Pojedynek matów - płynne pomadki od Kobo i Golden Rose

05 maja
Szał na matowe pomadki trwa. Kilka lat temu hitem były maty w wydaniu klasycznym. Od jakiegoś czasu to płynne pomadki matowe królują w szafach marek kosmetycznych. Wybierać można między pomadkami za 10zł, ale równie dobrze możemy wydać na nią dziesięciokrotnie więcej. Wybór należy tylko i wyłącznie do kobiety i jej portfela :)

Dziś pojedynek matowych szminek w płynie. Do walki stanęły 3 odcienie dwóch marek: Kobo oraz Golden Rose. Kto wygrał? Kogo warto kupić? O tym w dalszej części posta.


Matowe pomadki w swojej kosmetyczce mam od jakiegoś czasu. Oczywiście pierwszym matem, z tych klasycznych rzecz jasna, był nudziak Rimmela. Wszyscy wiedza, że maty z linii Kate schodziły swego czasu jak świeże bułeczki. Pomadkę kupiłam i ...rozczarowałam się niesamowicie. Konsystencja kompletnie nie przypadła mi do gustu. Rok, może dwa później sięgnęłam po mat od Golden Rose. Kultowa już linia Velvet Matte to matowe pomadki o świetnej jakości, trwałości i pigmentacji. Cenowo też jest bardzo dobrze. Gdy tylko stało się jasne, że Golden Rose wypuszcza nowe matowe pomadki, tym razem w wersji płynnej, wiedziałam, że muszę ją mieć. Przynajmniej jedną. Każda kobieta mnie zrozumie. Mężczyźni pewnie też - szczególnie ci, którzy kochają gadżety. Gdy tylko wychodzi coś nowego od razu biegną, zamawiają, kupują. A potem cieszą się jak dziecko. Ze mną jest podobnie. Ale hola hola, skoro tak uwielbiam Golden Rose, czemu sięgnęłam po płynne maty od Kobo? Odpowiedź jest prosta: urzekły mnie kolory, skusiła cena i perspektywa znalezienia równie dobrego produktu co GR.

Kobo Matte Liquid Lipstick

Na wstępie należy powiedzieć jedno o tych pomadkach: one nie są matowe. Jeśli szukacie matów, to nie znajdziecie ich w tej serii od Kobo. Producent co prawda podkreśla, że aby pomadka była matowa i trwała, należy jej nadmiar odcisnąć na chusteczce. W praktyce daje to efekt matu, ale nie na długo. Poza tym odciskając 'nadmiar' pomadki usuwamy jej bardzo dużą ilość. Nie jest to więc wydajna metoda aplikacji produktu. Pomadki są w prześlicznych kolorach i serce mi się kraje, że to taki lekki niewypał. Albo dobra, bądźmy szczerzy: jestem zawiedziona. Tak zwyczajnie rozczarowana matem, który z matem nic wspólnego nie ma. Pigmentacja jest bardzo przyzwoita- kolor niejako wgryza się w usta. Całość bardziej jednak przypomina balsam niż pomadkę o matowym wykończeniu. Pomadki Kobo dostać można w Drogerii Natura oraz w sklepie online. Gdy już kolor się wgryzie w usta - zostaje na nich długo. Wydaje mi się, że to ich główna zaleta. 
od lewej: 402 oraz 404

Producent powinien zmienić chyba nazwę tej linii z matte na longstay, bo to rzeczywiście  mogłoby oddawać specyfikację tego produktu. Czy pomadka wysusza? Nie wysusza, bo... nie jest matowa. W swojej skromnej kolekcji płynnych pomadek posiadam dwa odcienie Kobo: 402 watermelon juice oraz 404 litchi yoghurt. Obie bardzo ładnie pachną - trochę jak guma balonowa. Podobnie pachniały błyszczyki z Essence, które już kiedyś miałam. Pomadki kupiłam w ramach jakiejś promocji i kosztowały mnie nie więcej niż 9zł za sztukę. Cena standardowa to 14,99zł/9 ml. No cóż... nie kupiłabym ich gdyby nie były przecenione i gdyby nie fakt, że przyciągnęła mnie nazwa. Dałam się nabrać obietnicom producenta :( 
Po kilku testach i próbach wiem, że te dwa babole matowe zostaną u mnie, bo noszą się przyzwoicie, ale nie polecałabym jej koleżankom. To bardziej pomadka z balsamem do ust, o trwałości zależnej od układu planet, humoru kobiety, która ją nosi i tego czy i co zjada i pija w ciągu dnia. Gdy się sporo konsumuje, trzeba również robić masę poprawek. Poza tym zauważyłam niebezpieczne wypływanie pomadek poza kontur, nawet przy obrysowaniu ust konturówką. No tak to być nie będzie, o nie!


