Wilno w listopadzie, czyli citybreak na jesień

02 grudnia
Czasem warto odetchnąć i zrobić coś tylko dla siebie.
Czy Wy też macie tak jak ja? W wolny dzień po wstaniu z łóżka i zrobieniu sobie kawy rzucacie się w wir robienia prania, zmywania naczyń i ogarniania wszystkiego, co nie zostało jeszcze zrobione?

Potem opamiętujecie się i myślicie, by rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać daleko?
Mam tak samo!

Albo gdy wiele spraw wyskakuje w tym samym momencie i gdy ogarniesz wszystko dochodzisz do wniosku, że jesteś zmęczonym człowiekiem i albo życie wykończy Ciebie, albo Ty wykończysz życie?
Mam tak samo!

Z tejże okazji wzięłam sobie tydzień wolnego i na szybko zaplanowaliśmy wypad do Wilna.
Polecam korzystać z fajnych okazji cenowych tanich linii lotniczych, bo może się okazać, że przelot ze stolicy do Wilna może kosztować mniej niż 40 zł. Nam niestety nie udało się skorzystać z najniższej ceny, ale przelot tam zamknęliśmy w cenie 59 zł/ osoba. Lot powrotny okazał się być wyższą inwestycją, toteż skorzystaliśmy ze sprawdzonego transportu - Polski Bus oferuje bilety z Wilna do Warszawy w cenie 49 zł/ osoba za pośrednictwem przewoźnika Eurolines. Koszty podróży zamknęliśmy w kwocie ok. 220 zł, czyli 110 zł za ludzika.


Sama podróż samolotem była przyjemna - zarówno start, jak i lądowanie bez turbulencji i gwałtownego opadania na ląd. Z podróży autokarem zaś wyniosłam kilka ważnych nauk. Pierwsza z nich to taka, że zawsze znajdzie się 3 Rosjan, którzy usiądą za Wami w autokarze, będą pić wódkę, zagryzać ją kiełbasą i zapijać sokiem z ogórków.


Wybraliśmy hotel Old Town Trio usytuowany w pobliżu starówki. Opcja ze śniadaniami to dla nas must have! Rzeczone śniadania były bardzo smaczne, z ogromnym wyborem produktów. Od owsianki, przez jajecznicę i parówki, do wędlin i serów, słodkich przekąsek i dodatków - warzyw na ciepło i sałatek. Do tego pyszna kawa z ekspresu, która stawiała na nogi. Hotel czysty, niewielki, pokoje z grubymi ścianami - nie słyszeliśmy innych mieszkańców.


Wilno wydało nam się spokojnym miastem, z bardzo niespokojnymi kierowcami i ludźmi. Wąskie uliczki i wąskie chodniki nie sprzyjały spacerom, których odbyliśmy sporo - wszak ponad 24 tys. kroków dziennie to doskonała miara tego, że nie korzystaliśmy z transportu publicznego. Sezon turystyczny chyba już się dla Wilna skończył - nie widzieliśmy zbyt wielu turystów, którzy tak jak my - poszukiwali wyjątkowych miejsc w tym mieście. To miasto ma swoją specyfikę. Bardzo stare budynki, obok których wkomponowano nowoczesne kompleksy butików, min. Armaniego, Burberry. Ma to swój urok.

biżuteria z bursztynu

W Wilnie znajdziemy też mnóstwo kościołów, budowanych w różnych stylach architektury. Warto zajrzeć również do Republiki Zarzecza, czyli Uzupis. Ta część Wilna ma swoją własną konstytucję i zdecydowanie jest to spokojniejsza okolica w mieście. Miasto do zwiedzania na pewno się sprawdzi, choć wydaje mi się, że spokojnie w jeden dzień można przejść w jeden dzień. Odpuściliśmy sobie cmentarz na Rossie - nie jestem fanką nekropolii jako takich.


Wilno jest zimne! Temperatura na miejscu była niższa o około 10 stopni w stosunku do naszego stałego miejsca zamieszkania. Mimo zabrania ciepłych rzeczy i tak nosy marzły, a ciało się hartowało w niższej temperaturze oscylującej koło zera. De facto teraz mamy taką aurę na miejscu, ale to nie to samo, gdy poruszasz się pieszo :)

Kto jest urodzonym piwoszem koniecznie powinien zajrzeć do Alaus Biblioteka, czyli Biblioteki Piwnej. Usytuowany w centrum lokal ma świetne piwa, przy czym pytając o piwa rodzaju Ale (czyt: ejl) można dostać oczopląsu. Ściana na głównym barze upakowana jest pewnie około setką piw butelkowanych, z których każdy jest 'ejlem' o innym,unikalnym smaku. Spróbowaliśmy ciemnego piwa o kawowo-karmelowej nucie - zdaje się, że to był Shepherd Naeme z brytyjskiego browaru, jak również tradycyjnego marcowego Svyturysa.
Jeśli chodzi o jedzenie to nie różni się ono jakoś specjalnie od polskich specjałów. Próbowaliśmy blinów z mięsem w lokalnym barze, takim typowym barze mlecznym. Cenowo przystępnie, smacznie, choć nie jest to jakaś delicja. Ceny produktów spożywczych są podobne do tych, które płacimy w Polsce. Wilno znajduje się w strefie euro i nawet po niezgrabnym przeliczeniu na szybko, ile dane zakupy kosztują w kraju nad Wisłą okazuje się, że te koszty są podobne. Nie mam pojęcia, jak się kształtują zarobki na Litwie, ale po wizycie w tamtejszej galerii handlowej i zerknięciu na metki z ubrań - ceny mają typowo europejskie. To, na co warto zwrócić uwagę wybierając się na Litwę to fakt, że po godzinie 22 nie kupicie tam alkoholu. Od przyszłego roku planowane są zmiany i alkoholu nie będzie można zakupić już po godzinie 20.



Takie krótkie wakacje są potrzebne, by zregenerować siły. Spojrzeć inaczej na świat, odpocząć od codzienności. Być gdzie indziej z ukochaną osobą i cieszyć się wspólnymi chwilami. Zregenerować siły i spojrzeć na wszystko inaczej :) Poza wartościami dodanymi, czyli spędzaniem czasu wspólnie, nie sposób nie wspomnieć o spódnicy, która straciła życie. Jak na złość spakowałam się inteligentnie i wzięłam sobie spódnicę ołówkową Esmara, kupioną kilka miesięcy temu w Lidlu. To chyba pierwszy ciuch, który mnie zawiódł. Wszystkie kobiety znają ten stan, kiedy stoją umalowane przed lustrem, mając w głowie plan co na siebie założyć. I nic nie rozwala systemu bardziej, niż spódnica, w której zamek odmówił posłuszeństwa, czyli rozprzęgł się przy zapinaniu. Nie muszę wspominać, że wybuchnęliśmy oboje śmiechem, nie mogąc wydostać się z tego konfekcyjnego potrzasku :D Sama spódnica wylądowała na dnie walizki. Szczęśliwie to wada produktu, a raczej beznadziejnego sposobu jej uszycia, a nie tego, że mogłam zmienić objętość. Nie zmieniłam :) W podróży towarzyszył mi mój fioletowy - na przekór jesiennej nudzie - płaszcz od Kello i lustrzanka Canon EOS 550D, dzięki której uwieczniłam piękne momenty z tego wyjazdu.

Następny citybreak planujemy już raczej w kierunkach południowej części Europy. Bardzo chcemy pojechać do Wenecji i mam nadzieję, że w ciągu najbliższego roku zorganizujemy taki wypad :)


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.