Zawłaszczyłam te pozycje dla siebie

23 września

Za mną pełne osiem miesięcy bieżącego roku i myślę że jest to czas żeby obnażyć się z pożartymi przeze mnie książkami w tym czasie. Za tydzień koniec września, a ja nadal mam sporo książek do przeczytania w ramach mojego tegorocznego ćwiczenia w pożeraniu książek ;)


brakuje pozycji Esther Perel- pożyczyłam do czytania bliskiej osobie ;)

Na tapet bierzemy książkę Moniki Ciesielskiej Bez liczenia i ważenia. Zdrow(sz)y styl życia na własnych zasadach. Jest to pozycja wydaje mi się obowiązkowa do zrozumienia, że kluczem do lepszej relacji z jedzeniem i do lepszej relacji z pojęciem bycia zdrowym przez odżywianie, nie jest restrykcyjne trzymanie się diety. Nie jest dobrym rozwiązaniem demonizowanie wszystkich innych grup produktów, które obiektywnie rzecz biorąc nie są najzdrowszym wyborem. Tutaj Monika prezentuje podejście bardzo zdroworozsądkowe - poparte zresztą obszerną bibliografią. Widać, że treść jest przemyślana i mi osobiście bardzo się podobała. Nie jest tak, że po przekartkowaniu kilkudziesięciu stron został odkryty nowy ląd i zupełnie nowe podejście, natomiast nazwałabym to takim nowym otwarciem i  ułożeniem relacji z jedzeniem. Autorka skupia się na tym, jak istotna jest dobra relacja z jedzeniem i codzienne dokonywanie zdrowszych wyborów. 


Czuła przewodniczka Natalii de Barbaro to książka, o której słyszałam wiele dobrego. Muszę przyznać, że uległam tutaj polecenia i zachwytom nad tą pozycją (głównie w mediach społecznościowych), ale też zdaje się na opiniach które widniały pod tą pozycją w wirtualnych księgarniach. Wydaje mi się, że spodziewałam się po tej książce troszkę czego innego. Nie powiedziałabym, że jestem rozczarowana, ale oczarowana również nie. W zasadzie niczego ekstremalnie nowego się nie dowiedziałam. W każdej kobiecie drzemią różne wersje samej siebie, które nieustannie się ze sobą spierają. Po tej lekturze wiem, że do wyboru kolejnych propozycji książek o tematyce związanej z psychologią, socjologią, etc. powinnam zrobić solidny research. 


Potęga podświadomości Josepha Murphy'ego to chyba taki klasyk wśród literatury poświęconej rozwijaniu siebie, rozwijaniu jakiejś swojej takiej może nie inteligencji emocjonalnej, ale takiej uważności. I o ile sam koncept, który praktycznie na każdej stronie książki się powtarza i  powiela, czyli to że nasze działania i nasze czyny są odzwierciedleniem naszego nastawienia- tego co czujemy wewnątrz tego jak o sobie myślimy - do mnie trafia, o tyle nie przekonują mnie argumenty i sugestie, by kierować swego rodzaju modlitwy w kierunku podświadomości. Choć to miłe, że autor w kontekście modlitw podkreśla niejednokrotnie, że nie odwołuje się tutaj do żadnej konkretnej religii, a bardziej zależy mu na tej rozmowie z jakąś wyższą istotą, która nakierowuje naszą podświadomość na określone działania. To, co wyniosłam z tej lektury, to na pewno większą uważność na to, jak myślę o innych ludziach oraz jak myślę o sobie. Stałam się bardziej uważna na to, w jakim kierunku skupiam swoją uwagę i gdzie angażuję swoje zasoby. Zauważyłam też, że z czasem (i mniejszym lub większym sukcesem) przestaję karmić się negatywnym nastawieniem do ludzi, za którymi nie przepadam. Wiem przecież, że moja złość to opowieść o mnie. Jeśli mówię o kimś coś negatywnego, to też jest to opowieść o mnie. 


Na deser niech będzie Inteligencja erotyczna Esther Perel. Ona rzuca moim zdaniem światło na to jak mocno jesteśmy skoncentrowani w naszych relacjach na realizacji zadań i obowiązków związanych z utrzymaniem domu,  utrzymaniem rodziny, a tak naprawdę zapominamy o sobie nawzajem. Wychodzimy z tej roli męża - żony, partnera- partnerki, kochanka- kochanki, a wchodzimy w rolę partnera - ogarniacza ogniska domowego bądź współlokatora. I to też nie jest przecież odkrywcze i nie jest to nic co w jakiś diametralny sposób miałoby zmienić świat, natomiast pokazuje, że nad wszystkim należy pracować. Uświadamia, że wchodząc w stałą relację tylko pozornie jest ona nam dana raz na zawsze i złudne jest myślenie o związku w ten sposób. Pani Perel niekoniecznie bezpośrednio, ale gdzieś między słowami zwraca uwagę na to jak bardzo konsumpcjonizm i rozwój technologii, dostępność internetu  negatywnie wpłynęła na możliwości tworzenia relacji.  To że niewłaściwie dobieramy niejednokrotnie swoich partnerów, a kierują nami niewłaściwe pobudki i w czasie, w którym chcemy mieć wszystko tu i teraz na szybko (bo przecież w internecie wszystko można mieć jednym kliknięciem), o tyle wiele współczesnych par ma problem ze zrozumieniem, że relacja na bazie lat zmienia się. Relacja ewoluuje i niekoniecznie ta ewolucja postępuje w kierunku pożądanym przez co najmniej jedną stronę. Powiem szczerze to chyba z tych wszystkich książek jedyna, z której wyniosłam najwięcej. Nauczyłam się, że nie powinnam patrzeć na mojego partnera tylko przez pryzmat tego jakim jest ojcem, jakim jest mężem i nie powinnam polegać na tym że skoro jesteśmy małżeństwem to już mogę sobie spocząć na laurach, bo wygrałam żyćko. No może i wygrałam, ale lepiej codziennie odcinać kupony z wygranej, niżeli wydać wszystko od razu ;)


Gdy tak kolejny raz sczytuje to co napisałam powyżej dochodzę powoli do wniosku, że w ciągu ostatnich lat zmieniło się moje podejście do zachwytów nad wszystkim. I nie powiedziałabym że wynika to z faktu że ja tak bardzo dużo wiem, jestem taka oczytana albo że mam tak rozwiniętą inteligencję emocjonalną. Wydaje mi się, że po prostu czytając pewne treści staram się odnaleźć jakąś analogię w moich doświadczeniach życiowych albo zastanowić się, czy to co czytam mogłoby być w jakimś stopniu zbieżne z moim podejściem do życia. Nawet gdy jakaś tematyka nie do końca albo koncept nie do końca mi podchodzi, to staram się zrozumieć dlaczego ktoś myśli inaczej. Nie wpłynie to jak myślę na mój sposób końcowo postrzegania i nie dokona się mistyczna zmiana w moim podejściu do życia, ale cieszy mnie ta taka otwartość na zrozumienie, że mogę mieć rację JA i KTOŚ INNY kto ma totalnie odmienne zdanie również może mieć rację. Dopuszczanie do siebie takiej wizji, że dwa przeciwległe bieguny jakiejś oceny danej sytuacji mogą być prawidłowe jest rozwijające i pozwala - tak mi się wydaje- budować jakąś taką uważność i nie zacietrzewiać się i nie zamykać się tak totalnie na ludzi - a bynajmniej nie tak jak było to 10 czy 15 lat temu. 

Tym miłym akcentem skończyłam pisać post po 7- miesięczne3j przerwie. Alleluja! 

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.