Kosmetyczne nowości lutego

26 lutego
Lubię luty. Wbrew pozorom nie ze względu na Walentynki - bo ich generalnie nie obchodzę. Luty to miesiąc moich urodzin i zawsze wiem, że coś ciekawego się w tym miesiącu przydarzy. Dziś przychodzę z postem o nowościach kosmetycznych, bo tych z reguły zawsze jest najwięcej. 


W lutym pielęgnację umila mi żel do mycia twarzy oraz krem Effaclar Duo od La Roche Posay. Zarówno żel jak i krem otrzymałam jako wygraną w konkursie organizowanym zdaje się jeszcze w starym roku. Obecnie stosuję oba produkty codziennie, a gdy tylko je wykończę - spodziewajcie się krótkiego podsumowania ich działania.

Na urodziny od koleżanek z pracy dostałam olej ze słodkich migdałów oraz mydło kwiatowe w żelu. Oba produkty są świetnej jakości. Mydło doskonale znam i stosowałam. Olejek ze słodkich migdałów również kiedyś miałam, ale innej marki. Ten jest zapakowany w praktycznie opakowanie z pompką, co zdecydowanie ułatwia aplikację. Olejek stosuję wszechstronnie: do włosów, do twarzy jako serum z żelem aloesowym lub solo oraz do dłoni z masłem shea.

Pozostając w tematyce pielęgnacji... naczytałam się ostatnio sporo artykułów o oczyszczaniu skóry i postanowiłam powrócić do mydła siarkowego Barwa. Praktycznie zapakowany produkt z pompeczką nie dość, że pozwala dozować optymalną ilość kosmetyku, to jeszcze wychodzi ekonomiczniej niż w przypadku tego samego produktu w tubie. Za mydło siarkowe Barwa z pompką zapłaciłam ok. 11 zł. To jeden z tych kosmetyków, do których lubię powracać, bo robi to co ma robić i robi to dobrze. Dobrze oczyszcza skórę i przygotowuje ją do tonizowania i reszty pielęgnacji.

Eveline Facemed+ to chyba jeden z tych kosmetyków, które kupiłam nieco w ciemno. Nie sprawdziłam żadnych recenzji. Ot stał sobie na półce w Rossmannie, a że mi się kończy płyn micelarny to zgarnęłam go z półki. W domu sprawdziłam, że ma dobre oceny. Kosztował ok 13 zł za dużą, bo 500 ml butlę! 

Do pielęgnacji ciała stosuję lotion pielęgnacyjny Babydream fur Mama. Kupiłam go ze względu na to, że ma w składzie oliwkę i dobrze się wchłania. Ma treściwą konsystencję. Kosztował ok 14 zł. 

Jakbym nie miała nadmiaru maseczek, dokupiłam sobie bąbelkującą maskę w płachcie Purederm. Maskę dorwałam w Biedrze za 13 zł. Również z Biedronki przyniosłam w tej samej siatce zakupowej płatki kolagenowe po oczy za 3,50 zł. Trzymam je w lodówce zgodnie z sugestiami koleżanki. 

Nadal intensywnie pracuję nad unormowaniem stanu mojej skóry głowy. Z odsieczą przyszedł Cerkogel. Cudo za 16,50 zł, które jest keratolitycznym żelem do skóry głowy. Skóra nie swędzi, jest nawilżona, ukojona. Tego mi zdecydowanie było trzeba. 

W jakieś promocji wypatrzyłam odżywkę do włosów Garnier Ultra Doux z cudownymi olejkami. Zobaczymy, czy rzeczywiście tak wybornie odżywia włosy i nadaje im niezwykły, cudowny wręcz, efekt wypielęgnowania. 

Mydło w płynie o kuszącym, słodkich zapachu umili dbanie o higienę rąk. Isana robi tanie mydełka i półlitrowy zapas to koszt ok 2,59 zł. Z kolei po sól do kąpieli warto podskoczyć do Lidla. Zapach kardamonu, otulający nas w pianie to zasługa soli za 3,55 zł. Sól przetestuję jak tylko będę mogła zażyć gorącej kąpieli (ale wiem, że rozgrzewa, bo moja lepsza połówka już zweryfikowała działanie tego produktu).

Z takimi oto nowościami kosmetycznymi zamykam miesiąc luty. Myślę, że w marcu pojawi się pierwszy post z produktami zużytymi, czyli denko. Kilka lat temu zarzekałam się, że takich postów na blogu nie uświadczycie. Dojrzałam chyba jednak do zmiany zdania w tym temacie :)


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.