Moje i Borówki denko kwiecień/maj i krótka historia Linomagu

30 maja
Chyba jak rzadko kiedy denko pojawia się tuż przed końcem miesiąca. Czas przecieka mi niemalże przez palce i co widać na blogu - częściej jest tutaj martwa cisza. Nie tłumacząc się jednak dalej z niższej aktywności na blogu zapraszam na kolejną porcję zużyć miesiąca, a nawet dwóch!


Żel micelarny z zieloną herbatą z Bielendy - no przeciętniak taki. Tu podsumowanie będzie dość krótkie: wyróżniał się ładnym opakowaniem i świeżym zapachem. I tyle. Nie zauważyłam spektakularnego efektu oczyszczenia twarzy. Po zdenkowaniu opakowania powróciłam do siarkowego mydła w płynie od Barwy. Zauważyłam za to, że mu się lekko ulewało z dozownika, dzięki czemu więcej czasu poświęcałam czyszczeniu prysznica.

Krem przeciwzmarszczkowy  matujący marki Eva z linii derma seb off służył mi przez ostatnie miesiące. Fajne opakowanie typu airless, więc bardzo higieniczna aplikacja. Krem rzeczywiście matowił, ale do takiego przyjemnego matu, skóra nie była wysuszona. Jeśli nałożyłam do w nadmiarze - potrafił się zemścić lekkim rolowaniem. 

Nareszcie wykończyłam opakowanie czarnej glinki kamczackiej Fitokosmetik. Drobno zmielona niemal na pyłek stosowana głównie do maseczek na twarzy. Nadaje się również do maskowania brzucha i ud - może zdarzyło mi się kilka razy nałożyć ją na ciało. Bardzo wydajny produkt - nie pamiętam kiedy ją kupiłam, ale dość dawno temu.


Na zdjęciach widzicie również pustą butelkę po Vanille Bourbon od Yves Rocher. To woda toaletowa o przecudnym zapachu wanilii. Długo utrzymuje się na skórze. To moje kolejne opakowanie. Z ciekawości weszłam na stronę YR, ale widzę, że w sklepie online uszczuplona jest oferta wód toaletowych. Za to weszły mgiełki do włosów i ciała, które najpewniej wpadną w moje ręce :)

Mintperfekt szałwia od Ziaji to normalna pasta do zębów. Odświeża oddech, ładnie czyści zęby - choć to ostatnie to głównie zasługa elektrycznej szczotki do zębów. Nie wiem jak mogłam żyć myjąc zęby manualną szczoteczką! Jeśli ktoś szuka jakiegoś arktycznego oddechu po użyciu pasty, to nie będzie to ta ze zdjęcia.

W kwestii włosingowej zużyłam szampon nr 2 na brzozowym propolisie Babci Agafii. Dobrze się pienił, domywał włosy. Bardzo wydajny - choć muszę z całą stanowczością podkreślić, że odkąd myję włosy rozcieńczonymi szamponami, wydajność każdego z nich jest zdecydowanie lepsza. Ten szampon to duża półlitrowa butla, która starcza na dłuższy czas. 

Do denka wskoczył również balsam z niebieską glinką i jonami srebra Fitokosmetik. Ten gagatek wydajny nie był. Dziwnie pachniał, aż ciężko mi sklasyfikować tą nutę zapachową. Mam wrażenie, że nic kompletnie moim włosom nie zrobił, a dodatkowo bardzo szybko się skończył. Dość rzadki produkt w swej konsystencji - wmasowany we włosy na długości miałam wrażenie, że znikał wręcz w kosmykach. Ale tak jak pisałam wcześniej - nie zauważyłam, by cokolwiek dobrego z włosami ten kosmetyk zrobił. Gdy go zużyłam, przeczytałam na jednej z grup włosingowych, że dziewczyny często stosują go do skóry głowy. Gdyby kiedyś jeszcze do mnie trafił- właśnie do skóry głowy spróbowałabym go zastosować. Póki co się nie zanosi na to - mam inne włosowe kosmetyki. 

Mam też kilka produktów z Borówkowej pielęgnacji! Lipidowy szampon i płyn do kąpieli Bobini dobrze sprawdził się podczas kąpieli. Był taki moment na początku jego stosowania, gdy pojawiła się drobna wysypka u Borówki - ostatecznie okazało się, że ten produkt nie jest sprawcą całego zamieszania i stosowaliśmy go dalej. 

Świetna oliwka od Dermy. Prosty skład, przyjemny zapach, bardzo dobre natłuszczenie skóry maluszka. O produktach  marki Derma szerzej w tym wpisie. Oliwka bardzo wydajna - zużywaliśmy je przez 4 miesiące. 


Maść do pielęgnacji pupy od Ziaji to alternatywa dla kremu Linuś - serii marki Linomag. Przy okazji muszę napomknąć, że nawet farmaceuci w aptece nie znają (bo nie muszą znać - umówmy się jest mnóstwo produktów) całej gamy marki Linomag i gdy w aptece prosisz o krem do pielęgnacji okolicy pieluszkowej, należy się liczyć albo z tym, że dostaniesz Linomag w zielonej tubce, albo czeka cię lincz - gdy farmaceuta pomyśli, że chodzi ci o Linomag w tubie czerwonej (którego nie wolno stosować u niemowląt i dzieci!). 

Poniżej krótka ściągawka do produktów LINOMAG:
Linomag czerwony - lek na łuszczycę z kwasem borowym - absolutnie nie można stosować u dzieci.
Linomag zielony - maść na podrażnienia skóry - można stosować u niemowląt i dzieci, np. jako natłuszczacz do pielęgnacji skóry głowy maluszka, by pozbyć się ciemieniuchy.
Linomag krem w słoiczku - tutaj jest dostępny krem z tlenkiem cynku do pielęgnacji pupy oraz krem Bobo A+C - oba można stosować od 1. dnia życia. 
A tak po prawdzie to jedna pani farmaceutka powiedziała mi w aptece, że podobno teraz rekomenduje się właście stosowanie natłuszczaczy typu Alantan zamiast kremów na podrażnienia. Stosowaliśmy u Borówki i Alantan i kremy i na ten moment kremy sprawdzają się lepiej. Wracając jednak do Ziaji... kremik fajny, lekki, o przyjemnym zapachu. Nie podrażnił, nie uczulił. Zamówiłam kolejne opakowania.  

Podczas zakupów w Biedronce wypatrzyłam płatki kosmetyczne dla niemowląt DADA. Wydaje mi się, że były w przyzwoitej cenie. Grube, mięsiste, nie rozpadają się gdy są zwilżone. Zużyłam również patyczki dla dzieci Cosmia. Nie są to patyczki eco - myślę, że kolejnych tego typu produktów będę poszukiwała z mniejszą ilością plastiku. 

Niby denko z dwóch miesięcy, a wcale tak dużo produktów nie udało mi się zużyć. Zbliża się lato wielkimi krokami, więc szalenie prawdopodobnym jest, że uda mi się poużywać nieco więcej kosmetyków do ochrony przeciwsłonecznej.


Czy marki z dzisiejszego wpisu są Wam znane?



Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.