Zakupy kosmetyczne stycznia

07 lutego
Pierwszy miesiąc nowego roku doczekał się uzupełnienia zapasów kosmetycznych. Już jakiś czas temu przestałam gromadzić nadmiar pielęgnacji i bardzo wstrzymywałam się przed zakupami, ale jednak przychodzi taki moment gdy trzeba zaopatrzyć się w coś nowego.


W tym roku postawiłam na coś sprawdzonego, ale nowości też nie zabraknie. Co kilka miesięcy zmieniam na przykład krem do twarzy, testując co mojej buzi odpowiada, a co nie. Nie lubię tego stanu, kiedy skóra przestaje reagować na kosmetyki, bo jej się znudziło, że karmię ją codziennie tym samym. To trochę tak jak z jedzeniem - jeśli przez dłuższy czas prowadzisz typowe odżywianie mono, organizm zaczyna się buntować. 
Żeby jednak nie zanudzać powodami, dla których kupuję to, co kupuję, zapraszam dalej :)

Pielęgnacja włosów

Moje włosy są kapryśne - nie ze wszystkimi kosmetykami im po drodze. Zimę mamy łagodną na szczęście, więc arktyczne powietrze nie dewastuje moich kosmyków. Niemniej jednak pielęgnacja zimą to dla mnie okres wzmożonego olejowania włosów, nakładania wcierek i masek. Ostatnio skończył mi się korund do mikrodermabrazji, którego używałam do peelingów skóry głowy. Postawiłam więc na zdzieraka w formie szamponu. Wybór padł na ISANA MED Szampon przeciwłupieżowy. Ma w składzie SLSy i całe to zło, których wszystkie włosomaniaczki się wystrzegają. Za produkt o pojemności 200ml zapłaciłam ok. 4 zł (był w promocji, cena regularna to 4,99zł). Do codziennego stosowania szampony mam dwa: BIOVAX Naturalne Oleje Szampon intensywnie regenerujący oraz Pervoe Reshenie Receptury Babci Agafii Tradycyjny syberyjski szampon nr 1 na cedrowym propolisie-wzmacniający. Oba szampony wolne są od SLSów i parabenów. Ten pierwszy to w zasadzie zakup mojego mężczyzny, który poszukiwał dobrego szamponu, który nie podrażni skóry głowy. Biovax ma w składzie 3 oleje: kokosowy, arganowy oraz makadamia. Niestety już wiem, że się z nim nie polubiłam - odnoszę wrażenie, że skrócił świeżość mojej czupryny. Takim efektom mówię kategoryczne 'nie'. Dam mu jeszcze szansę i na pewno napiszę, jak się sprawdził. Cena regularna to ok. 12 zł/200 ml. 


Szampon Babci Agafii zapowiada się jako kolejny ulubieniec. Nauczona doświadczeniem, że produkty z cedrem (nie mylić z cydrem, heh) doskonale działają na moje włosy wybrałam szampon, który robi z moimi włosami coś niesamowitego. Pięknie się rozczesują, nie plączą się i fenomenalnie błyszczą. Takie przyjemności kupiłam z rabatem w cenie 16,20zł za pojemność 600ml. Cena regularna to 18zł/600ml. 
Uzupełnieniem mycia włosów i stosowania wszelakich masek, odżywek oraz olejowania jest stosowanie wcierek. Nareszcie do koszyka wpadł mi JANTAR Odżywka z wyciągiem z bursztynu do wcierania w skórę głowy. Odżywka już niemalże kultowa ma swoje grono przeciwniczek i zwolenniczek. Chyba należę do tej drugiej grupy, bo wcierka stosowana regularnie daje jednak dobre efekty. Wcierkę wypatrzyłam w Biedronce w cenie 8,99zł za 100ml. 

Pielęgnacja twarzy i ciała


Końcówka zimy i początek wiosny rozpocznę z pielęgnacją zza wschodniej granicy. Rosyjskie mydła w żelowej formie zawładnęły już moją łazienką. Są wszechstronne - ten jeden kosmetyk nadaje się do mycia całego ciała jak i włosów. Po mydle cedrowym, nad którym zachwycam się nieustannie nadszedł czas na kolejne: Bania Agafii - mydło miodowe do ciała i włosów. Kolejny produkt w słoiku o pojemności 300ml i fantastycznej wydajności - ilość odpowiadająca jednej łyżeczce pozwala umyć włosy sięgające talii. Mydło zawiera w składzie wyciągi z ałtajskiego miody, hyzopu lekarskiego, wrzosu oraz różeńca górskiego. Cena regularna to 16zł/300 ml. Przy okazji zakupu mydła zaopatrzyłam się też w Bania Agafii cukrowy scrub do ciała z wyciągiem z papryczki chilli, cukrem trzciwoym, żeń szeniem i rozmarynem (cena 5,90zł/ 100ml) oraz Bania Agafii - maska daurska - tonizująca z daurską lilią, ogórecznikiem i cladonią śnieżną (cena 6zł/100ml). Bardzo podoba mi się opakowanie tych produktów - poręczna saszetka z zakrętką. 

Pozostając w temacie maseczek jako ostatnia wpadła do koszyka Glinka Jordańska Biała Antycellulitowa w formie proszku. Za pudełeczko 100ml zapłaciłam niespełna 6 zł. 



Postanowiłam zmienić też krem do twarzy. Słoiczek Oliwkowej Ziaji ujrzał już dno, więc choć raz dokonałam spontanicznego zakupu kremu do twarzy z Biedronki. Be Beauty Face Expert!v Lifting 50+ zawiera wyciąg z avocado, masło shea, olej sojowy, który jest źródłem witaminy E, ekstrakt z marchwi oraz słodkich migdałów. Skład nieco zaskakuje - przy takich produktach warto byłoby napisać konsumentowi nieco więcej niżli ceramidy, słodkie migdały i witamina E :) Za krem o pojemności 50ml zapłaciłam ok 12 zł. Co więcej - jeśli moja aplikacja skanująca produkty i wyszukująca producentów się nie myli - ten krem produkuje Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris Sp. z o.o. Krem ma fajną, treściwą formułę, ale wchłania się ekspresowo i nie zostawia tłustego filmu na buzi. Doskonale nadaje się pod makijaż. 




Sama nie wiem, czy popłynęłam w tym miesiącu z zakupami czy niekoniecznie. Szampony i wcierki pewnie szybko się zużyją, bo odkąd mieszkamy razem staramy się wybierać produkty, które odpowiadają wspólnym potrzebom pielęgnacyjnym. Nadal trzymam się postanowienia, by nie kupować kolorówki, dopóki nie wyeksploatuję dobitnie zapasów, które mam. 



A jak tam wasze zakupy kosmetyczne? Planujecie z wyprzedzeniem, czy stawiacie na spontaniczne i niekontrolowane zdobycze?

Pozdrawiam
Paulina M

1 komentarz:

Obsługiwane przez usługę Blogger.