"Ty masz tak dziewczyno..."

06 października
Dzisiejszy dzień praktycznie nie różnił się od innych.
Jednak wracając wieczorem do domu, naszła mnie refleksja : teraźniejszość jest nieco upokarzająca. 
Dlaczego tak sądzę? Powodów jest co najmniej kilka. Żyję w świecie nastawionym na konsumpcjonizm. Jak najmniej dawać - jak najwięcej dostać. Wszyscy dążą do ideału, a z każdego billboardu uśmiecha się do mnie piękna , szczupła blondynka o śnieżnobiałym uśmiechu i krągłym biuście. I najważniejsze: mam za dobre serce. 

Nie wyglądam i nie jestem masochistką. Uszeregowałam sobie w głowie plusy i minusy bycia dobrą duszą i wiecie co, to strasznie nieopłacalne jestestwo. Nie żebym się dopiero obudziła z ręką w nocniku, ale - nadzieja, jak mówią, umiera ostatnia. No i umarła. Albo zdechła - jak kto woli. Gdy jako kobieta, otwieram przed drugim człowiekiem swoją duszę, mam poczucie , że przekazuję coś wyjątkowego. I na cóż mi ta wyjątkowość, skoro prędzej czy później to swoje serduszko otrzepuję z ziemi, wypreparowane bezczelnie z organizmu i rzucone gdziekolwiek? No na co mi to ? Po co mi otwieranie się przed kimkolwiek, skoro efekt zawsze jest ten sam : ZONK. Potrafię, choć nie lubię, być bardzo nieprzyjemna oraz wredna. Kto mnie zdążył dobrze poznać, albo co gorsza - przeskrobać sobie u mnie - doskonale o tym wie. Mogę być wredną suką, ale po co ? Tak wielu jest ludzi, którzy mają, za przeproszeniem, wyjebane na wszystko i wszystkich, że nie czuję specjalnie potrzeby przynależności do grupy o wątpliwej renomie. Sęk w tym, że kompromis między jedna skrajnością a drugą polega na byciu zwyczajnie zmienną osobą. 

Czasem chciałoby się potrząsnąć przeciętnym współczesnym człowiekiem i zapytać go : Jakim typem człowieka trzeba by być, by Tobie pasować? Skoro aktualnie będąc dobrą kobietą - nie jestem odpowiednia, a będąc wredną, zniewieściałą suką, również nie jestem odpowiednia, to obawiam się, że przyjdzie mi spędzić życie z chomikiem, tudzież kotem u swego boku. Bo przecież przeciętny współczesny facet zawsze wie, czego chce, jest odpowiedzialny, dorosły, bla bla bla  - a przy odpowiednich okolicznościach podwija ogon i ucieka w popłochu. I niestety, ale to wniosek z ostatnich 3 lat. Ciągle jeden, ciągle ten sam. Brunet, blondyn, rudy ( ee, nie, wróć, rudzi są dla mnie brzydcy ) - zachowanie jest podobne, wnioski zbieżne. 


I cytując Filipa, a znamy się ponad rok i wszystkie Jego uwagi są trafne :

"Ty masz tak dziewczyno, że zajebiście nakręcasz faceta. Wiem to bardzo dobrze 
 Potrafisz to bardzo dobrze, ale potem facet się budzi i myśli sobie: kurde, w sumie to ja zostałem wyruchany przez nią, miałem zero kontroli nad sytuacją."
 Zatem skończył się dzień dziecka, moi mili. Miła Tosia odeszła. I już nie wróci. 


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.