Im krócej, tym lepiej? Moda robi z nas prostytutki.
Sukienka.
źródło: Sheinside.com |
Nieodzowny element kobiecej szafy. Wybór wzorów, krojów i kolorów jest ogromny. Niestety ze smutkiem obserwuję, że ostatnio w modzie są sukienki, które eksponują zbyt dużo. Ja rozumiem, że piękno należy pokazywać.
Umiar byłby jednak wskazany. Popularny na blogach sklep internetowy Sheinside.com ma w swojej ofercie mnóstwo sukienek. Większość z nich nie nadaje się do założenia i pokazania się większej grupie osób niż domownicy. To oczywiście moja subiektywna ocena i przypadkowy wybór sklepu, ale... Taki trend widać też w salonach stacjonarnych. Im krócej, tym lepiej. Czyżby?
Czy naprawdę kobiecość należy rozumieć poprzez epatowanie nagim biustem i udami?
Nie twierdzę, że należy nosić 'majtki z golfem'. Niemniej jednak nie uważam, żeby w dobrym guście było noszenie sukienek tak krótkich, że nie trzeba się schylać, żeby świat ujrzał bieliznę. Męska część społeczeństwa pewnie jest zachwycona takim stanem rzeczy. A kobiety? No cóż... ulegają pewnym trendom, a potem dziwią się, słysząc na swój temat różne ciekawostki. Jak cię widzą, tak cię piszą. A skoro widzą, że zakładasz ultra krótką mini i masz cyc na wierzchu, to nie przypną ci łatki kobiety o jakichkolwiek wyższych wartościach niż lalka na jedną, może dwie noce. Taką mamy rzeczywistość. Kobiety chcę, żeby postrzegać je w kategorii partnerek do rozmów, a nie tylko do łóżka. Równocześnie z tym manifestem odziewają się w iście buduarowe ciuszki i oczekują godziwego traktowania. Gdzie tu sens, gdzie logika?!
'fartuszek ginekologiczny' źródło: Sheinside.com |
Modelka vs. kobieta prawdziwa
Osobną kwestią jest rzeczywisty obraz konsumentki w ciuszkach prezentowanych na szczuplutkich modelkach. Większość oglądanych sukienek mają na sobie modelki noszące na oko rozmiar XS. Jak to się ma do statystycznej młodej kobiety, która w zależności od regionu jaki zamieszkuje, sposobu żywienia i aktywności fizycznej, nosi rozmiar od XS właśnie do XXL? Nijak. Klientka dokonuje zakupów oczami. I oczami wyobraźni widzi siebie pląsającą w tych ultra krótkich sukienkach. Oczekuje takiego samego spektakularnego widoku w lustrze, jaki widzi w monitorze. Modelki mają też nieskazitelną figurę, podrasowaną na ogół przez grafików. My w lustrze nie mamy Photoshopa, co najwyżej w głowie skrzywiony obraz swojej sylwetki. Niektóre kroje sukienek przypominają bardziej fartuszki do wizyty u ginekologa. Serio.
Z przykrością stwierdzam, że ciężko jest znaleźć dla siebie sukienkę, w której nie wygląda się jak luksusowa prostytutka.
Oczekiwania niby nie są takie sztywne:
- całość max. do kolan, ale nie do 1/3 uda
- dekolt jak najbardziej, byle nie do pępka
Jak przychodzi co do czego to nie ma możliwości, żeby wejść do pierwszego lepszego salonu czy butiku i od ręki kupić taki właśnie produkt.
Smuteczek.
Pozdrawiam
Toss
Brak komentarzy: