Drożdżowe bułeczki i rogaliki z dziką różą

Celebruję te liche ostatnimi czasy momenty, kiedy wpadam w szał gotowania i pieczenia. W takich właśnie chwilach powstają dania i słodkości, których nie przygotowuję codziennie. Choć to wielka szkoda, że ostatnio nie po drodze mi z kucharzeniem, chętnie podzielę się tym, co robię. Bułeczki drożdżowe wyszły smaczne, choć nie smakują tak jak te, które pamiętam ze swojego dzieciństwa. 

Dość często pojawiały się w weekend w moim domu, gdy byłam małą dziewczynką.
Pamiętam, że zdarzało mi się pomagać przy nakładaniu marmolady do bułeczek. A potem rzecz jasna bardzo chętnie je jadłam. Zazwyczaj były z cukrem pudrem, który niestety wyszedł aktualnie z mojej kuchni, tak jak zwykły biały cukier zresztą. Stąd tez pomysł na polewę z czekolady. Chciałam zaszaleć i zrobić temperowaną czekoladę, ale poległam na tym zadaniu. Temperowanie czekolady polega na podgrzaniu czekolady do granicy mniej więcej 44 stopni, po czym szybkim jej schłodzeniu do 27 stopni i ponownym podgrzaniu do maksymalnie 30 stopni. W efekcie czekolada jest gładka i nie topi się tak szybko.
Poniżej przepis na tytułowe słodkości, znaleziony w czeluściach internetu nieco zmieniony przeze mnie :)


Składniki na drożdżowe bułeczki i rogaliki

Ciasto:
20 g świeżych drożdży
70 g cukru trzcinowego
60 g masła lub oleju kokosowego
szczypta soli
250 ml ciepłego mleka
500 g mąki pszennej tortowej
1 jajko

Nadzienie:
marmolada z dziką różą

Polewa:
kilka kostek gorzkiej czekolady
1 łyżka syropu klonowego
3 łyżki mleka
1 łyżka cukru trzcinowego

Drożdże rozkruszyłam i wymieszałam z ciepłym mlekiem i łyżką cukru. Dodatkowo dorzuciłam 2-3 łyżki mąki. Wymieszałam, by nie było grudek, przykryłam bawełnianą ściereczką i odstawiłam na kwadrans w ciepłe miejsce. Tak przygotowany zaczyn do ciasta będzie sobie w ciepełku rósł, by zapewnić puchatość bułeczek. Do misy mojego robota kuchennego (który bardziej przypomina kombajn) wsypałam pozostałą część mąki i cukru trzcinowego. Podsypałam odrobiną soli i dodałam stopiony olej kokosowy. Taka ze mnie kucharka, że zapomniałam kupić masła...Zaczyn urósł, więc wrzuciłam go do reszty składników. Wbiłam jedno jajko i mieszałam z użyciem haka do mieszania 2-3 minuty na wolnych obrotach. Tak przygotowane ciasto jest bardzo gęste i zbite, dzięki czemu łatwiej przełożyć je na blat. Lekko oprószony mąką gwarantuje brak przylepionych drożdżowych niespodzianek po zakończonej zabawie z pieczeniem. Wyrabiałam krótko dłońmi, aż ciasto będzie miało fajną, przyzwoicie plastyczną strukturę. Uformowałam wałek, który dzieliłam nożem na mniej więcej równe części. Zależało mi, by bułeczki były podobnej wielkości. Formowałam kulkę, którą lekko rozpłaszczałam, przy okazji robiąc dołek. Łyżeczka marmolady z dziką różą to odpowiednia porcja do moich bułeczek. Ostatnie porcje ciasta rozwałkowałam i wycięłam trójkąty. W nich również znalazła się marmolada. 



Bułeczki i rogaliki odstawiam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 30 minut. Rozgrzewam piekarnik do temperatury 200 stopni. Bułeczki mają się piec 30 minut, ale warto do nich zaglądać. Moje przypiekły się nieco za mocno. W czasie pieczenia przygotowałam polewę. Kostki gorzkiej czekolady połamałam w rondelku, dolałam mleko, syrop klonowy i cukier. Podgrzałam stale mieszając, a potem ochłodziłam w misce w zimną wodą. Gdy czekolada była płynna polałam nią upieczone słodkości. Gdybym jeszcze ją podgrzała, bardzo możliwe, że wyszłaby idealna temperowana czekolada. Nie ma tego złego, bo nadal jest smaczna i dobrze się komponuje ze słodyczą dzikiej róży wewnątrz bułeczek. 

Gotowe bułeczki i rogaliki z polewą prezentują się tak jak na zdjęciu. Fotografia dokładnie oddaje poziom przypieczenia. Następnym razem zajrzę do nich po mniej więcej 20 minutach - być może uda się uniknąć spieczenia :)


A jak tam Wasze wypieki weekendowe? 


1 komentarz:

  1. Super, muszę wypróbować ten przepis - narobiłaś mi smaczka na słodkości. :)

    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie. :)

    Kalamira92 blog

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.