Letnie nowości kosmetyczne

14 lipca
Wszyscy, którzy mnie znają bądź regularnie zaglądają na tego bloga wiedzą, że wcale nie tak chętnie sięgam po alternatywy dla kosmetyków, z których jestem zadowolona. Z zapałem i ciekawością używam produktów, których nie używałam nigdy, testuję różne metody pielęgnacyjne, ale do niektórych kosmetyków jestem przyzwyczajona tak bardzo, że niektórych zakupów dokonuję niemalże automatycznie. 


Do potraktowania siebie czymś nowym skusił i popchnął mnie... sklep. Jeśli czytając myślisz, że dałam się skusić na jakąś super promocję - przykro mi, ale jesteś w błędzie :)

Kilka tygodni temu uzupełniałam zapasy półproduktów kosmetycznych w Zrób Sobie Krem. Pech chciał, że otrzymałam tylko część swojego zamówienia w paczce. Napisałam szybciutko do sklepu i po kilku dniach dojechały moje hydrolaty. Bardzo mile zaskoczyłam się otwierając pudełko, bo w ramach przeprosin otrzymałam również kilka rzeczy, których nigdy nie zamawiałam i nie miałam okazji używać. Pomyślałam więc, że lato to czas przygód. Zaszaleję więc pielęgnacyjnie w tym roku :)

Zrób Sobie Krem   

Z nowości planowanych wśród zakupów z tego sklepu znalazł się jedynak - peeling ze skały wulkanicznej. Do tej pory do peelingu skóry głowy lub buzi używałam z reguły korundu. Mam nadzieję przekonać się, czy rzeczywiście skała wulkaniczna jest mniej ostra w działaniu co wspomniany korund. Korund daje świetne oczyszczenie skóry, niemniej jednak nie jest to produkt dla wrażliwców. Przekonamy się czy to działa. Cena bardzo zachęca - opakowanie 50 ml to wydatek rzędu 3,99 zł. Nowością nieplanowaną jest dla mnie macerat z amli. Amla kojarzyć się powinna wszystkim włosomaniaczkom z uwagi na jej dobroczynny wpływ na włosy i skórę głowy. Zgodnie z opisem na stronie wygląda na fajny antyoksydant, który wzmacnia cebulki włosowe. Być może zastosuję go do jakiejś kuracji na porost mojej czupryny? Za 15 ml maceratu zapłacimy 5,95 zł. 


Kolejnym półproduktem jest żółta glinka. Glinek miałam już kilka, ale żółtego kurczaczka nigdy. W pielęgnacji ma za zadanie odtłuszczać, matowić skórę oraz oczyszczać z toksyn i wspomagać regenerację skóry. Saszetka o wadze 10 gram kosztuje 1,69 zł. Ostatnim nowiuśkim produktem otrzymanym bonusowo od ZSK jest hydrolat rumiankowy bułgarski. Wykazuje działanie antyseptyczne, więc na pewno zastosuję go bliżej października, kiedy cera bywa kapryśna. Butelka o pojemności 200 gram to koszt ok 12 zł.  

Rossmann

Czy pisałam kiedykolwiek, że lubię markę ISANA? Wiele produktów się u mnie sprawdziło, np. balsam z mocznikiem, kremowe mydła do rąk oraz odżywka do włosów. Chusteczki to taki nietypowy produkt, bo rzadziej przeze mnie używany niż cała reszta. W czasach, gdy malowałam się codziennie (a nie było to aż tak dawno temu) chusteczki przydawały się na siłowni i w podróży. Zastosowanie nie zmieniło się znacznie. Myślę nawet, że teraz będzie mi łatwiej je przetestować, bo będę znimi zmywała jedynie puder transparentny i sporadycznie tusz do rzęs. Nikt nie lubi się budzić z pandą pod oczami, ani też trzeć oczu tak mocno, że po akcji 'demakijaż' wyglądasz jak królik. 


Chusteczki oczyszczające ISANA YOUNG Kokos&Mango  dedykowane dla młodych kobiet o ciekawej egzotycznej nucie zapachowej - kokos i mango. Zdaje się, że to bądź podobne połączenie znaleźć można w żelu pod prysznic ISANA. Wożę go ze sobą na siłownię, a nie wiem jaki konkretnie ma zapach, o losie :) Chusteczki zapakowane w typowe dla produktu opakowanie o jednej gramaturze, Za chusteczkowe oczyszczanie w wersji 25 sztuk zapłacimy 6,99 zł. Jak na chusteczki to chyba sporo? Z drugiej jednak strony z reguły pakowane są po 10 sztuk, a tutaj jest ich 2,5 raza więcej. Nie jest to jednak majątek i nie zastanawiałam się jakoś specjalnie długo. Zobaczę czy się sprawdzą - jest lato i zbliżają się podróże bliskie i dalekie. 

Natura

Zupełnie przypadkiem weszłam w ostatnim tygodniu do Natury i cóż tam znalazłam? Maska Natur Vital dla wrażliwej skóry głowy za ok 15 zł. Czytywałam o niej na blogach i forach włosowych i wiem, że zdania są podzielone. Na jedne włosy działa, na inne nie, a na jeszcze inne może działać, ale tylko w duecie z olejowaniem lub trzymaniem jej na włosach kilka godzin. Maska ma wysoko aloes w składzie. Lubię takie produkty, gdzie naturalne ekstrakty znajdują się wysoko w składzie i rzeczywiście ich działanie jest widoczne na włosach. Jałowiec niekoniecznie zaskarbi sobie moją wdzięczność, ale jeśli ta maska zrobi to co ma robić i zrobi to dobrze,,,kto wie, być może zostanie moim ulubieńcem? :)



To już wszystkie nowości kosmetyczne, na jakie zdecydowałam się sama lub które będę spontanicznie testować w tym roku. To tylko kilka produktów, które przy odrobinie szczęścia zapewnią mi promienną cerę i bajeczne włosy przez cały letni sezon :)


Co nowego pojawiło się w waszych kosmetyczkach? Latem stawiacie na pielęgnację, czy może kolorówka rządzi? 



Pozdrawiam 
Paulina M

1 komentarz:

  1. Fajne nowości :) U mnie znalazło się parę nowych pomadek od Golden Rose. Staram się wykorzystywać kosmetyki które mam, a na zimę pouzupełniać zapasy :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.