Trening i odżywianie #14 czyli ja, laktoza i pszenica

Dawno nie było wpisu o urokach, blaskach i cieniach żywienia i ćwiczeń. W dzisiejszym wpisie poza oczywistym biadoleniem, że nie wszystko poszło po mojej myśli, poszłam nawet o krok dalej. Dokonałam pomiarów. Tadam. Zapraszam na obnażenie w centrymetrach.


Tak się składa, że tabelę do pomiarów moich kształtów mam od kilku lat. Kiedyś sukcesywnie, raz w tygodniu, w zbliżonych warunkach klimatu i pory dnia, dokonywałam sumiennie pomiarów swych obwodów. Z czasem jednak odeszłam od tego procesu, zajarana spadającą lekko wagą i ładniejszą proporcją ciała. Wszystko co piękne (czasem tez szczupłe) kiedyś się kończy. Być może poza mną i kilkoma innymi osobami nikt nie zauważył różnicy. Obwody nie kłamią. Sukienka z zeszłego roku, w której nie mogłam dopiąć suwaka tydzień temu też daje do zrozumienia. Gdzieś w pędzie codziennego życia, kiedyś upakowanego siłownią, nieodpowiednie odżywianie i brak ruchu odbiły się tłustym beknięciem. Sama sobie jestem winna. Ja, laktoza i pszenica.



Trening

W tygodniu nie cuduję na siłowni. Wchodzę, robię co mam robić, biorę prysznic i wychodzę. Btw. ostatnio na mojej cudownej siłowni, czyli CityFit pojawiła się przy prysznicach naklejka o korzystaniu z klapek. Z jednej strony to miły akcent, z drugiej jednak to straszne, że ludziom należy przypominać o higienie.

Zanim jednak pod ten prysznic wparuję - ćwiczę. A co takiego robię?

Na pierwszy ogień idzie wioślarz - zazwyczaj jest to 500 metrów, czasem aczkolwiek rzadko, dobijam do kilometra. Zmodyfikowałam moje ulubione wznosy nóg na maszynie. W każdej serii wykonuję 5 powtórzeń w zwisie i kolejne 10 w podporze. Nie dość, że dorzucam 15 powtórzeń extra, to jeszcze są to powtórzenia w zwisie, po których naprawdę czuję, że mięśnie brzucha pracowały. Niczym nowym nie jest orbitrek, ale muszę przyznać, że zaczęłam doceniać tą maszynę. Z nowości dorzuciłam sobie ściąganie linek z wyciągu górnego i myślę, że to ćwiczenie pozostanie ze mna na dłużej. Ładnie męczy mnie wyciskanie sztangi sprzed głowy - najczęściej sztanga waży 12,5kg. Generalnie jeśli już mam sztangę to staram się zrobić z nią jak najwięcej ćwiczeń. Tak samo z kettlem i hantlami. Wiadomo, że nie robię wszystkich ćwiczeń każdorazowo, bo nie wyszłabym stamtąd nawet po 2 godzinach. Wszystko jest zależne od możliwości, pory dnia, chęci, ilości osób zajmujących sprzęt, ilości czasu na ćwiczenia, a także posiłku przed treningiem. Wszystko bowiem kręci się wokół żarcia. 


