Majowe zdobycze kosmetyczne
W połowie maja przychodzę do was z postem czysto kosmetycznym ;)
Wiem, że ostatnio trochę mało jest tutaj filozofii na szpilkach, a sporo ciszy lub postów związanych z piewlęgnacją/kolorówką. Musicie mi to wybaczyć, ale zwyczajnie filozofuję teraz przy pracy dyplomowej i jeśli już mam 'wenę' to przenoszę to tam. Dziś krótko i zwięźle o kilku kosmetykach, które zakupiłam w bieżącym miesiącu.
Natura Siberica - szampon rokitnikowy głębokie oczyszczanie i pielęgnacja oraz odżywka z tej samej serii
O rokitnikowej lini NS czytałam trochę na różnych blogach - zachciało mi się sprawdzić, czy rzeczywiście oczyszcza włosy, usuwa łupież i działa stymulująco na cebulki włosa. Zarówno szampon jak i odżywka zawierają w składzie (dość wysoko, a to istotne) organiczny olej rokitnika arktycznego, olej arganowy prosto z Maroko, wyciąg z maliny arktycznej, mięty syberyjskiej i wiele wiele więcej. Opakowanie z pięknym designem to smukła butla o pojemności 400 ml z łatwym w obsłudze dozownikiem. Oba produkty pięknie pachną - miętowa nuta bardziej wyczuwalna jest jednak w odżywce.
To co na ten moment mogę o nic napisać to to, że rzeczywiście czupryna zatrzymuje wodę w swojej strukturze. Widzę to doskonale po wydłużonym czasie suszenia włosów. Poza tym są miękkie i ujarzmione.
Cena za każdy produkt to ok 20zł zależnie od miejsca zakupu i ewentualnych promocji.
Bania Agafii - mydło cedrowe do ciała i włosów
Mydło cedrowe wpadło do koszyka w sumie przypadkiem. Nosiłam się z zamiarem Czarnego Mydła Agafii, ale po namyśle uznałam, że 40zł za mydło to jednak zbyt dużo. Obok wypatrzyłam to cedrowe cudeńko w przystępnej cenie (16 zł) i tak oto wylądowało u mnie. Mydło cedrowe zawiera mydlnicę lekarską, olej cedru syberyjskiego, jagody jałowca, organiczny olej arniki i żywicę sosnową. Konsystencją przypomina galaretkę. Jeszcze go nie stosowałam, ale zamierzam to uczynić w najbliższym czasie. Produkt zapakowany w słoik o pojemności 300 ml, co przy cenie 16zł wygląda naprawdę dobrze.
Hean - puder ryżowy HD oraz róż do policzków HD Profesionnal
Produkty HEAN w zasadzie nie zamieszkiwały mojej kosmetyczki do niedawna. Kilka miesięcy temu zaopatrzyłam się w bazę pod cienie STAY ON i ...przepadłam. Zafascynowana efektem i jakością właśnie zakupiłam puder ryżowy oraz róż do policzków. To chyba będzie pierwszy puder w kamieniu od dobrych 5-6 lat. Mój kolor to 302 - na zdjęciach wygląda na biały, ale absolutnie taki nie jest. Stapia się z moim odcieniem cery, co mi bardzo odpowiada. Puder występuje w dwóc wersjach opakowania: z lusterkiem lub bez. Wybrałam tę pierwszą i wyniosło mnie to drożej o całe 2 zł od wersji 'no mirror'. Puder kosztuje 16,99zł w wersji z lustrem, albo 14,99 zł w wersji bez lustra.
Marka posiada aż 6 odcieni pudru w gamie kolorystycznej i nie są to chamskie żółtki i różowe świnki.
Róż z kolei spodobał mi się w opakowaniu, więc nie mogłam nie sprawić sobie tej frajdy i go nie kupić. Produkt wyglądem przypomina mi mój róż z Paese, natomiast poza opakowaniem nie mają ze sobą nic wspólnego. Hean zamknął w poręcznym odkręcanym słoiczku piękne kolory aksamitnego różu, który bardzo łatwo się aplikuje i łatwo stopniuje efekt na twarzy. Mogę zatem zrobić sobie3 naturalny rumieniec, albo przypominać ruską lalę ;) Wybrałam dla siebie kolor 102-Magic Rose, bo jest naturalny i dość neutralny. Gama kolorystyczna to również 6 odcieni, z czego dwa z powodzeniem spełnią się jako bronzery.
Na koniec zostawiłam sobie perełkę, którą męczę namiętnie od miesiąca. W zasadzie jest to zakup jeszcze z kwietnia, ale tak przyjemnie się ją nosi, że jak dotąd nie było dnia w miesiący maju, bym nie miała na sobie... błyszczyka Wibo. Wszyscy pamiętają szał sprzed 2-3 miesięcy na balsamy do ust Catrice. To świetny produkt w przyzwoitej cenie (14,99zł). Jednakże...znalazłam coś, co wygląda i zacowuje się na ustac nawet lepiej, a kosztuje mniej. Mowa o Lip Sensation - Błyszczyku do ust z kwasem hialuronowym.
Posiadam nr 2, który odpowiada odcieniowi Cake Pop od Catrice. Błyszczyk WIBO zawiera kwas hialuronowy, który ponoć ma powiększyć usta - no nie ma co w to wierzyć, bo nie można oczekiwać od produktu za 7,79zł takich cudów, ale za to nawilżenia już tak. I robi dokładnie to co ma robić produkt do ust - nawilża, nadaje połysk, nie skleja ust. Proces znikania z ust jest przyzwoity i zależny od jedzenia i picia w ciągu dnia. Jestem pod wielkim wrażeniem tego błyszczyka, bo na ogół wielkie obietnice o nie sklejaniu ust to tylko puste słowa producenta. Nie jestem też jakąś ogromną fanką błyszczyków, bo jako posiadaczka dość długic włosów znam doskonale sytuację, gdy maluję sobie usta błyszczykiem, który zostawia lepką warstwę i wychodzę z rozwianą czupryną na świeże powietrze. Wygląda to mniej więcej tak:
Tutaj tego problemu nie ma. Lip Sensation nie klei ust, przyjemnie nawilża na dłuższą chwilę. Kosztuje grosze, a jest naprawdę dobrym produktem.
I to już wszystkie dotychczasowe zakupy kosmetyczne, jakie poczyniłam w tym miesiącu. Teraz pozostaje mi tylko sumienne używanie i zużywanie tego wszystkiego, by móc napisać w przyszłości więcej pozytywnyc słów o powyższych produktach.
Pozdrawiam
Paulina M



Dużo interesujących produktów :)
OdpowiedzUsuńMiało być krótko, a i tak znów wyszedł mi post-kolos ;)
UsuńMam ochotę na te mydełko cedrowe;)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie za dużo kupuje ostatnio i musze przestać ;)
OdpowiedzUsuńPuder ryżowy z chęcią przygarnę ;)
OdpowiedzUsuń