Poznaj Szwecję w pigułce - odwiedź Karlskronę #2

08 maja
Kilka dni temu pojawił się na blogu pierwszy wpis o naszej krótkiej podróży do Szwecji. Kilkanaście godzin spędzonych na lądzie i oddychanie tym innym powietrzem dało mi wiele pozytywnej energii na następnych kilka tygodni.
Pierwszą notkę poświęciłam samej przeprawie nad morze. Podzieliłam się spostrzeżeniami dotyczącymi komunikacji zarówno do samego Gdańska, jak i przemieszczaniu się po Trójmieście. Nie zabrakło również opisu odprawy oraz stanu kabin, w których nocowaliśmy. Jeśli nie czytałeś(-aś) jeszcze pierwszej części o tej podróży, znajdziesz ją tutaj.  


Karlskrona

To miasto w południowej części Szwecji położone na archipelagu 33 wysp. Miasto założono jeszcze przed rokiem 1700, a swoją nazwę zawdzięcza Karolowi XI. Karlskrona znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Miasto przywitało nas pełnym słońcem. Przyzwyczajeni już niemalże do stałego wiatru i braku nasłonecznienia usiedliśmy na ławce pośród skałek nad wodą i napawaliśmy się promieniami, które muskały nasze zmęczone twarze. Jakby nie patrzeć - ostatniej doby zaznaliśmy niewiele snu. Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy na całodzienny spacer. Miasto po 8 rano jeszcze śpi. Kilka minut po 9 zauważamy mieszkańców w sportowych ubraniach, którzy aktywnie zaczynają swój dzień. Z uwielbieniem patrzyłam przez całą sobotę na szwedzkie kobiety - niezależnie od wieku i statusu społecznego wszystkie łączyło jedno: zamiłowanie do sportowych butów.
Tak jak u nas przeważnie młode dziewczyny i kobiety noszą tenisówki, trampki i sportowe buty, tak tam robią to wszystkie babki. To bardzo fajne! Przede wszystkim jednak zdrowe dla nóg i kręgosłupa! Sama już jakiś czas temu odłożyłam szpilki do szafki i wymieniłam je na trampki i wygodne dla mnie płaskie buty. To miasto jest po prostu piękne. Nie mieliśmy żadnego planu co do zwiedzania miasta. Chcieliśmy po prostu spędzić razem czas w miejscu innym niż dotychczas. Podejrzewam, że zrobiliśmy masę kilometrów na własnych nogach tamtego dnia. Żałuję, że nie mam krokomierza, by mieć pewność, ile przeszliśmy. Obeszliśmy dużą część miasta jeszcze przed południem. Poszukiwania jakiejś knajpki, gdzie moglibyśmy zjeść porządny posiłek, również zajęły nam chwilę. Suma summarum wylądowaliśmy w... kebab housie. Mięso wołowe było pyszne, warzywa świeże, a sosy odpowiednio przyprawione. W tym miejscu warto powiedzieć co nieco o...cenach w Szwecji.


Czy w Szwecji jest drogo?

Obowiązującą w Szwecji walutą jest korona szwedzka (1SEK to ok. 0,47zł). Posiłek, który skonsumowaliśmy kosztował nas 170 koron, czyli ok 80zł. W Polsce za analogiczny 'obiad' zapłacimy ok. 50 zł. Podatek od usług gastronomicznych wyniósł w tym przypadku 12%. Warto podkreślić, że w Polsce podatek od usługi gastronomicznej może wynosić np. 8%, co jest zależne od kilku wytycznych ale nie o tym jest ten post. Ponadto Szwecja kilka lat temu zmniejszyła podatek od usług gastronomicznych, który wcześniej wynosił 25% - to szalenie duży procent, nie sądzicie?! Dla turysty z Polski wniosek nasuwa się prosty - w Szwecji jest drogo! Śmiejemy się, że celowo wybraliśmy jednodniowy pobyt, by nie wybebeszyć portfela :) 
Zakupiliśmy alkohol w sklepie promowym, który przywieźliśmy do kraju - w Polsce wbrew pozorom niełatwo jest dostać limitowane edycja Carlsberga czarnego. Za całość zapłaciliśmy 69SEK (ok. 33 zł). Stawka VAT w tym przypadku to 25%. Szwedzi zarabiają statystycznie więcej niż Polacy. Płacą też większe podatki.
Wpadliśmy w trakcie naszej podróży do dwóch galerii handlowych w Karlskronie. Nie są to centra handlowe - za jedno- lub dwupoziomowe lokale, gdzie na małej powierzchni znajduje się kilkanaście sklepików. 
mogłabym tam zostać, przy tej półce :)
To co mnie zaskoczyło pozytywno-negatywnie to szwedzka oferta Lidla. Szwecja dała nam się poznać jako kraj ludzi aktywnych, odżywiających się zdrowo i dbających o siebie i Lidl temu sprzyja. Marka Sportyfeel to marka własna Lidla w której nie braknie odżywek białkowych, gainerów, mieszanek przed- i potreningowych. Wszystko to w atrakcyjnych jak na Szwecję cenach. Dlaczego jestem zła? Bo nie mamy tego w Polsce! Skrobnę kilka słów do Lidla z zapytaniem o plany wprowadzenia tej samej lub podobnej linii produktów u nas. Kurczę, no wprowadzają buty i ciuszki sportowe - zresztą o nich powinnam co nieco napisać na blogu - mogliby zatem dorzucić coś extra. Zobaczymy - a nuż FNS popchnie ich w tym lepszym kierunku rozwoju :)

