Zamek w Malborku, Spiżarnia i bilet weekendowy PKP Intercity

02 czerwca
Naczelnym sposobem na radzenie sobie z rozłąką z najbliższą osobą jest...unikanie tejże rozłąki. Ameryki nie odkryłam, prawda? Odkryłam za to, że po drodze między nami jest wiele pięknych miejsc. Dziś będzie to Zamek w Malborku.

To nie będzie post historyczny. Historię lubię, ale jakoś specjalnie się nią nie fascynowałam.
W podstawówce historii uczył mnie sędziwy pan, który miał w zwyczaju między lekcjami palić śmierdzące papierosy. W gimnazjum o rozwój nieskutecznie zadbał wąsaty nauczyciel, a w liceum skutecznie od nauki historii odstraszyła mnie nauczycielka, prywatnie żona organisty z mojej parafii.

 Mam zresztą takie dziwne wrażenie, że od podstawówki aż do końca liceum schemat nauki historii przebiega podobnie. Zaczynamy od średniowiecza, rozpływamy się nad Krzyżakami, a na historię czasów drugiej wojny światowej i historię współczesną nie ma już czasu. W gimnazjum znów zaczynamy od średniowiecza. Idąc do liceum spodziewasz się jakiejś odmiany, a tam... tak - znów średniowiecze. 

Wróćmy jednak do Malborka. Będąc tutaj zdecydowanie warto odwiedzić zamek. My wybraliśmy się z przewodnikiem, który bardzo ciekawie opowiadał o procesie odbudowy i odrestaurowania terenów zamkowych. Nie szczędził nam również ciekawostek z życia wielkich postaci historycznych, czasów oblężenia zamku, etc. Nasza wycieczka po zamku trwała około 3,5 godziny, a i tak nie udało nam się podejrzeć wszystkiego, co było do obejrzenia. 

Jest też w jednej z komnat zamkowych takie lustro. Wg przewodnika jest to lustro magiczne. Gdy dwie osoby darzące się uczuciem spojrzą w lustro i pomyślą życzenie i będzie ono takie samo - na pewno się spełni. Przewodnik twierdził, że póki co nie było reklamacji. Na marginesie mogę potwierdzić, że lustro działa - co pomyśleliśmy, właśnie się dzieje ;)

Zamek całą swoją okazałością robi wrażenie. Na pewno wybierzemy się tam ponownie.


Ale Malbork to nie tylko zamek. Odwiedziliśmy przytulną, swojską knajpkę Spiżarnia. Wnętrze przywodzi na myśl dzieciństwo i wiejskie spiżarnie. Pod sufitem suszyły się liście tytoniu, a na regałach stały słoje z przeróżnymi przetworami. Do wyboru w menu mnóstwo gatunków piw, większość kraftowych. Wytrawny piwosz znajdzie w tym bogatym asortymencie coś dla siebie.


W Malborku zatrzymaliśmy się w hotelu EdMar. Przytulne miejsce z widokiem na rzekę i zamek. Doskonałe, różnorodne śniadania. Czysto, schludnie i atrakcyjnie cenowo. Nasz pokój zlokalizowany był na poddaszu z klimatyzacją. Do tego zestaw kosmetyków eko, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, bo jestem przyzwyczajona do tego, że w hotelach zestaw kosmetyków obejmuje najbardziej napakowane chemią mydło i saszetkę żelu pod prysznic oraz szamponu. A tutaj taka miła niespodzianka :)

Zarówno do jak i z Malborka przyjechaliśmy pociągami. Od piątku od godziny 19 do poniedziałku do 6 rano można podróżować PKP w ramach biletu weekendowego. Opcji do wyboru jest kilka: albo tańszy bilet za podróż w pociągach II-klasy za 81 zł, który obejmuje TLK i IC lub wersja max za 164 zł gdzie do wyboru mamy TLK, IC, EIC oraz EIP choć do podróży Pendolino trzeba dodatkowo dokupić miejscówkę za 10 zł. W pozostałych pociągach miejscówki są do pobrania za darmo.

Malbork to małe miasto, które poza okresowym nawałem turystów jest dość spokojne i ciche. Można tutaj odpocząć od wielkomiejskiego pędu za wszystkim. Warto się tutaj wybrać i liznąć kawałek historii.








Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.