W objęciach węża - południowoamerykańskia wizja sensu życia.

28 listopada
Czasem chodzę do kina. Z reguły gdy już tam się wybiorę oglądam największe kinowe hity z zapartym tchem i ochotą na więcej. Być może dlatego tak lubię reklamy i trailery innych filmów przed seansem właściwym. W minioną środę byłam jednak w warszawskiej Kinotece na czymś zupełnie innym...


W objęciach węża to przygodowy film produkcji argentyńsko-kolumbijsko-wenezuelskiej. Próżno szukać tam jednak wartkiej akcji - to opowieść o mijającym życiu i poszukiwaniu jego sensu. Reżyser, Ciro Guerra postarał się jednak, by film nie wiał nudą i mniej więcej w połowie jego trwania wplata żartobliwe dialogi między bohaterami i obnaża konsekwencje przenikających się kultur. Mimo czarno-białego obrazu uchwycone zostaje piękno i dzikość Amazonii i wpływ kolonizacji na lud przez nią zamieszkały. Główni bohaterowie odbywają podróż swojego życia z diametralnie różnych powodów: chęci poznania i zbadania świętej rośliny yakruny oraz chęć wzbogacenia się. Yakruna, która utrzymywana w hodowli wspomaga produkcję kauczuku dla rdzennych mieszkańców Amazonii stanowi największą świętość i jest przez nich chroniona. Film był ciekawy, mimo że walczyłam ze znudzeniem i snem przez pierwsze 60 minut seansu.


Nie był to mój ulubiony gatunek, choć może wynika to z mojej wizji filmu przygodowego. Liczyłam na przygodę z prawdziwego zdarzenia, na różne dziwne i dzikie sytuacje, a tutaj mi ich zabrakło. Moje rozczarowanie wieczorem filmowym widać było chyba nawet na mojej twarzy, skoro nawet mój towarzysz życia zasmucił się twierdząc, że wyglądam jakbym przeżyła najgorszy dzień swojego życia. Być może byłam trochę niesprawiedliwa w ocenie, będąc zmęczona zakwasami i dniem pracy. Wszak kino to nie tylko przygody Bonda i Igrzyska Śmierci. A być może nie jestem tak wysublimowanym widzem, by zafascynować się filmem z gołymi męskimi pośladkami na pierwszym planie. Jedno jest jednak pewne: czasem warto obejrzeć film spoza swoich ulubionych kategorii by dostrzec inną, pozahollywoodzką perspektywę.   




Pozdrawiam
Paulina M

1 komentarz:

Obsługiwane przez usługę Blogger.