Bezowa pierzynka, czyli bomba kaloryczna przy niedzieli

Tak się już u mnie w kuchni utarło, że tarta gościć musi przynajmniej raz w miesiącu. Skutecznie przypomina mi o tym towarzysz życia, który jest smakoszem moich wypieków i kulinarnych wynalazków. Dziś w tartach było na bogato - przygotowałam aż dwie.
Tutaj zaprezentuję pierwszą - typową już dla mnie tartę na słodko.


Składniki na ciasto:
1 jajo
300g mąki
150g miekkiego masła
3 łyżeczki cukru pudru

Składniki na krem:
250g serka mascarpone
50g jogurtu greckiego
3 łyżki konfitury wiśniowej

Składniki na bezę:
3 białka (L)
150g cukru (nie cukru pudru!)
1/2 łyżeczki mąki ziemniaczanej


Ciasto wyrabiam tak jak zawsze - ląduje zawinięte w folię na 30 minut do lodówki, a potem piekę w formie do tart 20 minut w temp. 180 stopni. W międzyczasie przygotowuję krem - miksując mascarpone i jogurt w blenderze kielichowym. Bezę przygotowuję poprzez ubicie na sztywno białek i stopniowe dodawanie cukru. Pod koniec ubijania, gdy masa jest już sztywna, dodaję mąkę i chwilę miksuje. Mam o tyle wygodną maszynę, że krem i bezę ubijałam jednocześnie. Swoją drogą sądzę, że mój talent kulinarny rozwinął się mocno z chwilą mabycia odpowiedniego urządzenia wielofunkcyjnego :) Na upieczony spód wykładamy konfiturę wiśniową (domowe są najepsze!), a na to krem. Dzieło wieńczy ogromna ilość masy bezowej. Wypiek ponownie ląduje w piekarniku, tym razem na 40 minut w temp. 180 stopni. Beza ma fantastyczną strukturę - z wierzchu chrupiąca, a w środku lekko ciągnąca się i delikatna. To moja pierwsza naprawdę udana bezowa pierzynka i sądzę, że będę się przymierzać do Pavlovej.




Smacznego!




Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.