Aktualna pielęgnacja włosów + postanowienie na listopad
Rozpacz nad kondycją mojej skóry głowy sięgnęła zenitu. Nie wiedziałam już, czy szkodzą mi kosmetyki do mycia włosów, ogólny spadek odporności, czy może żywienie. Jedno było pewne: nie taka była moja uroda. Zdecydowanie w ciągu ostatnich miesięcy coś niedobrego zadziało się z moją czupryną.
Pamiętam swoje włosy z czasów częstego farbowania i odnoszę niekiedy wrażenie, że wtedy nie narzekałam na kondycję włosów i skóry głowy tak bardzo, jak to się dzieje teraz. Może to też jest efekt tego, że jestem świadoma, jakie moje włosy mogą być, a jakie są aktualnie. Moja pielęgnacja włosów nie jest może jakaś szczególnie wysublimowana, ale chętnie się nią podzielę :) Być może któraś z Was również ma problem z wrażliwym, podrażnionym skalpem? Jak sobie z tym radzicie?
Mycie
Na pierwszy ogień idzie włosów mycie. Aktualnie stosuję naprzemiennie kilka produktów. Kupiłam Zoxin-Med do zwalczania łupieżu. Niestety opadły mi już witki co do podrażnienia skóry głowy i wydaje mi się, że łupież jest częściowo za to odpowiedzialny. Jestem mile zaskoczona na ten moment działaniem tego szamponu: ładnie oczyszcza włosy, ale nie sprawia, że są tępe ani szorstkie. Są milutkie w dotyku i tak jakby trochę nawilżone. Błyszczą się, co uważam za rzadki widok w przypadku mycia włosów wieczorem. Zazwyczaj gdy decydowałam się umyć włosy wieczorem, następnego dnia czekało mnie zwalczanie siana na włosach. Rzadko zdarza się, by po samym szamponie moje włosy były w takiej kondycji, a tutaj proszę - taka niespodzianka.
Do mycia włosów stosuję również szampon żurawinowy z Barwy. Jego zadaniem jest oczyścić skórę głowy. Skład ma przeciętny, ale jako oczyszczacz sprawdza się bardzo dobrze. Oczywiście zdjęć nie zrobiłam po zakupie, a teraz mam mniej niż 1/3 i wstyd taką butelczynę pokazywać. Mam również mydło białe od Babci Agafii, które stosuję już teraz średnio raz w tygodniu. Chcę przy tym sprawdzić, czy aby przypadkiem przesuszenie skóry głowy nie wzięło się od intensywnego używania mydeł wszelakich. Może przecież być tak, że mimo fajnego działania skóra się wreszcie zbuntuje i da mi popalić. Wiem, że szampon od Aussie zrobił mi masakrę na włosach ledwie po kilku aplikacjach. Stosuję go do mycia - ale pędzli do makijażu. W zanadrzu mam jeszcze do używania: tradycyjny syberyjski szampon do włosów nr 1 na cedrowym propolisie oraz szampon- nalewkę do włosów czarna bania Agafii. Oba produkty czekają w kolejce do stosowania.
Do mycia włosów stosuję również szampon żurawinowy z Barwy. Jego zadaniem jest oczyścić skórę głowy. Skład ma przeciętny, ale jako oczyszczacz sprawdza się bardzo dobrze. Oczywiście zdjęć nie zrobiłam po zakupie, a teraz mam mniej niż 1/3 i wstyd taką butelczynę pokazywać. Mam również mydło białe od Babci Agafii, które stosuję już teraz średnio raz w tygodniu. Chcę przy tym sprawdzić, czy aby przypadkiem przesuszenie skóry głowy nie wzięło się od intensywnego używania mydeł wszelakich. Może przecież być tak, że mimo fajnego działania skóra się wreszcie zbuntuje i da mi popalić. Wiem, że szampon od Aussie zrobił mi masakrę na włosach ledwie po kilku aplikacjach. Stosuję go do mycia - ale pędzli do makijażu. W zanadrzu mam jeszcze do używania: tradycyjny syberyjski szampon do włosów nr 1 na cedrowym propolisie oraz szampon- nalewkę do włosów czarna bania Agafii. Oba produkty czekają w kolejce do stosowania.