Odżywianie

Samodzielne przygotowywanie posiłków, czyli meal prep na stałe zagościł w mojej kuchni. Wiem też, że sprawcą zamieszania z rosnącymi obwodami częściowo jest laktoza i pszenica. Jedno i drugie lubię. Jedno i drugie mi szkodzi. Zasada jest prosta: albo żarcie wygra ze mną, albo ja wygram z nim. Wybieram to drugie. Podjęłam próbę wypicia kawy z mlekiem sojowym - nie była to ekscytująca chwila. Jogust kozi, choć ma laktozę, jest zdecydowanie najgorszą rzeczą, jaką miałam w ustach. Gdyby ktoś postawił mi kozi jogurt i wątróbkę do spożycia - obawiam się, że mogłabym skusić się na to drugie.
Jem więcej warzyw. Może nie jest to jarmuż i soczewica, a cukinia i bakłażan, ziemniaki, ogórki i marchew, ale...Warzywo to warzywo, prawda? Zrobiłam przedwczoraj cały garnek rosołu - prawdziwej królowej zup. Na ćwiartce kurczaka, włoszczyźnie i niezbędnych przyprawach. To wszystko na przefiltrowanej wodzie. Tak, zgadza się, napełniałam dzbanek filtracyjny jakieś 5 razy. I wiecie co powiem? Opłaca się robić zupę na przefiltrowanej wodzie. Rosół jest klarowny, wygląda niemalże jak z reklamy. Zdrowy i pyszny.

Obwody

A na koniec posta najmniej przyjemna część, czyli obnażanie się z tym, ile ważę i mierzę. Od ostatnich pomiarów minęło więcej niż 12 miesięcy. Dużo też było przerw z ćwiczeniami, choróbska różnej maści. No i lenistwo, nie zapominajmy o tym. 
Podsumowanie pomiarów jest takie, że zalałam się tłuszczem w centralnej części swojego ciała. Widać to w wymiarach, ale widzę to też na żywo. Laktoza i pszenica jeszcze pogarszają sytuację. Z ciekawości zmierzyłam się w talii kilkakrotnie o poranku przed śniadaniem, a następnie po śniadaniu gdzie była laktoza lub pszenica albo jedno i drugie oraz wtedy gdy ich zabrakło. Już po kwadrancie obwód talii powiększył się o 2-3 cm. No nie jest to normalne. Jak to wszystko wygląda widać poniżej. 

Zdecydowanie jest się czym zająć :) Tak sobie wyszłam kiedyś z założenia, że wolę obnażyć się cyferkami na wadze i miarce, niż robić zdjęcia postępów, których aktualnie nie ma. Postępów, a zdjęć to swoją drogą. 

A na koniec anegdotka spod prysznica. Siłownianego prysznica, rzecz jasna. Godzina 11 z minutami, a ja już po trenignu. Wszak dzień wolny, świąteczny - żal nie celebrować go odziana w purpurę na buzi i pot na plecach. Poćwiczone, wymęczone dziewczę idzie pod prysznic. Już mam pstryknąć prysznic, niech woda się leje, a ja odświeżę, gdy nagle zza ściany dobiega mnie dźwięk...wysyłania wiadomości przez Messengera. Ten charakterystyczny tam tam tam, typowy dla wiadomości. W kabinie prysznicowej. Bo przecież nie można się umyć bez telefonu w ręku? Ludzie nie przestaną mnie zadziwiać. 


4 komentarze:

  1. I tak trzymaj. Ja osobiście staram się ćwiczyć w domu, ponieważ nie mam czasu na bieganie na siłownię ;) Staram się ćwiczyć regularnie, bo tylko wtedy widać efekty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dieta jest jednym z najważniejszych czynników w trakcie treningów i chęci zgubienia kilogramów. Ja kilka dni temu odwiedziłam salę, w której były gruszki treningowe i bardzo spodobał mi się taki trening.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak, dieta bez ćwiczeń nie przyniesie pożądanych efektów. Dlatego też stworzyłam z pomocą męża siłownię w domu, gdyż nie lubię ćwiczyć w klubach fitness i efekty są, z dnia na dzień co raz lepsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie, że łączysz dietę z treningiem to najlepsze rozwiązanie w drodze po piękną sylwetkę i zdrowie. Aktywność fizyczna jest bardzo ważna dla naszego ciała, naszego serca, jego wydolności i naszego umysłu również. Dieta to 60% sukcesu, a aktywność fizyczna 40%. Warto połączyć te dwa składniki to uzyskania najlepszego efektu. Zawsze możemy poszukać indywidualnego planu żywieniowego wraz treningiem, dzięki czemu będziemy wiedzieć co robić i jak jeść.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.