Ulubieńcy sierpnia

13 września
Ostatni letni miesiąc za nami. Ah, jak ten czas szybko płynie. Powoli trzeba się przestawić na pielęgnację typowo jesienną. Słów kilka poświęcę jednak kosmetykom, które umiliły mi sierpień.



O moją pielęgnację w sierpniu, ale nie tylko w sierpniu, zadbał delikatny krem półtłusty marki Celia. Bardzo lubię krem z nagietkiem i kolagenem. Mimo że dedykowany jest dla cery normalnej i suchej, sprawdza się doskonale na mojej wrażliwej i kapryśnej mieszanej buzi. Krem ma w składzie parafinę, ale nie zapycha. Kupiłam go po raz kolejny i nadal tak świetnie działa. Koi podrażnienia, szybko się wchłania. Idealny pod makijaż. Hicior za grosze. 


Postawiłam sobie za cel przywrócić moim dłoniom bardziej kobiecy wygląd. Od zawsze mam problem z tym, by paznokcie urosły mi do jakiejś sensownej długości. Kilka lat temu bardzo dobrze reagowałam na odżywki Eveline. Tym razem też się nie zawiodłam. Stosowana przez 2 tygodnie odżywka Total Action 8 w 1 Eveline pozwoliła mi wrócić do mocnej czerwieni na pazurach. Nareszcie są długie i mocne. Zdaję sobie rzecz jasna sprawę, że po odstawieniu odżywki pazury się osłabią. Tak było poprzednim razem i nie spodziewam się, by w przyszłości miało być inaczej. Stosuję tak jak wcześniej olejki, które wcieram w paznokcie na noc w dni, kiedy nie stosuję odżywki. 

Lato się niby skończyło, a ja używałam i robię to nadal - nawilżający olejek do ciała po opalaniu od Kolastyny. Po pierwsze: ładnie pachnie. Zapewne to efekt fajnego składu olejków: makadamia, kokos, sezam, jojoba oraz olejowi z nasion bawełny. Po drugie: jego sucha formuła nie zostawia tłustego filtru na skórze i z powodzeniem mogę go stosować rano i wieczorem. Po trzecie: na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy się opalałam i jak często stosowałam ten produkt, gdy rzeczywiście odsłaniałam ciało. Zależało mi na tym, by produkty zużywać do końca, a ten gagatek jest doskonałym na to przykładem. Nie muszę inwestować dodatkowo w balsam do ciała. 


Dwaj ostatni ulubieńcy minionego miesiąca to produkty do pielęgnacji włosów marki Aussie. Odżywka Aussie Colour Mate to produkt do włosów farbowanych i niesfornych. Ekstrakt z dzikich australijskich brzoskwiń ma ujarzmić czuprynę. Odżywka spełnia swoją rolę - włosy po zastosowaniu dużo łatwiej się rozczesują - szczotka Tangle Teezer sunie po pasmach włosów jak po tafli lodu. Odżywiająca mgiełka do przesuszonych włosów z olejkiem z australijskich orzechów makadamia to mój drugi włosowy ulubieniec sierpnia. Delikatny zapach i brak obciążenia przy jednoczesnym wyraźnym nawilżeniu włosów to efekty, jakie uzyskałam podczas jej stosowania. Zdaje się, że zużyłam 1/3 opakowania, więc w jesień wkroczę zaopatrzona w mgiełkę ochronną. 


To już wszystkie moje kosmetyczne miziadła minionego miesiąca. Niezależnie od tego, czy mam środek lata, czy srogą zimę, lubię kompleksowo zadbać o to, by moja skóra i włosy były nawilżone i ukojone. 

Trzeba przygotować się na zimne dni. Macie jakieś sprawdzone sposoby na pielęgnację skóry jesienią?



Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.