Odżywianie
Odżywki i maski do włosów stanowią ubogą kolekcję wśród moich produktów do włosów. Stosuję maskę nabłyszczającą do włosów z Organic shop oraz odżywkę Amber&Oil+Anti-Breakage z ekstraktem z bursztynu, olejkiem i esencją perły. Oba kosmetyki czekały od sierpnia na regularne zużycie. Nadszedł ten moment i mogę przy okazji podzielić się opinią co do tych produktów. Maska w moim odczuciu jest ok. Na pewno sprawdzi się na włosach przesuszonych. Bardzo nawilża, niestety w moim mniemaniu nie nabłyszcza kosmyków. Jest dla mnie doskonała, ale tylko jako produkt zabezpieczający włosy w dni, kiedy jestem na basenie. Nawilża na tyle mocno, że aż niekomfortowo jest mi z włosami, które myte wieczorem o poranku nadal nie są do końca suche. Wiem, być może dla kogoś takie ekstra nawilżenie jest fajne - mnie natomiast sprawia to kłopot. Tak samo kłopotliwe było suszenie włosów suszarką po aplikacji tejże maski. Znakiem tego - działa. Tylko mnie ten efekt nie zadowala. Zadowala mnie za to efekt, jaki daje odżywka od Schwarzkopf. Włosy są mięciutkie, nie obciążone, błyszczące i ładnie pachną.Zabiegi dodatkowe
W pielęgnacji włosów stosuję ponadto: peelingi, olejki i spraye ułatwiające rozczesywanie włosów. Peeling staram się, choć przyznam że nie zawsze mi to wychodzi, stosować raz w tygodniu. Do tego celu używam peelingu ze skały wulkanicznej dodanego do glinki. Wystarczy glinkę połączyć z wodą, dosypać skałę wulkaniczną (lub korund- też super działa!) i aplikować na skórę głowy. Zmyć po 10-15 minutach, umyć normalnie włosy i zastosować odżywkę do włosów. Moje włosy z glinką się nie lubią, ale skóra głowy już tak. Cierpię zatem na chwilowy przesusz włosów na długości, bezpośrednio po aplikacji peelingu. Jestem jednak w stanie poświęcić się za ukojenie i oczyszczenie skóry głowy. Dla mnie ta sytuacja z masakrycznym stanem skóry głowy jest totalnie abstrakcyjna, bo moje włosy tak ogólnie wyglądają dobrze. Tyle, że jak wiem jak jest naprawdę i jak one mogą wyglądać - co zresztą podkreślałam wcześniej.
Po myciu i masce lub odżywce zawsze, ale to zawsze stosuję dwa z trzech produktów: olejek do włosów Isana, żel aloesowy Holika i spray do włosów Aussie.
Posiadam dwa kompletnie nieużywane przeze mnie produkty: piankę oraz suche szampony do włosów. Ten pierwszy produkt kupiłam kiedyś z myślą o termolokach i podniesieniu ich trwałości. Ten drugi zaś na wypadek braku możliwości umycia włosów. Okazało się jednak, że o ile pianka nie robi mi krzywdy, o tyle suchy szampon nie spełnia kompletnie swojej roli.
Mam takie swoje postanowienie na listopad, by zmniejszyć ilość kosmetyków. Mam ograniczone miejsce w łazience, którego i tak nadużywam. nagle okazuje się, że mam 5 szamponów, kilka glinek, stos maseczek, etc. No nie sposób tego zużyć ot tak. A promocje kuszą. Nowości chciałoby się wypróbować. Ostatnio weszłam do drogerii i wyszłam bardzo szybko nie kupując totalnie nic. Postanowiłam sobie, że listopad będzie miesiącem bez zakupów kosmetycznych. Czas wreszcie zużyć niektóre produkty, ruszyć zapasy, by móc je dla Was zrecenzować!
Brak komentarzy: