Miesiąc z marką Cien: Czy tanie kosmetyki wyjdą z cienia drogeryjnych perełek?
W ostatnim miesiącu roku postanowiłam spróbować czegoś nowego. Wydać na kosmetyki mniej niż zazwyczaj. Postanowiłam dać szansę kosmetykom z Lidla. Z Lidlem jestem za pan brat - mam do niego zaledwie kilka kroków. Do tej pory jednak niezbyt chętnie sięgałam po asortyment kosmetyczny dostępny w tym miejscu lub ograniczałam się jedynie do żeli pod prysznic. Mam za sobą epizod z płynem do demakijażu, który niestety go nie zmywał - w zasadzie nie zmywał nic, poza rozmazywaniem mojej radosnej twórczości tworzonej każdego ranka.
Dziś zapraszam na krótkie podsumowanie trzech produktów marki Cien, które towarzyszyły mi w grudniu.
O piękne włosy dbałam z odżywką odbudowującą z keratyną. Produkt zamknięty w typowym dla odżywek opakowaniu, z którego z łatwością wyciśniemy wszystkie resztki produktu : nie lubię wyrzucać kosmetyków zużytych w 90% i jeśli to robię - zawsze z ciężkim serduchem. Odżywka zawiera glicerynę, pantenol, olej słonecznikowy i silikon. Idealnie sprawdziła się do zabiegu laminowania włosów. Skład znajdziecie na zdjęciu poniżej.
Tuba 250 ml to koszt ok 3,99-5,99 zł. Za takie pieniądze uważam, że kosmetyk jest świetny i wart polecenia. W okresie jesienno-zimowym, kiedy moje włosy są najbardziej wymagające, sprawdziła się doskonale. Odżywka nie obciążyła włosów, z łatwością po jej aplikacji włosy się rozczesują. Są miłe w dotyku i wyraźnie dopieszczone. Jak na moje potrzeby włosowe odżywka sprawdziła się naprawdę bardzo dobrze.
O czystą skórę nie musiałam się martwić za sprawą delikatnego żelu do mycia twarzy. Produkt kosztuje ok. 5 zł, natomiast często są na niego promocje i można go dostać za 3,49 zł. Tuba klasycznie z plastiku o pojemności 150 ml. Żel jest gęsty i bardzo wydajny - stosujemy go od listopada i dopiero teraz produkt powoli się kończy. Jestem zaskoczona jego działaniem.
Rzeczywiście oczyszcza, choć może powinnam była napisać, że skóra jest po nim "oczyczona" co zresztą zobaczycie na produkcie - taki tam produkcyjny babol słowny. Tak czy inaczej ja- przyzwyczajona do mydła z Barwy Siarkowej - niechętnie zmieniam produkty myjące do twarzy. Nie mam generalnie problemów z cerą, co bardzo mnie cieszy. Niemniej jednak oczyszczona skóra to podstawa pielęgnacji i do tej pory poza Barwą niewiele było żeli do mycia twarzy, które spełniałyby moje oczekiwania. A tu proszę, taka niespodzianka i to w bardzo rozsądnej cenie. Skład żelu dość typowy dla takiej półki cenowej.
Pielęgnacją ciała zajął się kremowy żel pod prysznic, który z grudniowego tercetu sprawdził się najgorzej. Nie zdążyłam zrobić zdjęć opakowaniu, bo tak szybko się skończył. Kremowy żel pod prysznic Cien kosztuje ok 3-4 zł i jeśli chcemy mieć produkt na około 2 tygodnie - to jest to cena dobra. Zazwyczaj jednak nieco więcej czasu zajmuje mi średnie zużycie produktu pod prysznic i mocno się zaskoczyłam, gdy zobaczyłam w nim denko. Produkt nie powodował podrażnień, ładnie pachniał. Miał dość lejącą konsystencję i właśnie to powodowało, że nie był wydajny - za to wielki jego minus.
Takie testy produktów pokazują, że dbanie o siebie nie musi się wiązać z wydawaniem na podstawowe produkty wielkich pieniędzy. Jeśli jest tanio i dobrze to wszystko, czego nie wydamy na kosmetyki możemy wydać na inne przyjemności :) A to jest to, co tygryski lubią najbardziej :)
Jak to u Was wygląda? Zaglądacie czasem do sekcji pielęgnacyjnej robionej dla marek własnych marketów, czy omijacie te miejsca i produkty szerokim łukiem? Może znacie fajne produkty z takich miejsc? Podzielcie się informacją, chętnie przetestuję coś nowego :)
Brak komentarzy: