Dr Makeup od Ingrid - jestem lekiem na 'całe' zło

09 lutego
Podkład o którym dziś napiszę zapewne nie został jeszcze odkryty jako ten kultowy, typowy must have wśród kosmetykoholiczek. Choć ma pipetę i jest łatwy w aplikacji, nie jest to post o podkładzie Catrice. Niektóre z nas pewnie szafę Ingrid omijają szerokim łukiem nie łudząc się, że ta marka ma coś ciekawego do zaoferowania. A guzik, bo ma! Nie dość, że czytałam mnóstwo recenzji i zachwytów nad mniej skomplikowanymi podkładami tej marki, to jeszcze sama widzę pozytywy płynące z inwestowania w markę, której poświęcam dzisiejszy wpis.



Na podkład trafiłam przypadkiem podczas jesiennych zakupów w Hebe. Ciężki szklany słoik z matowym nadrukiem zwiastował coś nowego. Do tej pory nie sięgałam po produkty tej marki, mimo lektury kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu recenzji innego podkładu w tubce. Bardzo podoba mi się pipeta. Domyślam się, że aktualnie na tapecie jest podkład od Catrice, który zresztą też już wpadł w moje łapki, natomiast uśmiechnęłam się gdy o Catrice czytałam, patrząc na doktorka od Ingrid, który w pipetę wyposażony jest od dawna. Rozpiętość odcieni być może nie powala w palecie kolorów podkładów linii Dr Makeup, acz dla bladziocha, jakim jestem ja znalazł się najniższy numerek. O mojej twarzy mogę powiedzieć tyle, że mam cerę jasną, mieszaną ze skłonnością do pękających naczynek i pojawiających się zaczerwień. Podkłady, które wybieram nie muszą mieć maksymalnego krycia - zależy mi przede wszystkim na wyrównanym kolorycie, łagodzeniu ewentualnych niepożądanych rumieńców i niespodzianek, które pojawiają się np. po spożyciu choć jednego solonego chipsa lub krakersa. Jednego! Wiem, że teraz gdy to czytasz, szanowna koleżanko lub szanowny kolego, myślisz sobie, że przesadzam z tymi wykwitami skórnymi po fast-foodach, ale jest tak w istocie, że moje ciało mści się w tak chamski sposób na tym, że karmię je źle. Jeśli zatem twarz moja wygląda źle - wiedz, że jem źle. Wracając jednak do samego podkładu... 


Kryje dokładnie tak, jak lubię. Nie czuć go na twarzy, ładnie wyrównuje buzię, a przypudrowany (pudrem ryżowym) trzyma się do wieczora. Co prawda nie jest wieczny i mniej więcej w połowie dnia powinnam się ponownie przypudrować, ale zazwyczaj taki naturalny 'glow' zwyczajnie akceptuję i nie marnuję czasu na korekty. Aplikacja jest fenomenalnie prosta dzięki pipecie. Szklana buteleczka skrywa ogromne pokłady tego produktu i na ten moment - po używaniu go średnio 4-5 razy w tygodniu od października nie widzę, bym dotarła do połowy opakowania. Podkład nie wysusza, nie zbiera się jakoś szczególnie w zmarszczkach mimicznych, nie waży się na twarzy. Dodatkowym plusem jest cena - podkład z serii Dr Makeup od Ingrid kosztuje mniej więcej 20-25 zł, często też jego cena ulega obniżkom. Szafę Ingrid znajdziemy przede wszystkim w Hebe, ale również widziałam produkty tej marki w drogerii Jasmin. To taki naprawdę dobry podkład za relatywnie niewielkie pieniądze. Dla mnie to coś, co mnie pozytywnie zaskoczyło i co stosuję chętnie. Jest teraz taki czas, od mniej więcej roku tak mam, że ciężkie podkłady zostawiam sobie na większe wyjścia, a do codziennego makijażu wybieram lżejsze propozycje. Ten podkład to właśnie taki lekki i przyjemny w użyciu kosmetyk, w którego jestem bardzo zadowolona :)


Po całym dniu, mniej więcej po 14-stu godzinach od aplikacji, buzia z podkładem od Ingrid prezentowała się tak jak na powyższym zdjęciu. Oświetlenie stanowiła lampa pierścieniowa o mocy 65W, a samo zdjęcie nie było obrabiane, nie ma tutaj żadnego filtra. Tylko podkład i moja zmęczona tamtym dniem buzia :)

Przy okazji zimowej wizyty w Hebe, w szafie Ingrid wypatrzyłam w jakiejś promocji zieloną bazę pod makijaż. Używałam jej już kilka razy i póki co staram się wyłapać, czy moja skóra zachowuje się odmiennie zależnie od nałożenia uprzednio zielonego cacuszka lub malowania się tak jak zawsze, czyli bez specjalnego produktu pod codzienny make-up. Czas pokaże, czy z zielonym mi do twarzy :)

Czy wy też macie jakieś doświadczenia z podkładami innych marek, nieco tańszych, a jednocześnie doskonałych kosmetyków? :)


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.