Ulubieńcy sierpnia
Ostatni letni miesiąc za nami. Ah, jak ten czas szybko płynie. Powoli trzeba się przestawić na pielęgnację typowo jesienną. Słów kilka poświęcę jednak kosmetykom, które umiliły mi sierpień.
O moją pielęgnację w sierpniu, ale nie tylko w sierpniu, zadbał delikatny krem półtłusty marki Celia. Bardzo lubię krem z nagietkiem i kolagenem. Mimo że dedykowany jest dla cery normalnej i suchej, sprawdza się doskonale na mojej wrażliwej i kapryśnej mieszanej buzi. Krem ma w składzie parafinę, ale nie zapycha. Kupiłam go po raz kolejny i nadal tak świetnie działa. Koi podrażnienia, szybko się wchłania. Idealny pod makijaż. Hicior za grosze.
Postawiłam sobie za cel przywrócić moim dłoniom bardziej kobiecy wygląd. Od zawsze mam problem z tym, by paznokcie urosły mi do jakiejś sensownej długości. Kilka lat temu bardzo dobrze reagowałam na odżywki Eveline. Tym razem też się nie zawiodłam. Stosowana przez 2 tygodnie odżywka Total Action 8 w 1 Eveline pozwoliła mi wrócić do mocnej czerwieni na pazurach. Nareszcie są długie i mocne. Zdaję sobie rzecz jasna sprawę, że po odstawieniu odżywki pazury się osłabią. Tak było poprzednim razem i nie spodziewam się, by w przyszłości miało być inaczej. Stosuję tak jak wcześniej olejki, które wcieram w paznokcie na noc w dni, kiedy nie stosuję odżywki.
Lato się niby skończyło, a ja używałam i robię to nadal - nawilżający olejek do ciała po opalaniu od Kolastyny. Po pierwsze: ładnie pachnie. Zapewne to efekt fajnego składu olejków: makadamia, kokos, sezam, jojoba oraz olejowi z nasion bawełny. Po drugie: jego sucha formuła nie zostawia tłustego filtru na skórze i z powodzeniem mogę go stosować rano i wieczorem. Po trzecie: na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy się opalałam i jak często stosowałam ten produkt, gdy rzeczywiście odsłaniałam ciało. Zależało mi na tym, by produkty zużywać do końca, a ten gagatek jest doskonałym na to przykładem. Nie muszę inwestować dodatkowo w balsam do ciała.
Dwaj ostatni ulubieńcy minionego miesiąca to produkty do pielęgnacji włosów marki Aussie. Odżywka Aussie Colour Mate to produkt do włosów farbowanych i niesfornych. Ekstrakt z dzikich australijskich brzoskwiń ma ujarzmić czuprynę. Odżywka spełnia swoją rolę - włosy po zastosowaniu dużo łatwiej się rozczesują - szczotka Tangle Teezer sunie po pasmach włosów jak po tafli lodu. Odżywiająca mgiełka do przesuszonych włosów z olejkiem z australijskich orzechów makadamia to mój drugi włosowy ulubieniec sierpnia. Delikatny zapach i brak obciążenia przy jednoczesnym wyraźnym nawilżeniu włosów to efekty, jakie uzyskałam podczas jej stosowania. Zdaje się, że zużyłam 1/3 opakowania, więc w jesień wkroczę zaopatrzona w mgiełkę ochronną.
To już wszystkie moje kosmetyczne miziadła minionego miesiąca. Niezależnie od tego, czy mam środek lata, czy srogą zimę, lubię kompleksowo zadbać o to, by moja skóra i włosy były nawilżone i ukojone.
Trzeba przygotować się na zimne dni. Macie jakieś sprawdzone sposoby na pielęgnację skóry jesienią?
Brak komentarzy: