Wspaniałe kobiety.

05 lutego
Ja wiem wszystko i to na każdy temat. Chodzącą encyklopedią jestem. Jestem tak doświadczona życiowo, że żadna ekstremalna sytuacja mnie nie złamie. Zawsze udzielę ci doskonałej rady. Musisz żyć wedle moich rad, bo tylko one są prawdą prawdziwą. Reszta to pół-prawda i gówno-prawda. 
Rady są jak kac: wcale go nie chcesz, a i tak go dostajesz po przekroczeniu bezpiecznej dawki alkoholu. Albo emocji, bo kac może być też moralny. Ten drugi chyba bardziej kąsa sumienie, jeśli ktoś oczywiście uważa się za posiadacza takowego narządu. 


Matki. Żony. Kochanki.
Protektorki. Nałożnice. Cierpiętnice.

O nas kobietach mówią i piszą różnie. Na ogół myślą jednak mniej więcej to samo. Ładna buzia (albo i nie). Ciało zgrabne mniej lub bardziej. Czasem jeszcze znośny charakter w bonusie. Niby mało a jednak całkiem sporo, nieprawdaż?

Kobiety wspaniałe to my. Wygaszamy konflikty w swoim otoczeniu, wprowdzamy miły (również dla oka) akcent w świat, w którym żyjemy. To przed nami heteroseksualni mężczyźni trzesą nie tylko portkami, ale też portfelem. To my na ogół wychowujemy dzieci, prowadzimy dom i rozwijamy się zawodowo. To nie są już te bezpieczne czasy, kiedy to kura domowa mogła dożyć spokojnej starości na tym jednym etacie w pieleszach. Rzeczywistość stawia nas w położeniu, kiedy wręcz źle widziane jest siedzenie na pupie i nic nie robienie. I nie, nie twierdzę, że prowadzenie domu to lenistwo. Jedyne, co myślę na ten temat to to, że potrzeba silnej automotywacji, by wypracować sobie prowadzenie domu w sposób tak zorganizowany, jak zorganizowane mamy obowiązki w miejscu pracy. W pracy zresztą na ogół nam podziękują, że jesteśmy, że dajemy z siebie wszystko. W domu zaś mąż i dzieci albo zauważą twój trud albo będą mieć na to wywalone. Zazwyczaj doświadczasz z pewnie tego drugiego, prawda? Spokojnie, ja też ;)


Jesteśmy mistrzyniami w udzielaniu ludziom porad. Mnie cieszy, gdy ktoś liczy się z moim zdaniem. Jednocześnie smuci fakt, że pewne sytuacje życiowe stawiają nas w tak skrajnie niepewnej pozycji, że nie jesteśmy w stanie pomóc sobie sami. Szcześliwie większość może liczyć na wsparcie ze strony bliskich sobie osób lub porady lekarza. Sama radzę się moich bliskich. Czym innym jednak jest porada od ślepego podążania za sugestiami osób trzecich. Twoje życie jest twoje i nikt poza tobą nie przeżyje go w ten sam sposób. Nie ma więc sensu bezsensownie podążać ścieżką wydeptaną przez kogoś wcześniej. Trzeba się wysilić i wytyczyć własne. 

Rady warto doceniać, nawet te średnio trafione. Zaadaptować na swoje potrzeby ich część, a odrzucić to co zbędne. Nie można sobie jednak pozwolić, żeby sugestie innych sprawiły, że zamiast być wolną osobą, będziesz marionetką w czyichś rękach. To trochę tak jak z równowagą między życiem zawodowym a prywatnym. Pracę można lubić, wielbić i nie wychodzić z niej całymi dniami. Jednakże praca to tylko praca i kiedyś się skończy. Nie podejmowanie prób budowania rodziny i zachowania zdrowego dystansu do życia zawodowego sprawia, że sami podcinamy sobie skrzydła jako potencjalni małżonkowie i rodzice. Co nam wtedy zostanie na starość? Dlatego właśnie z radami należy postępować tak samo jak z szacunkiem do elementów swojego życia. Jest czas na pracę i na życie prywatne. Jest czas na dostawanie rad, ale to nie oznacza że tylko one sa właściwą metodą postąpienia w jakiejś sytuacji. Albo że samymi radami od osób trzecich wybudujesz sobie pomnik swojego życia i coś po sobie zostawisz. Życie nie tak działa. Czasem jest pieszczotą, niekiedy kuksańcem, a bywa i czołgiem, który rozjeżdża cię wzdłuż i wszerz. 



Pamiętaj więc, że rady są jak kac. Z tą różnicą, że kaca wyeliminujesz nie pijąc, a gdyby chcieć pozbyć się rad udzielanych nam przez życie, musielibyśmy chyba...nie żyć?




Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.