Wyjątkowe nasiona lnu, czyli jak siemię rozkochuje w sobie ludzi

Pierwszy raz z siemieniem lnianym spotkałam się w swoim rodzinnym domu. Mama przez jakiś czas gotowała kisiel z nasion lnu w celach zdrowotnych. Wtedy nie kusiło mnie by samej spróbować takiej kuracji. Jednak gdy już po niego sięgnęłam...Przepadłam całkowicie. Zakochałam się w tych drobniutkich ziarenkach.



To co siemię lniane czyni gdy stosujemy je zewnętrznie i wewnętrznie to istny majstersztyk.



Ale zanim przejdziemy ścieżką chwały siemienia sprawdźmy, co takiego ono zawiera:

- wielonienasycone kwasy tłuszczowe
- witaminy z grupy B (m.in. B1 i B6)
- błonnik
- żelazo
- fitoestrogeny
- potas



Siemię znane jest ze swoich właściwości osłaniających przewód pokarmowy. Usprawnia też proces wypróżniania, co jest istotną informacją dla osób cierpiących na uporczywe zaparcia. 

Nasiona lnu stosuję zarówno kosmetycznie, jak i jako dodatek do spożywanych pokarmów. Mielę nasiona w małej ilości i przechowuję w szklanym słoiczku. Proszek dodaję do porcji owsianki, omletów, naleśników, ciast, panierki do smażonego mięsa i koktajli. 



Siemię stosowane kosmetycznie to dopiero zabawa! 

Przepis podstawowy na żel lniany:
Łyżkę ziaren zalewam szklanką wody i gotuję tak długo, aż powstanie żel lniany. Szybko przecedzam - zdecydowanie łatwiej oddzielić da się gorący żel lniany od ziaren, niżli robić to na zimno. Przechowuję w dużym słoiku w lodówce. Biorąc pod uwagę zastosowanie jedna porcja żelu lnianego wystarcza mi na 2-3 dni ;)


Żel lniany stosuję w formie:
  • maseczki na twarz - nakładając go na buzię na 10-15 minut, zmywając po tym czasie chłodną wodą. Buzia jest nawilżona i odżywiona.
  • nawilżacza skóry głowy - samodzielnie żel lniany nakładany na skalp na całą noc doskonale nawilża i koi skórę głowy. To dla mnie bardzo ważne, bo mam bardzo wrażliwy skalp, z którego fochami borykam się codziennie.
  • maski do włosów (i/lub skalpu) - żel lniany doskonale tunninguje posiadane w domu maski do włosów. Zmieszamy nawet w proporcji 1:1 z maskami Kallos nigdy nie zrobił moim włosom krzywdy.
  • płukanki do włosów - do tego celu żel lniany rozcieńczam chłodną wodą w proporcji 1:3. Zdaję sobie sprawę, że 1/3 żelu lnianego to dość sporo jak na płukankę, ale taka mieszanka rewelacyjnie działa na moje włosy. Ostatnie płukanie tym cudownym płynem gwarantuje mi świetnie nawilżone i dociążone włosy. Dodatkowo są idealnie gładkie i bardzo błyszczące. O takich włosach marzy chyba każda kobieta.
  • żel do podkreślania fal - jestem posiadaczką prostych włosów średnio podatnych na skręt. Żel lniany nałożony na włosy zawinięte w koka po paru godzinach sprezentuje mi świetne fale, które nie rozprostują się po 2-3 godzinach. Tak jak w przypadku płukanki - po zastosowaniu żelu włosy niesamowicie błyszczą.  


Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu chciałoby się poświęcać 10-15 minut na gotowanie ziaren i zabawę w małą wiedźmę kosmetyczną. Za każdym razem gdy gotuję siemię mam niezły ubaw, bo przypominam sobie wszystkie straszne filmy za czasów swojego dzieciństwa, w których widziałam sceny gotowania magicznych mieszanek przez obrzydliwe wiedźmy, szyderczo śmiejące się wniebogłosy. Biorąc jednakże poprawkę na cały pakiet dobroci, jakie daje siemię zamierzam robić to nadal. Gdyby nawet ktoś skrupulatnie policzył koszt zużycia energii i pracę rąk podczas mieszania gotowanego siemienia, to i tak stosunek kosztów do korzyści jest fenomenalny. Przypomnę, że siemię lniane to koszt rzędu max. 4 zł/400g. Jednorazowo zużywam łyżkę, czyli jakieś 10g. Za 4 zł nie kupisz uniwersalnego produktu do twarzy i włosów, który nie dość, że cię nie podrażni to jeszcze przyczyni się do tego, że będziesz piękniejsza. 



Co sądzisz o naturalnych metodach pielęgnacji? Czy może wolisz kupić dobrą odżywkę i nie poświęcać czasu na stare przepisy naszych babć? Zostaw komentarz, będzie mi miło :)


Pozdrawiam
Paulina M

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.