Golden Rose Longstay Matte Liquid Liptick


Jedna z moich ulubionych marek wszechczasów wypuściła płynne matowe pomadki. Skusiłam się na odcień 07. Jest to róż, który ładnie się nosi i ładnie współgra z białymi ząbkami :) O tym, że pomadka ma wiele zwolenniczek niech świadczy to, że przez kilka tygodni bezskutecznie próbowałam ją kupić na wyspach GR w mieście. Mogłam, owszem, kupić sobie ten odcień w sklepie internetowym, ale zawsze lepiej zobaczyć sobie kolor na żywo i ewentualnie zdecydować się na coś innego. Siódemeczka wpadła w moje ręce i chyba już jej z nich nie wypuszczę. Odcień jest bardzo podobny do tych, które mam z Kobo. Pomadka zamknięta w solidnym opakowaniu, dodatkowo zapakowana w gustowny kartonik. Taki trochę luksus za grosze, bo za pomadkę płacimy jedynie 19,90zł. 
Jednakże mat od Golden Rose to prawdziwy mat, a nie jakaś podróba. Świetna pigmentacja idzie z parze z rewelacyjną trwałością. Pomadka jest nie do zdarcia. Wierz mi, bądź nie, czytelniku, ale mam problem ze zmyciem jej z ust na koniec dnia. W związku z tą trwałością i pigmentacją pośpiech w aplikacji jest naprawdę złym doradcą. Jeden zły ruch i wyglądasz jak klaun i do tego nie możesz szybko tego poprawić. Po aplikacji pomadka zastyga na przyjemny mat. Nie ściąga ust, nie wysusza ich nadmiernie. Nosi się miło i wbrew pozorom wcale się tak bardzo nie zjada. Czytałam gdzieś recenzje tych produktów i wiem, że u niektórych dziewczyn był problem z brzydkim nieestetycznym zjadaniem się pomadki w ciągu dnia. U mnie taki moment raczej nie następuje, choć być może tego nie zauważam, bo i tak po pewnym czasie sama ją ścieram, gdy chcę nałożyć balsam na usta. Matowa pomadka w płynie od Golden Rose nie pielęgnuje ust tak, jak robią to chociażby 'maty' z Kobo. Naturalnym jest, że przy noszeniu matów o usta trzeba dobrze zadbać, bo takie pomadki nie wybaczają suchych skórek i spierzchniętych warg. 

Krótka grafika powyżej przedstawia trwałość pomadek. Odpowiednio od góry paseczki pomadek to: Kobo 404, Kobo 402 oraz Golden Rose 07. Test ścierania wykonałam po ok. 5 minutach od aplikacji pomadek. Obie szminki od Kobo popłynęły razem z moim paluchem. Jedynie GR zachowała się tak, jak zachować się powinna pomadka o przedłużonej trwałości - została w miejscu, a rozmycie jej granic jest nieznaczne. Zwycięzcą pojedynku matów jest... Longstay Liquid Lipstick od Golden Rose! Jeśli zależy wam na trwałej pomadce o matowym wykończeniu, która nie przesuszy ust, a prezentuje się znakomicie - Golden Rose wam to zapewni. 



Jakie są wasze doświadczenia z matowymi pomadkami w płynie? Planujecie bądź macie już w swojej kolekcji maty w płynie z dzisiejszego posta? Podzielcie się opiniami o takich produktach w komentarzu pod dzisiejszą notką.  


Pozdrawiam
Paulina M

2 komentarze:

  1. ostatnio używam tylko błyszczyka revlon, więc się nie wypowiadam :) pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam kosmetyki od GR, a szczególnie pomadki :) Aktualnie moim faworytem jest matowa 10 :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.