Polaki- Cebulaki

Nie da się przejść obojętnie wobec zachowania Polaków za granicą. Już na samym promie do Karlskrony widzieliśmy typowe chamskie zachowania współpasażerów. Stan wskazujący na znaczne spożycie alkoholu to chyba baza podróżnicza. Ja rozumiem, że ludzie potrzebują piwka, winka lub wódeczki żeby się rozluźnić. Ale wychodzić w takim stanie do ludzi? It's a no no. W mieście, lekko po godzinie 15-stej spotkaliśmy Polaków w... McDonaldsie. Co tam robiliśmy? Kawę kupowaliśmy. Co robili tam oni? Czatowali na powrót na prom, nawaleni jak na Sylwestra. Sobota. Godzina 15. Wstyd. Przy boardingu na prom wszyscy się pchają, przepychają. Zupełnie tak, jakby miejsca nie mieli. Każdy swoje miejsce ma i kabinę również. Jeśli mogę podróżować z rodakami, albo bez nich - chyba wybiorę opcję bez. Hitem powrotu była....parówka. Tak właśnie. Parówka pod nogami tłumu ludzi w przejściu na prom. 

Karlskrona - Gdynia - Sopot- Gdańsk - Warszawa 

Po całym dniu spacerów i zażywania słońca, wiatru i deszczu wróciliśmy na prom. Boarding po stronie szwedzkiej jest bardzo szybki i sprawny. Nie należy się sugerować tym, że w Gdyni kartę pokładową odbiera się dużo wcześniej. Tutaj boarding odbywał się na 30 minut przed wypłynięciem z portu. Rano obudził nas Rod Stewart już po stronie polskiej. Pamiętacie, gdy pisałam o komunikacji w Gdyni? Polecam, bazując na ostatnich doświadczeniach, kupić sobie bilety miejskie na powrót wcześniej.
Na terminal promowy przybyliśmy zdaje się po 8 rano, czyli nieco później niż zakładano. Na stacji paliw wypiliśmy kawkę, która postawiła nas na nogi. Nieprzyjemny kierowca autobusu miejskiego zadziałał również pobudzająco. Dotarliśmy na dworzec w Gdyni i pojechaliśmy do Sopotu. 
Planowaliśmy podróż na molo w piątek, ale okazało się, że zabrakło nam wtedy czasu. 










Słońce i wiatr - to chyba codzienność w czasie tamtego weekendu. Pooddychaliśmy morskim powietrzem, spacerowaliśmy i podziwialiśmy taflę Bałtyku. Potem powrót SKM-ką do Gdańska i obiad. Już 5 godzin później byliśmy w swoim mieście dzięki podróży z Polskim-Busem. Jak dobrze być w domu. Zwieńczeniem tego aktywnego weekendu był powrót rowerami z Młocin na nasze miejsce na Bemowie.  

Ile złotówek to kosztowało?

Każdy pytał, jak wiele wydaliśmy w ten weekend? Odpowiedź jest prosta: tyle, ile planowaliśmy wydać. Nie wypadły nam żadne dodatkowe i nieprzewidziane koszty. W pierwszym poście o tej podróży podsumowałam początkowe koszty. Teraz czas na finalną ich wersję:

Bilety lotnicze: 2 x 19 zł
Bilety lotniskowe, czyli transfer na lotnisko: 2 x 17 zł
Bilety (trój)miejskie: 12 zł + 6 zł + 8 zł + 9,20 zł = 35,20 zł
Bilety promowe: 359 zł
Voucher na transfer Terminal-Centrum: 2 x 12 zł
Voucher na transfer Centrum-Terminal: 2 x 12 zł
Waluta szwedzka: 200 zł
Posiłki w Trójmieście: 36,80 zł
Bilety Gdańsk- Warszawa via Polski Bus: 2 x 25 zł + 1 zł za rezerwację = 51 zł
Łącznie: 800 zł
na nas nie patrzcie, kabiny są najważniejsze :)


Sama nie wiem, czy wydaliśmy dużo, czy mało. Można powiedzieć, że w sam raz. Cieszę się, że udało mi się zapamiętać i zachować rachunki z całego tego weekendu, by móc rzetelnie to opisać. Jakby nie patrzeć, zarówno prom, jak i bilety lotnicze trafiły nam się w promocyjnej cenie. Gdybyśmy mieli zakupić taki wyjazd po cenie regularnej, pewnie nie zdecydowalibyśmy się :) Czy chcielibyśmy popłynąć tam ponownie? Pewnie! Prom to fantastyczna alternatywa dla oklepanego pociągu, busa czy samolotu. Gorzej być może znoszą podróż osoby z trwałą chorobą lokomocyjną. Ja z nią walczyłam jako dziecko i teraz już nie miewam raczej tego typu przypadłości w podróżach. Karlskronę polecam, jeśli chcecie zażyć słoneczka i liznąć trochę szwedzkiej kultury i stylu życia. 

 



Pozdrawiam
Paulina M

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.