Notka na niedzielę
Zauważyłam pewną tendencję związaną z pisaniem: jeśli decyduję się poruszyć jakiś temat na blogu i całkowicie go wyczerpuję, często już następnego dnia nie jestem w stanie odtworzyć w myślach słów, które przelałam na papier. To fascynujące i trochę straszne zarazem. Mój mózg nie ma najwyraźniej ochoty pamiętać słowo w słowo o czym piszę. A pisze sporo, to fakt. Posty często przypominają elaboraty. W życiu lubię krótko, zwięźle i na temat. Ale na blogu... tu spotykam ludzi, których nie mam szansy poznać irl, ani oni mnie. Tym samym opis danego tematu/problemu/tendencji/zachowań jest z reguły rozszerzony. Wszystko po to, byście mogli mnie poznać. Polubić albo nie - nie mnie oceniać.
Aktualnie posty i tak są moim zdaniem krótsze niż bywały jeszcze 3 lata temu. Wtedy pisałam rzadko, ale treść była ekstremalnie długa. Podejrzewam, że większość rezygnowała z lektury po dwóch akapitach.
Dzis wybrałam kilka postów z poprzednich lat, które mogły się zawieruszyć w natłoku bieżących notek:
Naturalna, czyli właściwie jaka?
Wpis o dysonansie w rozumieniu pojęcia naturalnej kobiety. W czasach bombardowania płci pięknej sztucznie wykreowanym obrazem idealnej kobiety, granica naturalności mocno zaciera się. Naturalność skłania ku eksponowaniu nie tego, co byłoby wskazane pokazać. Stawianie znaku równości między wizerunkiem kobiety naturalnej, a akceptacją samej siebie niekoniecznie przynosi profity. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.
Pieprzysz jak potłuczona
Rozważania o miłości prawdziwej i sztucznej. Post jest próbą odpowiedzi na odwieczne pytanie: czy kochać prawdziwie można tylko raz. Lektura w tym miejscu.
Czary i magia, czyli jak czegoś od Ciebie chcą to tęsknią, dzwonią, piszą i skomlą
Bardzo długi post dotyczący sensu utrzymywania wymarłych znajomości. Ironiczna notka o tym, że ludzie najszybciej sobie o tobie przypomną, gdy czegoś od ciebie chcą. Wpis prawie sprzed 3 lat,mimo to nadal na topie. Zerknij tutaj.
Lubię do tych postów wracać, bo w kiepskich chwilach podnoszą mnie na duchu i prostują światpogląd. Taki tam self-coaching uprawiam :) Wam polecam to samo: zapisywać sobie swoje własne złote myśli, by w słabych momentach wyciągnąć je jak asy z rękawa.
Pozdrawiam
Paulina M
Brak komentarzy: