Czy z tej mąki będzie chleb #2 Pieczenie chleba.

Na wstępie muszę Was przeprosić, że drugi wpis o pieczeniu chleba wskakuje na bloga dopiero teraz. Trzykrotnie zakwas umarł, oczywiście z moją nieocenioną pomocą i wkładem (a raczej brakiem dokarmiania). W kolejnym przypadku zakwas padł, bo zmieszaliśmy dwa rodzaje mąk - najuwyraźniej się nie polubiły.  Pamięć mam doskonałą, ale praktyka pokazuje, że do trzech, a nawet czterech razy sztuka. Tym razem udało mi się wyhodować zakwas taki, jaki powinien być. 




A jaki być powinien zakwas na chleb? Zakwas pachnie dość specyficznie, trochę kwaśno. Dobry zakwas to również taki, na którym widać pęcherzyki powietrza. O dobrym zakwasie pisałam we wcześniejszym poście - swoistym preludium dzisiejszej notki. 


Chleb pszenno-żytni z żurawiną


Dzisiejsza notka poświęcona jest samemu procesowi pieczenia chleba. Wybór padł na pszenno-żytni bochenek z dodatkiem żurawiny. 

Do wypieku tego typu chleba potrzebowałam:

  • nieco ponad 200g pracującego zakwasu żytniego, 
  • 200g mąki pełnoziarnistej żytniej,
  • 200g mąki pszennej, 
  • ok. 150-200 ml wody 
  • łyżeczka soli
  • dodatków - tutaj żurawiny i sezamu (do posypania chlebka na wierzchu).
Wielką filozofią nie będzie, jeśli napiszę, że pakujemy mąki i zakwas oraz sól do miski i mieszamy ze sobą podlewając wodą. Ostatecznie mieszanka na chleb ma przyjąć konsystencję gęstej śmietany. Dodaję żurawinę i jeszcze raz mieszam. Robię foty na instagrama. 


Keksówkę, taką typową jaką każdy ma w kuchni, wyłożyłam papierem do wypieków i przelałam mieszankę do chleba. Przykryłam  i postawiłam w ciepłym miejscu do wyrośnięcia na kilka godzin. Chleb nie urósł jakoś spektakularnie przez ten czas, ale z tym wiem ze bywa różnie. 

chleb in progress

Rozgrzałam piekarnik do 250 stopni z termoobiegiem, a na spód postawiłam blachę z gorącą wodą, by zapewnić chlebkowi doskonałe warunki pieczenia. Wierzch wyrośniętego pieczywa posypuję obficie sezamem i lekko nacinam ciasto, by nie popękało zbytnio w trakcie pieczenia. Gdy chleb ląduje w piekarniku, wyłączam termoobieg i zmniejszam temperaturę do 200 stopni. W takich warunkach chleb piekę ok 50 minut do porządnego rumieńca na wierzchu. Po niespełna godzinie wyjmuję z piekarnika chleb, wyjmuję z formy i studzę na kratce. Znów robię fotki na fejsa i instagrama. Przykrywam ściereczką i czekam do rana z jedzeniem. Chleb jest wilgotny, bardzo mięsisty i sycący. Jedna solidna kromka takiego chleba (ok. 30g) dostarcza 2,29g białka, 18,82g węglowodanów i 0,46g tłuszczu. Rano jem i dziękuję tradycyjnej metodzie pieczenia chleba za to, że ją znam.

Polecam spróbować choć raz samodzielnego wypieku chleba. Do tego naprawdę nie potrzeba umiejętności kulinarnych rodem z programu o gotowaniu, ani specjalnej maszyny do chleba. Ot zwykły piekarnik też da sobie radę :)



Pozdrawiam
Paulina M

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.