Cieniowanie włosów w domu

26 stycznia
Stres, stos papierów i książek do ogarnięcia, gdzieś z tyłu głowy świadomość, że wszystko jest na już, na teraz i na wczoraj. W planach kilka rzeczy do realizacji w pierwszym półroczu, choć znając moje podejście do niektórych spraw, być może oddalę to w czasie. W takim oto kieracie, gdzie codziennie zaskakiwana jestem coraz śmielej upakowaną zadaniami rzeczywistością, znajduję czas na...obcięcie sobie włosów. Nic bowiem nie działa na mnie tak, jak zrobienie czegoś z włosami. I to całkiem za darmo!



Ostatnio, zupełnie nieoczekiwanie zresztą, przyjechało do mnie narzędzie do podstrzyżyn. Zamówione na magicznym Ali jeszcze we wrześniu, nie dojechało do mnie przed upływem okresu ochronnego. Straciłam nadzieję, a pieniądze odzyskałam. Żaden majątek, ale zawsze to moje dobro, więc niech do mnie wraca. Któregoś pięknego dnia przyjeżdża do mnie pakunek z poziomicą do włosów. Będziecie się śmiać, ale taki gadżet istnieje. Co więcej: działa! 

Pięknie wycieniowałam sobie włosy przy pomocy dużej poziomicy. W komplecie otrzymałam dwie sztuki: jedną dużą oraz mniejszą, polecaną do podcinania grzywki. Na zdjęciu widzicie większy model. Ci którzy mnie znają wiedza doskonale, że rzadko kiedy jestem zadowolona, gdy wyjdę od fryzjera. Zazwyczaj też to niezadowolenie jest wprost proporcjonalne do tego, ile zostawiłam na fotelu pieniędzy i jak bardzo moja wizja różni się od tego, co zrobił mi na głowie fryzjer. Obcinając sobie włosy samodzielnie pretensje i skargi mogę mieć jedynie do siebie. W taki oto sposób wróciłam do cieniowania włosów. Z natury gęste i grube, niepodatne na układanie nic a nic zyskały lekkość. Fruwają sobie wokół mojej twarzy frywolnie, a ja bezczelnie im na to pozwalam. Jeszcze tydzień temu wisiały smutno sprawiając, że wyglądałam smutno. Teraz od razu mi lepiej, lżej i jakoś tak...no nie wiem, młodziej? 

Technika obcinania włosów z użyciem tego typu sprzętu dla mnie samej jest banalnie prosta. Youtube pękał w szwach od filmików instruktażowych co do tego narzędzia - wystarczy wpisać "Creaclip" w wyszukiwarkę :) Swoje włosy ścinałam na sucho z użyciem maszynki do strzyżenia. Aby uzyskać cieniowanie włosów dokładnie je rozczesałam, wpięłam w poziomicę i przesuwałam ją do pożądanej przez siebie długości. Podcięłam maszynką tuż przy linii poziomicy. Żeby cieniowanie było mocniej zaakcentowane, wydzieliłam sobie mniejsze obszary włosów ( np. od linii żuchwy i kolejne od ucha) i podcinałam tak jak wcześniej całość. Wygląda to bajecznie, trochę jak ze starego horroru: 


Cała zabawa trwa kilkanaście minut i nagle okazuje się, że strzyżenie może być proste, przyjemne i niezwykle ekonomiczne. Oczywiście, nie posiadając dobrych nożyczek/ maszynki można wejść na fryzjerską minę i koniec końców wylądować na fotelu profesjonalisty. Ja jednak póki co nie planuję z takich usług korzystać. Bo i po cóż, skoro mam pięknie obcięte włosy i mogę to robić kiedy tylko chcę? ;)



A jak to jest z wami? Korzystacie z takich gadżetów? Podcinacie włosy w domu? Macie swojego ulubionego fryzjera/ stylistę? :)


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.