są tak trwałe, jak wszystkie opisane perełki z Golden Rose. Zwłaszcza po tłustych posiłkach potrzebują małej poprawki. Z drugiej jednak strony pomadka to pomadka, ma prawo się zjadać, rozmazać i migrować - o ile nie migruje poza obrys ust, bo niekoniecznie makijaż a'la Joker mi się podoba :)
Brak komentarzy: