No Expectations = No Drama.... Seriously?

28 września
Wydawało mi się kiedyś, że brak wygórowanych oczekiwań sprawia,że człowiek się nie rozczarowuje. No właśnie - wydawało mi się. Zonk. Pomyłka szpiega. Oczekiwania to takie magiczne małe cele, świtające w naszych główkach , związane z każdą wykonywaną przez nas czynnością , bądź działaniem jakie planujemy wykonać. 
Idąc do szkoły, masz jakieś oczekiwania dotyczące standardu uczenia ( albo Twoi rodzice je mają, jak jesteś jeszcze bobasem robiącym kupę w pieluchę ). W pracy oczekujesz zdobycia doświadczenia i przede wszystkim środków na usamodzielnienie i zaspokojenie własnych potrzeb, tych fundamentalnych ( mieć gdzie spać, jeść, etc. ) , jak i innych. Zawierając przyjaźnie oczekujesz szczerości i prowadzenia długotrwałej znajomości. Poznając osoby , potencjalnych partnerów czy partnerki, również masz oczekiwania, również masz swoje cele, by spotykać się akurat z osobą A, a nie osobą B, a C lepiej niech nawet do Ciebie nie podchodzi, bo nie wzbudza zainteresowania. 
Nie można nie mieć oczekiwań. Ja niczego nie chcę, ja niczego nie oczekuję  - już sama głośna manifestacja takiego ludzkiego stanowiska powinna skłaniać ku zastanowieniu się, skąd ten manifest się bierze. Bo nigdy nie bierze się znikąd. Wszyscy mamy oczekiwania, wszyscy mamy cele. Niestety nie wszyscy umiemy o tym rozmawiać. Nieumiejętność rozmawiania ze sobą, szczególnie o oczekiwaniach i problemach jest fundamentalnym problemem ludzi. Niezależnie od pozycji społecznej, kręgu kulturowego, czy też wieku wszyscy mamy ten sam problem - nie umiemy ze sobą rozmawiać o tym, czego od siebie oczekujemy i czego oczekujemy od innych. Ok, nikt nie każe wypisywać na kartce pożądanych cech partnera , by stworzyć szablon i dosłownie odnosić go do każdego napotkanego osobnika, natomiast tego rodzaju działania budują pewien obraz jednostki nam bliskiej, z którą szanse na zbudowanie trwałej więzi okazać się mogą potencjalnie bardzo wysokie. Osobną kwestią jest wynik takich przemyśleń i rzeczywisty zbiór cech pożądanych  u innych ludzi, bowiem okazać się może, że mamy w głowie dość specyficzny, dość utopijny obraz osoby, która nie istnieje. 
Dramat. 
Dramat to ta część bajki, w której Twój umysł się zagalopował i potraktował zlepek fajnych wspomnień jako bazę do wykreowania rzeczywistości ,w której jest happy end, ale zamiast tego masz wielką klapę. Wszelkie wyrzuty sumienia, ból i cierpienie należałoby wtedy skupić w sobie, ewentualnie na sobie - w końcu to Twój mózg źle posklejał puzzle, a nie druga strona, natomiast zazwyczaj w furii dokonuje się emocjonalnego ukrzyżowania, tudzież ukamienowania osoby winnej. Dramat jest też wtedy, kiedy przewartościowujesz pozycję drugiego człowieka w swoim życiu. 
Doceniać należy wszelkie zachowania bliskich  i dalekich nam osób, z którymi mamy styczność - to bowiem buduje szeroki obraz tego, kim dla kogo jesteśmy. Są kobiety, które lubią bawić się mężczyznami tak jak i są tacy mężczyźni, którzy za cel i sens życia uznają zmienianie partnerek co tydzień. Są monogamiści, są poligamiści, są bigamiści. Są ludzie mniej lub bardziej zazdrośni, albo tacy, którzy zazdrośni nie są wcale. Są też tacy, którzy partnera zamknęliby w złotej klatce, bo nie mają krzty zaufania albo do niego samego, albo do większości przedstawicieli swojej płci. To zachowanie z reguły ma odwzorowanie w lękach z przeszłości. Jacy by ludzie nie byli, czegoś od nich zawsze oczekujemy. 
'Rozrywki wszelakie'
Są osoby, które non stop spoglądają wstecz i panicznie boją się powtórki z 'rozrywki' - jakiegoś niemiłego epizodu z przeszłości. Im bardziej próbują przed rozrywką uciec, tym szybciej ich dogoni albo realnie, albo w ich własnych urojeniach. Bo niczym innym jak urojeniem własnie będzie przypisywanie podobnym ( ale nadal nie tym samym ! nauczmy się to odróżniać. ) sytuacjom tych samych odczuć i prognozowania ciągu dalszego, tak zbieżnego za tym, co miało miejsce w przeszłości. Inaczej rzecz się ma, jeśli dana sytuacja powtarza się z tą samą osobą z przeszłości - wtedy nie jest to urojenie, wtedy jest to pewniak, że reakcja zajdzie dokładnie tak samo. Ludzie do magicznej przemiany samych siebie potrzebują ogromnej tragedii życiowej, śmiertelnej choroby, a i to nie zawsze ma tak mocny wpływ na zmianę sposobu życia, a przede