Kto chce, ten szuka sposobów, kto nie chce, ten szuka powodów
Tytułowe zdanie ma charakter uniwersalny. Sprawdzi się w każdej dziedzinie życia i w każdej jednej sprawie, o jakiej sobie właśnie myślisz. Naprawdę nie jest tak, że jeśli czegoś chcesz, to życie rzuca ci non stop kłody pod nogi. Nie nie - kłodą jesteś ty sam, albo sam sobie je podrzucasz.
Ale jak to?, zapytasz. Ano tak, że wiecznie odkładasz to, co masz zrobić na jutro. Nieważne, czy to jutro będzie lepsze czy gorsze. Ważne że nie będzie to dziś, a jutro. Jutro. Jutro to taka niesprecyzowana, niezidentyfikowana i bliżej nieokreślona przestrzeń czasowa w głowach większości z nas.
Jutro czyli przy dobrych wiatrach kolejnego dnia, albo dużo później, czasem nawet nigdy. Ja sama prawie do mistrzostwa opanowałam odkładanie spraw na 'jutro'. Miarka przebiera się wtedy, kiedy wstaję pewnego słonecznego poranka i w głowie kołacze mi myśl: Weź się Mietku ogarnij- zrób wreszcie to, tamto i sramto. Samo bowiem nic się nie zrobi. Droga powstaje wtedy, gdy idziesz. Jeśli stoisz...no chyba sam(a) wiesz, że twój świat się wtedy nie rozwija. Ty też stoisz w miejscu. Słowo na 's', którego nie lubię. Stagnacja. Stagnacji nie lubię i unikam jej jak ognia.
Jutro czyli przy dobrych wiatrach kolejnego dnia, albo dużo później, czasem nawet nigdy. Ja sama prawie do mistrzostwa opanowałam odkładanie spraw na 'jutro'. Miarka przebiera się wtedy, kiedy wstaję pewnego słonecznego poranka i w głowie kołacze mi myśl: Weź się Mietku ogarnij- zrób wreszcie to, tamto i sramto. Samo bowiem nic się nie zrobi. Droga powstaje wtedy, gdy idziesz. Jeśli stoisz...no chyba sam(a) wiesz, że twój świat się wtedy nie rozwija. Ty też stoisz w miejscu. Słowo na 's', którego nie lubię. Stagnacja. Stagnacji nie lubię i unikam jej jak ognia.
Niezwykle bawi mnie moja zdolność do załatwienia miliona rzeczy w krótkiej jednostce czasu. Im więcej mam czasu na daną rzecz, tym najpewniej najmniej go poświęcę tej sprawie. Zostawię wszystko na ostatnią chwilę i wtedy jak już się za to wezmę to raz a porządnie. Wbrew temu, że u mnie taka metoda się sprawdza i pewien natłok zajęć działa mobilizująco na mnie, to nie uważam, żeby to była metoda przejścia przez życie dla każdego. Ja jako zdolne, ale leniwe dziecko niejako potrzebuję bodźca w postaci uciekającego czasu by daną sprawę załatwić. Z drugiej jednak strony są obszary życia, w których nie sposób zarzucić mi braku systematyczności, czy nieterminowości w zadaniach. Troszeczkę jest tak, że inny pakiet cech prezentuje się na polu zawodowym, inny na polu prywatnym, a jeszcze inny wśród znajomych ze studiów czy kółek zainteresowań w szkole podstawowej.
Zaraz miną trzy miesiące mojej przygody z siłownią i wcale mi się nie znudziło. Nie czuję się znużona mimo, że bywają dni kiedy trening jest kropka w kropkę taki, jak dzień wcześniej, albo że widzę te same twarze na siłowni mimo bywania tam o różnych porach dnia, etc. Treningów nie odkładam raczej na jutro, bo tylko systematyczność i konsekwencja zapewni mi zdrowsze, fajniejsze ciało i zrelaksowany umysł.
Odkładanie spraw na jutro to również oddalanie w czasie spotkań ze znajomymi. Ja mam tak, że jeśli chcę się z kimś spotkać to ja ten czas znajdę. Pozwalam sobie wyjść z radosnego założenia, że kto chce ten szuka sposobów, a kto nie chce - ten szuka powodów. W związku z tym jeśli ktoś n-ty raz odkłada umówione spotkanie, to naprawdę przestaje mi się chcieć myśleć o czasie, który planowałam poświęcić życiu towarzyskiemu w takim otoczeniu. No sorry, świat duży nie jest, Warszawa nie jest jakąś wielką metropolią i naprawdę jeśli ludzie chcą się spotkać, to mogą. Bez pierdół o braku czasu i niesprzyjającym układzie planet. Przez przekładanie spotkań rozumiem ludzki odruch w postaci telefonu bądź smsa z informacją o dogodniejszej porze spotkania, a nie chamskie olewcze milczenie tak powszechne w świecie pełnym smartfonów i dostępu do sieci..
Pozdrawiam
Paulina M
Brak komentarzy: