Misz masz 2

Kobieta jako istota, której funkcjonowanie przez większą część życia określają hormony, jest  czasem nieprzewidywalna. Człowiek nigdy nie wie, jak kobieta zachowa się w danej sytuacji, bo zależnie od dnia - na analogiczną sytuację, jej reakcja będzie skrajnie różna w obu przypadkach. Nie przerysowuję - tak po prostu jest. Nic więc dziwnego, że jednego dnia nie zauważy niepozmywanych talerzy, a drugiego dnia będzie nimi rzucać w stronę osoby, która zostawiła po sobie syf.

Kobieta w relacji z mężczyzną, który chyba nie bardzo wie, że to na nim spoczywa rola prowadzącego interakcję, ma kilka opcji do wyboru :
  • samej nadawać właściwy tor relacji ( czyli być stroną aktywną, robić wszystko za dwoje, a potem narzekać, że facet to pipka ) - bardzo twórcze, ale rzadko opłacalne, a mimo to najczęściej praktykowane
  • odejść, bo lepiej być singielką niż produkować się nad relacją, której sensu istnienia nie widać- dobre dla leniwych i niezaangażowanych
  • odpuścić i pozwolić mężczyźnie być mężczyzną, a jeśli nic się nie zmieni, pożegnać się - rozsądne, a rzadko wybierane
 No cóż, powiedzmy sobie szczerze - kobiety też lubią wyzwania. A czy może być coś piękniejszego i  bardziej ambitnego w relacji z ludźmi niż próba ugrzecznienia faceta? Przecież on się może zmienić, prawda kobietko? Przecież jak będziesz mówić mu codziennie, z uporem maniaka, że skarpetki mają miejsce w koszu na bieliznę, to wreszcie się nauczy. Jeśli będziesz przy każdej możliwej okazji przypominać, jak bardzo lubisz tulipany - będziesz dostawać je częściej... Stop. W ten sposób chcesz sprawić , by się zmienił? To doskonała recepta na zmianę... Ciebie - z jego partnerki na kogoś niewartego jego czasu i emocji. Chcesz być z mężczyzną, czy małpką tresowaną? Lepszym wyzwaniem dla kobiety byłoby pozostawanie sobą, niezależnie od poziomu relacji z innymi ludźmi, niezależnie od ich słów. Oczywiście, można wysłuchać pewnych sugestii, ale czy to, że jemu podobają się blondynki, a ty jesteś wierną posiadaczką włosów w kolorze kasztanowym naprawdę skłania cię do sprintu do drogerii po farbę do włosów? 

Im mniej się angażujesz, tym mniej cierpisz - coś w tym jest. Zazwyczaj potrafisz wtedy racjonalnie przekalkulować, czy taki a nie inny wkład w relację jest opłacalny . Nie można ciągle tylko brać. Nie można tylko ciągle dawać. Równowagę osiąga się wtedy, gdy zarówno dajesz coś z siebie, jak i otrzymujesz coś w zamian. 

W przypadku kobiety tkwiącej w relacji z 'zagubionym w swojej roli' mężczyzną, zazwyczaj to ona więcej daje, a mniej otrzymuje. Dużo daje, oczekuje tyle samo, albo niewiele mniej . Otrzymując naprawdę mało, albo zaczyna albo nadrabiać i dawać więcej, albo przestaje dawać z siebie cokolwiek, oczekując na reakcję. Albo odchodzi. Odejść jest łatwo, gdy nie jest zaangażowana. Odpuścić, wyluzować - to naprawdę brzmi bardzo rozsądnie.Brzmi również prosto. Proste rozwiązania bywają najlepsze, dlaczego zatem sięga się po nie niechętnie ? Dlaczego niejednokrotnie ludzie wolą emocjonalny masochizm? Niech będzie jasnym, że nie tylko kobiet to dotyczy - istnieją mężczyźni, którzy budują relacje z kobietami, które absolutnie nic z siebie nie dają, a oni nadal się w te relacje pchają, łudząc się, że coś z tego wyjdzie. Na dobrą sprawę wystarczą dobre chęci i jasna perspektywa profitów wynikających z odpuszczenia sobie starania się na siłę - jakaś reakcja na taką postawę się pojawi. I albo relacja będzie trwać dalej, albo się skończy. Nikt nikogo nie zmusza do bycia razem - to wolny wybór dwojga ludzi i może warto czasem przeanalizować sobie, czy naprawdę obcowanie z tym, a nie innym człowiekiem daje nam te 20% pozytywnej energii extra . Pamiętać przecież należy, że partner to część życia - nie jego sens . 

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.