wszystkim - sposobu myślenia i postępowania  o 180 stopni. Skoro zatem magiczne przemiany nie następują tak często, gdy czyjeś 5 minut gwiazdorzenia w życiu mija - gaśnie i nie ma drugiej szansy. Pęd do pakowania się w sytuacje, tzw. pewniaki i powtórki z rozrywki wynika chyba z jakiej dozy sentymentu do ludzi. Ostrożności nigdy za wiele - tak się mawia , gdy się człowiek z lekka wycofuje z danej sytuacji. Nie mówię, że to dobre albo złe - zależnie od sytuacji i perspektywy może być jednym jak i drugim. Nie popadajmy jednak w paranoję i nie budujmy wokół siebie muru chińskiego tylko dlatego, że nasz umysł sugeruje nam pewne podobieństwo zachowań między osobnikiem A z teraźniejszości a B z przeszłości( chyba, że A i B to jedno i to samo ciało i dusza, to wtedy wiej gdzie pieprz rośnie, bo nic dobrego z tego nie urośnie ).  
Jasne komunikaty
Prostota przekazu informacji oszczędza na rozczarowaniu. Zbyt wielką wagę przywiązuje się do tego, co sobie my, ludzie współcześni, ludzie młodzi ( i piękni, a co ! ) , piszemy. Cała fala ohów i ahów zalewa fora o tematyce wszelakiej, gdy porusza się tematy związane z partnerstwem i relacjami . Rozpływamy się nad słowem pisanym i mówionym, jak gdyby tylko słowa generowały rozbudzanie w nas przywiązania, miłości, etc. Bzdura . Analizujemy milion razy formę smsa, w którym ktoś pisze nam coś miłego, a sto milionów razy, gdy nas obraża. Słowa nie mają znaczenia i są niczym w porównaniu do czynów. Bo co z tego, że ktoś karmi Cię, albo Ty kogoś karmisz pięknymi słowami, skoro robisz to, dajmy na to, tak po prostu, dla zabawy, na przysłowiowe "odwal się" ? Słowa mówią jedno, czyny drugie. Jest dysonans, za chwilę pojawią się rozczarowania. Po to są właśnie jasne komunikaty. Coś Ci się podoba - powiedz to jasno i wyraźnie. Nie akceptujesz tego - powiedz o tym i to okaż. Słowa i czyny. Nie tylko słowa, nie tylko czyny. Jedno i drugie. Razem, nie osobno. 
Prosty przykład :
Każda kobieta przynajmniej raz trafiła na adoratora, który był nią maksymalnie zafascynowany. Swoją drogą fantastyczne to uczucie, być u kogoś na piedestale, serio. Kontakt podtrzymywany z obu stron, regularny. I nagle cisza ze strony faceta. Kobieta to kobieta, albo poczeka parę dni i się sama odezwie raz czy dwa, albo zaleje biedaka falą wiadomości na wszelkich możliwych ścieżkach kontaktu ( czego to się w życiu nie robiło :)  - nie zawsze bowiem byłam taka mądra życiowo , heh ), bo nie będzie wiedziała o co chodzi. Bo facet generalnie sądzi, że kobieta się domyśli, że jak on się nie odzywa z 10 dni, to mu przeszło to zainteresowanie, a najpewniej znalazł sobie inny obiekt zainteresowania. To, że zabrakło mu odwagi na jasny komunikat jest kwestią osobną. Tu zadziałał czyn, nie słowo. Chociaż jakby się uprzeć - milczenie jest bardzo wymowną formą wypowiedzi i jest dość jasnym komunikatem : spierdalaj Pan! A pisałam jasno : czyny + słowa  =sukces. Tu sukcesu nie było. 
Inny przykład: 
Jestem kobietą, w mojej przeszłości panoszy się paru panów, o imionach niesklasyfikowanych ( po co mi potem mają zarzucać, że o nich piszę :) ) . Był taki jeden, taki bardzo towarzyski, ze świetnym poczuciem humoru. Jakoś tak się potoczyła nasza wspólna ścieżka , że po kilku miesiącach już każde szło swoją drogą i pamiętam jak dziś zapewnienia, że nigdy więcej między nami nic się nie wydarzy. I nic nie rozbawia Cię bardziej, niż taki powrót niemalże z zaświatów, gdzie ktoś , taki tam były facet, albo nawet niedoszły, albo Twój kolega z podwórka, albo koleżanka ze szkoły, odzywa się po roku, dwóch  i jak gdyby nigdy nic oczekuje traktowania na tym samym poziomie, na którym znajomość trwała , gdy było ok. Tak, Ty wtedy  w pędzie rzucasz wszystko i biegniesz, biegniesz na spotkanie z kimś, kto zrobił ścierwo z Twoich uczuć.... bajkowo brzmi, tak surrealistycznie, tak cukierkowo, że aż mdli. Nie, tak nie robimy. Każdy ma swoje 5 minut w naszym życiu. Jak się komuś czas skończył, to jest poza linią widoczności. 
Przykładów mogłabym mnożyć, na ogół są to sytuacje zabawne i pozytywne nawet, ale niekoniecznie związane z dzisiejszym wpisem. 

 Należy być wyrozumiałym dla ludzi, szczególnie gdy mają wysokie oczekiwania względem nas. Nie oznacza to jednak, że ich dobro ma być ważniejsze od naszego własnego. 

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.