Trening i odżywianie #11

Żarty się skończyły. Żoną będę, a jako żona wyglądać muszę znamienicie. 
Wiosna zbliża się nieubłaganie i wolałabym przywitać nową porę roku lżejsza o zimową oponkę. Tak totalnie na serio nie czuję się w swojej skórze źle i nie sądzę, bym musiała chudnąć. Niemniej jednak bycie w formie daje dodatkowe bonusy w postaci ładniejszego odbicia w lustrze, smuklejszej talii i większej masy mięśniowej.




Trening

Przez ostatnie miesiące nie robiłam nic szczególnego. Rzecz w tym, że robiłam mniej niż mnie na to stać. Ćwiczyłam rzadziej i z mniejszym zaangażowaniem. Chorowałam i nie miałam na nic siły. Mówiłam już, że nie cierpię chorować? W lutym jednak treningi były, są i będą. Postawiłam głównie na pracę z wolnymi ciężarami. Wróciłam do przysiadów w różnych wariacjach z kettlami, hantlami oraz sztangą. Do tego dorzucam sobie ćwiczenia na górne partie w tak zwanym międzyczasie robienia pośladków i ud. Dodatkowo większy nacisk postawiłam na wznosy nóg w zwisie i na typowe ćwiczonka na brzuch z leżenia na macie. Do końca miesiąca pozostanę przy tym układzie. Bardzo podobają mi się weekendy w mojej siłowni Cityfit - jest bardzo mało ludzi i większość ciężarów jest dostępna - mogę sobie ułożyć trening dokładnie tak jak chcę. 


Odżywianie

Początek lutego to szaleństwo kulinarne. Moje okrągłe urodziny zaowocowały rozluźnieniem w przygotowywaniu sobie własnych posiłków. Do łask wróciło białko - tym razem o smaku wanilii. Mieszamy je zazwyczaj z mlekiem i mrożonymi owocami. Powstaje przy tym sycący koktajl bogaty w proteiny. Śniadania to lawirowanie między jajkiem na miękko, a plackami białkowymi z bananem (przepis jest na blogu), tudzież sycącymi kanapkami lub zupą. Wszystko, byleby dobrze zacząć dzień. Nieco martwi mnie zejście z 5-6 posiłków do 3, maksymalnie 4 na dobę. Zdecydowanie wolałabym powrócić do schematu 6 małych posiłków w ciągu dnia. Jest to łatwiejsze i lżejsze szczególnie w dni treningowe.

Ponadto wkradło się ostatnio korzystanie z gotowych posiłków. I mimo że są przygotowywane codziennie, to jednak NIE jest to takie samo jedzenie, jak to, które przyrządzę osobiście lub w asyście szanownego towarzysza życia. Tutaj większych zmian nie planuję - niechże zostanie tak jak jest. Korzystamy z dobrodziejstw osiedlowych sklepów, gdzie znajdujemy dobrej jakości jajka i jagły z miodem i żurawiną ;)



Następny raport mniej więcej za tydzień :) Mam nadzieję, że Wam idzie nieco lepiej niż mnie ;)


2 komentarze:

Obsługiwane przez usługę Blogger.